niedziela, 14 marca 2010
Orkiszowe brioszki. W dobrym Towarzystwie :)
Malarz maluje obrazy.
I co z nimi robi?
Zazwyczaj je sprzedaje lub wystawia w galerii.
Po co?
Bo chce podzielić się tym co sprawia mu radość, przyjemność, pozwala doświadczyć pasji tworzenia lub tym co po prostu umie robić.
Pisząc blogi mniej lub bardziej kulinarne dzielimy się tym co sprawia nam radość...
Zatrzymujemy kilka miłych, twórczych chwil – na dłużej – głównie dla siebie, trochę dla bliskich.
Poznałam już kilka polskich Blogerek.
Wszystkie mają ogromny dystans do wirtualnego świata i...kuchni.
Lubimy to robić, ale to tylko malutki fragment naszego życia...pełnego prawdziwych emocji, obowiązków, doświadczeń i historii.
Jedni oglądają seriale, inni śledzą losy znajomych w internecie, jeszcze inni czytają więcej książek – my, kiedy w duszy nam zagra, gotujemy.
Lubimy rozmawiać o nowych książkach, wymieniać się przepisami i porównywać dziury w chlebie... Lubimy być dla siebie życzliwe. Bo właściwie czemu nie?
A piszę o tym dziś, bo kolejny raz zobaczyłam, jak w życiu wszystko można obśmiać.
Po fragmencie filmu Julia&Julia, wiedziałam że to film „ z tezą”. Gdzie bohaterowie pojawiają się na ekranie z etykietami, co by widz się nie pomylił.... Na fragmencie zakończyłam – więc recenzji pisać nie będę.
Moje myśli poszły jednak w zupełnie inną stronę.
Czasami, kiedy kilka razy z rzędu zderzę się ze ścianą, a na koniec obejrzę fragment dziwnego filmu...wyłączam telefon, opuszczam rolety w oknach... Wiele godzin rozmawiamy, dyskutujemy, otwieram oczy na inną perspektywę. Po raz kolejny On wybudza mnie z naiwnego snu...
A w kuchni...
...w kuchni bardzo intensywnie trenuję ciasta drożdżowe.
Z wielką przyjemności odkrywam nowe przepisy, modyfikuję je i bawię się nimi.
Piekę brioszki, bułki i rogaliki. Z różnych efektem ;)
Dzisiejszy przepis to Błyskawiczna Brioszka Asi z Kwestii Smaku.
Zmodyfikowałam ten przepis w ten sposób, że zamiast suchych – użyłam świeżych drożdży, zaś mąkę pszenną zamieniłam na białą, lekką orkiszową.
Główną zaletą tej maślanej bułeczki jest to, że pozostaje ona jednego dnia i jest rzeczywiście bardzo smaczna. Jeśli jednak możecie – stosujcie tradycyjny przepis, który zaleca pozostawienie zagniecionego ciasta – do wyrośnięcia na noc i to w lodówce.
Tak zrobione brioszki są o wiele bardziej plastyczne, puszyste i po prostu smaczniejsze.
BŁYSKAWICZNA BRIOSZKA ORKISZOWA
Autor: Kwestia Smaku, z moimi zmianami
370 g mąki białej orkiszowej
50 g drobnego cukru
18 g drożdży
1 łyżeczka soli
100 ml ciepłego mleka
3 jajka
170 g miękkiego masła
Drożdże zalewam małą ilością mleka, dodaję po łyżce cukru i mąki. Odstawiam, by drożdże się „ruszyły”.
W misce łączę mąkę, cukier, sól, stopniowo dodając mleko, jajka i zaczyn drożdżowy, Wyrabiam miękkie, elastyczne ciasto –ok. 10-12 minut. Odstawiam na 1.5 godziny do wyrośnięcia w ciepłe miejsce.
Ciasto lekko zagniatam, formuję z niego kulki i wkładam do naoliwionej foremki na brioszki. Odstawiam na 40 minut do wyrośnięcia. Smaruję rozkłóconym jajkiem.
Piekę ok. 30 minut.
Smacznego.
M :)
Wkrótce pokażę Wam brioszkę, która na pieczenie grzecznie czekała całą noc... Warto :)
Brioszki ładne, choć też wolę te dłużej dojrzewające. Co do filmu, to mnie się podobał. I nie czułam by coś obśmiewał. Właśnie był z dystansem do siebie. Pozdrawiam niedzielnie Grabinę z Kruchegospodu pod sniegiem ;-)
OdpowiedzUsuńLubię brioszki i wszelkie drożdżowe wypieki. Moim brioszkom podarowuję jednak noc w chłodzie. Chyba takie bardziej mi smakują. Jak to miło oderwać sobie taki kawałek ciepłej i puszystej i delektować się maślanym smakiem. Pozdrawiam z zasypanego kompletnie miasta.
OdpowiedzUsuńMonika , brioszki pierwsza klasa
OdpowiedzUsuńPiękne brioszki, Moniko :) Bardzo trafnie opisałaś "nasz blogowy świat". Zgadzam się z Tobą. I pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńIsadora
Mnie ostatnio drażni wszechobecna ignoracja. Bycie tu i teraz dla poklasku. Pasje przestajace byc pasją, kreowanie jednej wielkiej fikcji...obłuda w czystej postaci...Dobrze, że można odreagowac wszystkie te emocje piekąc coś co sprawia nam frajdę, coś co doskonalamy, co jest tylko dla nas i naszych rodzin...
