piątek, 26 marca 2010
Winna zupa. Barwy wiosny :)
Trochę nie w temacie. Ale nic na to nie poradzę.
W tym roku jeszcze Wielkanocy nie czuję.
Gotuję natomiast to, na co mam ogromną ochotę - winną zupę z buraków, rybę niby po grecku :) i piekę kolejną odmianę pleśniaka...
Mazurki, baby, jajka - choć zachwycają na Sąsiednich Blogach, jakoś mnie jeszcze omijają...
Może jeszcze przyjdzie mój czas.
Tymczasem z wielką radością codziennie odkrywam wiosnę.
W słonku, zapachu powietrza, białym obrusie i kolorowych goździkach.
A na stole winna zupa z buraków.
Wygląda troszkę jak barszcz ukraiński, ale nim nie jest.
Podobno barszcz ukraiński należy gotować na wołowinie, kapuście, nie dodawać fasoli i połączyć z pomidorami...
Ja wolę ulepszoną wersję "stołówkową".
Drobne pokrojone buraczki (po ugotowaniu), ziemniaki, domowy rosół, fasola (jaką mam :), cukier i koniecznie kieliszek wina :) do zupy.
WINNA ZUPA Z BURAKÓW
4-6 sztuk buraków,
4-6 sztuk ziemniaków
kubek gotowanej fasoli
1 l wywaru jarzynowego lub mięsnego
kieliszek czerwonego wina lub chlust octu
sól, pieprz, cukier - do smaku
ziele i liść laurowy
Buraki i ziemniaki podgotowuję oddzielnie, kiedy lekko zmiękną - gorące łączę, zalewam wrzącym wywarem, dodają ziele, liść oraz pozostałe przyprawy (do smaku). Pod koniec dodaję czerwone wino lub ocet. Gotuję tylko tyle czasu, ile jest potrzebne do tego, by ziemniaki i buraki były miękkie.
Ja jem zupkę bez dodatków, jednak Na Grabinie są i miłośnicy zupy buraczkowej ze śmietaną :)
Smacznego!
M.
Znowu sobie uświadomiłam, że nie zdążę na święta ukisić buraków na barszcz. A marzy mi się taki czysty, ze świeżym chrzanem struganym wprost do talerza, z kiełbasą i z jajem. Zamiast barszczu białego, który jest w mojej rodzinie na święta najważniejszy! Tak mi się w tym roku zachciało...
OdpowiedzUsuńA u Ciebie - nawet wiosna ma kolory nieoczywiste!
;)
OdpowiedzUsuńNo proszę jaka ładna, smaczna różowa zupka.
Taką lubię.
Przeprosiłam się z fasolą i ugotowałam wczoraj pomidorowo- fasolową zupkę z imbirem z Liskowego przepisu. Mniam! :))
Ps: Myślę, że Wielkanoc przyjdzie na Grabinę już niebawem. Ja ją czuję, oj czuję:))) Dziś np. robiłam i wypisywałam karty.
Pozdrawiam.
Moniś ja też nie czuję jeszcze Wielkanocy, dopiero pewnie od wtorku-środy jak dotrę do Domku to atmosfera nabierze świątecznej aury, podobnie było z Bożym Narodzeniem ;)
OdpowiedzUsuńa buraki to ja tylko w postaci ćwikłowej, tudzież barszczowej jadam, zdecydowanie są przeze mnie niedoceniane ;)
pozdrawiam wieczorową porą!
Uwielbiam buraczki i marzę o świeżej zupie z botwinki:))
OdpowiedzUsuńA Twoja zupka jak najbardziej do mnie przemawia, mniam. Zjadłabym nawet teraz :)
Pozdrawiam ciepło:)
Monik Kochanie nic na siłę.
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie czas to poczujesz. A w ogóle gdzie jest powiedziane, że w ogóle trzeba poczuć? Można sobie przerwę zrobić - świat się nie zawali.
Wiesz Monia ja tam też nie lubię gotować, jak zostało napisane :)
A burak z winem tworzą wspaniały duet :)
:*
Bawcie się pysznie w weekend!
U mnie w tym roku będzie barszcz czerwony zamiast białego.Tak mi się zachciało burakowego!
