sobota, 21 listopada 2009

Chlebowe przypadki...




Macie takie dni, kiedy wszystko jest...nie na swoim miejscu? Plany się krzyżują, czas przeskakuje co trzy godziny i jeszcze spadają na nas, jak z nieba znajomi, których nie widzieliśmy długich kilka lat... Niby inni, starsi ale o takich samych dobrych, wrażliwych oczach.
Taki tydzień mam za sobą. Poplątany.

Moją głowę zaprzątało milion myśli i pewnie dlatego mam za sobą szereg doświadczeń kulinarnych, nie do końca udanych.
Na koniec jednak upiekłam najprostszy chleb pszenny, na drożdżach i zakwasie i on się do mnie uśmiechnął :)
Przepis - oczywiście made in Liska :) - tu


Moje próby chlebowe wiązały się z testowaniem nowych przepisów Liski na chleb z orzechami czyli Pan co'Santi - Liskowy także (tu) oraz chleb z kapustą kiszoną z maszyny tejże Autorki (tu)





Ani jeden ani drugi nie ma szans w konkursie piękności. I to dowód na to, że chleby nie lubią rozproszenia uwagi. Serio, serio. Nie lubią jak się je zostawia na zbyt długo same w domu, nie lubią jak się pogania i...o nich nie myśli ;)
Wierzcie lub nie, ale kiedy robię chleb a myślę o innych rzeczach i robię go "przy okazji" nie wyjdzie.
Santi za płaski, z kapuchą zbyt mokry -
ale i tak nam smakowały.



Podobnie jak bułeczki śniadaniowe. Nastawione wieczorem, do porannego niedzielnego śniadania - jak marzenie.
Co prawda tylko do śniadania, bo dalej to już tylko do grzanek, ale na chłodny listopadowy poranek - są super :)
Przepis na śniadaniowe bułeczki zaczerpnęłam od Muffingirl







###
Życzę Wam ciepełka w te szare dni. I uśmiechu. I dobrych spotkań sprzed wielu wielu lat :)
M.


15 komentarzy:

  1. Niestety, chleb się sam nie robi. Nie znosi poganiania, zaniedbania. Trochę jak żywa istota. Ale przy tym uczy jakiejś pokory i to jest ta magia, dla której warto go piec. Całuski, Kruszku.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, ja też w tym tygodniu zaliczyłam chlebową porażkę. Byłam nieuważna, piekłam "na oko" i upiekłam gliniasty, kruszący się bochenek...
    Ale Twój okrągły - prześliczny...

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz calkowita racje Moniko : gdy chce zrobic chleb 'przy okazji' (bo jeszcze robie ciasto, i obiad i cos pilnego...) to chleb nigdy nie wychodzi mi zadowalajacy. Trzeba na niego uwazac jak na dziecko ;)
    Mimo tego co piszesz, Twoje chleby bardzo mi sie podobaja; te dwa pierwsze zdjecia i ostatnie szczegolnie urokliwe...

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. wszystko piękne
    chleby nigdy nie są brzydkie
    są prawdziwie domowe
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. O jaki śliczny!:)
    Piękny bochen masz!
    Pozdrawiam
    i jeszcze raz zapraszam po odbiór wyróżnienia:)
    -tym razem już wszystko działa
    http://waniliowachmurka.blox.pl/2009/11/Wasze-oko-mnie-wyroznilo.html

    OdpowiedzUsuń
  6. ale się napracowałaś i wszystko pysznie wygląda

    OdpowiedzUsuń
  7. Monis, chlebki i tak wygladaja pieknie. A ze jeden za plaski, a drugi za mokry...nie wazne. Wazne, ze domowe i ze smakowaly :) Ja niestety z chlebami tez tak mam jak pieke je "przy okazji" :)

    Pozdrawiam Cie cieplutko i slonecznie. Buziak dla malego K. :))