OdpowiedzUsuńDrożdżowe lubi płatac figle(oj, wiem coś o tym:)), ale brioszki wygladaja urodziwe i bardzo lubie ich delikatny smak :) Miłego dnia !
piekłam te brioszki i mimo, że nie wyrastły w lodówce były cudownie puszyste i maślane. ..może to zasługa maki -manitoby, którą uzyłam..
OdpowiedzUsuńasia
lubię tą Twoją blogowo wirtualną życzliwośc
OdpowiedzUsuńi to ciepłko, które rozsiewasz wokół siebie
czuc je z daleka :-)
brioszki koniecznie z mlekiem
małe puchate przyjemności
Brioszki cudne! Takie na jeden chaps.
OdpowiedzUsuńJa swoim też funduję nocny pobyt w lodówce,ale muszę spróbować takich na szybko.
Film mi się podobał, a szczególnie ten dystans, który w sobie ma.
Filmu nie widziałam jeszcze, ale jak tylko będę miała okazję, to obejrzę.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne brioszki Ci wyszły Moniko! Drożdżowe tak pięknie pachnie! Chociażby z tego powodu warto je piec i piec ...
Póki co upiekłam tylko jedną brioszkę.
OdpowiedzUsuńAle drożdżowe trenuję raźno - pod postacią chlebów, zazwyczaj.
A film właściwie mi się podobał. Łatwy, lekki, przyjemny.
zgadza się, Moniko! Jak zwykle!
OdpowiedzUsuńBrioszka ciepła i delikatna jak Twoje slowa i zdjęcia. Harmonia.
I usciski :)
Narzeczono :D oj śniegu nam nie poskąpiło. Dziękuję za miłe słowa.
OdpowiedzUsuńNo cóż, może zrobię drugie podejście do filmu. Wierzę na słowo :)))
Pozdrawiam.
Lo;jak ładnie napisane... podarowuję noc w chłodzie.... jej, ładnie. Och tak ten maślany zpach i smak. Obłędny :))
Alicjo; dziękuję ogromnie się cieszę, że Ci się podobają :)))
Isadora; ogromnie mi miło, serio. Ściskam Was Dziewczyny :* (moja panna ma katar)
Szarlotku; tak ignorancja bywa drażniąca i niesmaczna. Tak działa też na mnie generalizowanie. I mój ulubiony tekst : "wszyscy jedynacy to egoiści”. Wrrrrrrr....
I ta obłuda o której piszesz. Niby siedzi w ludziach od zawsze, ale wciąż wstyd na nią nawet patrzeć.
A oderwanie i spełnianie się w swoim świecie to najlepszy lek na wszystko – tak jak piszesz.
Pozdrawiam Cię serdecznie :))
Sauer; no, fajnie podmienić mąkę. Ja tez nie wiedziałam co mi z tej orkiszowej wyjdzie, a jednak się udało. Pozdrawiam ! :)
Asiejko; dziękuję za serduszko. Bardzo dziękuję. Całuję mocno. M :**
Amber; z nocowaniem są moim zdaniem lepsze, ale warto sprawdzić. Do filmu – to może jeszcze kawałek przewinę i podejdę raz jeszcze. Pozdrówki :)
Kasiu; tak warto je piec dla zapachu! Zdecydowanie się z Tobą zgadzam. To niepowtarzalny aromat, który zostaje w całym domu na cały dzień. Pozdrawiam :)
Zay; Pierwsza – najtrudniejsza to gratuluję. Pozdrawiam serdecznie :))
Aniu Droga; dziękuję Ci pięknie. Ogromnie mi miło. Ściskam cieplutko :) :*
Ach Moniko, wspaniałe te brioszki! Pieknie piszesz, tak ciepło, lubię Cię odwiedzać:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
Ps. Dziś na obiad był kurczaczek w krakersach z Twojego przepisu. Wspaniały! Dziękuje:)
Fajnie i prawdziwie napisałaś, o tym, po co nam właściwie te blogi. Pamiętam, jaka byłam zniesmaczona, czytając komentarze do artykułu "Kulinarna kamasutra": jak Wy możecie się tak obżerać, skoro tyle biednych dzieci głoduje i dalej mniej więcej w tym duchu. Ręce opadają po prostu. A chodzi właśnie to, o czym piszesz, o podzielenie się z kimś czymś, co nas cieszy i może sprawi chociaż trochę przyjemności jeszcze komuś.
OdpowiedzUsuńBrioszki wyglądają puszyście i pysznie, szkoda, że nie mogę sobie wziąć jednej na śniadanie.
Majanko ogromnie się cieszę, że kurczak smakował :))) U mnie też ma wzięcie. Taki prosty przepis a jaki fajny, nie? NL podawała go jeszcze z pieczonymi ziemniakami, ale u mnie idzie niemal z blachy :) Pozdrawiam. M :*
OdpowiedzUsuńKarolino; szkoda, że brioszki tak szybko tracą świeżość to bym jedną wpakowała w kopertę i Ci wysłała! ;) Pozdrawiam z nad porannej kawy, nie z miseczki ;)))
M.
Moniczko-wspaniale sa,bardzo lubie takie wypieki z maselkiem,dzemikiem i szklanka mleka...oj,chyba musze cos w weekend upiec,bo mi jezyk ucieknie....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i milego dnia Ci zycze :):)
Dziękuję Małgoniu bardzo :) Miłego i dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. M.
Monik wiesz, ja czasami mam wrażenie że niektórzy zapominają po co blogi piszą i na siłę, z przesadzonym tupetem się lansują...
OdpowiedzUsuńTy wiesz o czym ja piszę.
A szkoda. Bo piękne miejsca zamieniają się w nic nie wnoszący bełkot. Ech.
:*
;)
OdpowiedzUsuńTak, i dlatego właśnie piszę bloga:)