OdpowiedzUsuńMoniczko cudowne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńU mnie też niezbyt Wielkanocnie jeszcze. Chyba to przez tą wyjątkowo długą zimę. A zupa buraczkowa z winem - nic tylko próbować! Piękny ma kolor!
OdpowiedzUsuńJak ładnie dobrałaś kwiaty do koloru zupy :) BArdzo lubię taką zupkę, lekką i delikatną.
OdpowiedzUsuńJa za bardzo nie rozróżniam barszczu ukraińskiego od nieukraińskiego i czerwonego, ale wszystkie równie mocno lubię. Moja babcia robi najpyszniejszy! A stołówkowy też zawsze lubiłam, z różnymi warzywkami pływającymi w talerzu...
Mlask:)
Miłej niedzieli, Moniko! Dziękuję dzisiejszego @ :)
:***
Zupka wygląda baaardzo pysznie i pewnie tak smakuje, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie przestanę zachwycac się Twoimi magicznymi zdjęciami
OdpowiedzUsuńpełnymi kolorów i smaków
a zupę z buraczków czerwonych uwielbiam
w każdej wersji
byle przygotowana przez Mamę..
U moich rodziców na święta zawsze jest czerwony barszcz z ukiszonych buraków i tak mi się skojarzyło względem świąt :) Dobrze, że spędzam je u rodziców, to świateczne przygotowania mogę ograniczyc do minimum, piekac i gotujac tylko to co lubię :) Przepiękne zdjęcia ! Miłego dnia !
OdpowiedzUsuńJak pięknie i wiosennie. U Ciebie na stole zawsze takie sielankowe widoki, że aż się człowiek uśmiecha na sam widok.
OdpowiedzUsuńCudowna musi być ta zupa, ma przepiękny kolor.
Mmmm, pysznie wygląda i z pewnością tak smakuje:) Ciekawi mnie połączenie buraczków z fasolą, gdyż jestem "koneserką" i jednego, i drugiego. Niestety, wśród moich domowników, wiecznie kręcących nosami, przejdzie albo fasolka, albo buraczki. Tak już mam z tymi moimi kochanymi "gadami", że w kuchni nie uznają kompromisów :/
OdpowiedzUsuńAnno; i bardzo słusznie Ci się zachciało. Popieram. A musi być z ukiszonych?
OdpowiedzUsuńOlcik; dziękuję.
Viri; to może przyjdzie do nas razem :) Ćwikiełka, mniam!
Majanko; dziękuję, Kochana jesteś :)))
POli; dziękuję Kochanie, U Ciebie zawsze zrozumienie. Buziak wielki :)
Amber; Fajnie! To już kolejny :)))
Kasieńko; dziękuję pięknie
Kasiu; tak zima była zbyt długa i zbyt męcząca. Pewnie i mnie tak trudno po niej wrócić.
Aniu Droga; to ja dziękuję! Miło mi, że spodobała się zupka. Taka przejściowa - między zimą a wiosną.
Buziak wielki. M.
Anytsujx; pozdrawiam, dziękuję!
Asiejko; :) oj tak przez Mamę, najlepsza! dziekuję.
Szarlotku; I ja moje spędzę u rodziców. Z wielką przyjemnością i frajdą. Mama gotuje, ja slodkie zapewniam.
I też tylko to co lubię :)
Dziękuję. Spokojnej nocki.
M.
Dziwnograju; tak mi miło dziękuję :)
Shayneen; a tak to z gadami bywa? Zostaje nam jeszcze przemyt, nieprawdaż ;P :))
Pozdrawiam
M.
Bardzo mi sie podoba ta 'stolowkowa' wersja Moniko! :D
OdpowiedzUsuńSzczegolnie dodatek wina przypadl mi do gustu ;)
Beatko; ogromnie się cieszę, że Ci się podoba. Bardzo prosta ta zupka, ale dobra.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
M.
Moniczko!
OdpowiedzUsuńRobiłam:)
W niedzielkę, tylko wlałam winko wytrawne z czarnego bzu - mojego dziadzia i powiem Ci, że można było się nią upić :D
Hehe .
Buziol.