    OdpowiedzUsuń
  8. A wiesz, że mnie też w tym tygodniu opadł chleb, bo musiałam pilnie wyskoczyć i go zostawiłam samego w domu :) Także wszystko o czym piszesz to święta racja, chleb to żywe stworzenie i tak też go trzeba traktować bo się obraża :)
    Ale do Twoich bochenków nic się nie można przyczepić, są cudne :), nigdy bym nie powiedziała, że niewyrośnięte czy też nieurodziwe
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. MOniko, wszystko jest piekne! Kocham domowy chleb i bułeczki! To pyszny smak i cudowny zapach.
    Bardzo piękne zdjęcia!
    Pozdrawiam Was!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Moniko, chciałam Cię poinformować, że wyróżniłam Twój blog. Informacje u mnie :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja dopiero zaczynam chlebowe przygody, więc w jego pieczenie wkładam całą siebie i z niecierpliwością zaglądam pod ściereczkę, sprawdzając, czy aby rośnie tak, jak trzeba. I póki co mi się udaje. Nie licząc chleba pieczonego z pewnej mieszanki, którzy, lekko ujmując, nie wyszedł najlepiej.

    Mimo trudności i uwagi, jaką trzeba temu poświęcić, nic nie równa się zapachowi i smakowi domowego bochna...

    Pozdrawiam,
    Zay

    OdpowiedzUsuń
  12. Lisku; tak pokory, spokoju a dla mnie to największa szkoła cierpliwości, całuję :* M.

    Anno; bardzo dziękuję. Ach a ja tak lubię piec na oko :)

    Bea; dziękuję pięknie. Na szybko rzeczywwiście lepiej wyjdzie ciasto, ale chleb to już średnio. Może dlatego jest wyjątkowy :) Pozdrawiam. M.

    Asiejko; I tu masz racje! Ponad wszystkie urodziwości i inne, ponad formy doskonałe i mniej - to każdy chleb domowy jest ładny. Dziękuję Ci za te słowa! Zapamiętam je. Buziaki. M.


    Olciku; Kochana przepraszam, że działam z takim opóźnieniem ale dwa dni mnie nie było. Wszytsko nadrobię. Buziak. M.

    Margot; O dziękuję, miło mi bardzo :)

    Majeczko; a widzisz - czyli to już zasada z tymi chlebami :) I dla Was pozdrowiona, trzymajcie się ciepło! M.

    Felluniu; dziękuję :) i za bułeczki też :* M.

    Majanko; tak pachniały wspaniale :) Dziękuję Kochana i pozdrawiamc ciepło. M.

    Isadrora; ogromnie mi miło :)))) dziękuję. Troszkę spóźniona ale znowu jakaś nawałnica domowych obowiązków ;P

    Zaytoon; Tak! Zaglądanie pod ściereczkę. To niesamowite. Nie można odejść od formy lub słoika z zaczynem i ciągle się wydaje, że chyba coś nie tak ;))) Gratuluję udanych wypieków. Pozdrawiam ciepło
    M.

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękny ten bochen:) mi niestety nie wyszło weekendowe pieczenie ale tak czasami jest, że w pędzie i pospiechu ciasto nie chce współpracować, kaprysi już podczas wyrabiania tak jakby miało czujnik naszego nastroju....

    OdpowiedzUsuń
  14. Dokładnie tak jest Szarlotku :)
    I tego zimna też nie lubi.
    Pozdrawiam
    M.

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo mi miło, że skorzystałaś z podanego przeze mnie przepisu :) Teraz na śniadanie częściej robię Altajskie rożki Mariany - do drugiego wyrastania wkładam je na noc do lodówki juz uformowane i są naprawdę wspaniałe. I oczywiście dużo dłużej swieże, jak to pieczywo na zakwasie. Jak zwykle piękne zdjęcia, Moniko. Pozdrawiam serdeczeni - muffingirl

    OdpowiedzUsuń