wtorek, 29 czerwca 2010
Na pieroga urok :)))
Jak ja kocham Lato!
Dni, kiedy mogę zaszyć się w domu - wygrzewać w słońcu i cieszyć obecnością Bliskich.
Wczoraj przyjechała Mama. Razem z Karoliną zrobiły pierogi z truskawkami, nastawiłyśmy ogórki na małasolne, na ogrodzie suszyło się pranie...
Pachniało, smakowało, cieszyło.
Nawet Nika (czarna spanielka), która zawsze zmyka ze słońca, wczoraj wygrzewała się wystawiając pyszczydło w promyki :)
Kilka dni wolnych od pracy, intensywnie wykorzystujemy na wykończenie kolejnego kawałeczka Grabiny. Drewno, kolory farb, tkaniny, sprzątanie... - w tak słoneczne dni, praca w domu daje wiele energii :)
Energii i radości życzę dziś także Wam!
MAŁOSOLNE
Ogrórki zalewam mocno gorącą, ale już nie wrzącą wodą - porządnie osoloną.
Na 1.5 litra wody - ok. kopiasta łyżka soli, ale najlepiej oczywiście "do smaku".
Nie przepadamy za suszonymi mieszankami - dlatego małosolne nastawiam dopiero wówczas, kiedy mogę kupić świeży chrzan, koper, czosnek. Dosypuję kilka ziaren gorczycy i jeśli mam - dodaję kilka świeżych liści drzewa wiśni.
PIEROGI Z TRUSKAWKAMI
Przepis na małą ilość pierogów - ok. 20 sztuk
2 kubki mąki
1.5 łyżki roztopionego masła
żółtko z dużego jajka
pół szklanki ciepłej wody lub mleka
szczypta soli
W przesianą mąkę wbijam żółtko, dodaję masło, zaczynam łączyć - powoli dodając wodę - zagniatam gładkie i lśniące ciasto.
Do każdego placuszka wkładam lekko osłodzoną truskawkę.
Gotuję kilka minut i podaję ze śmietaną z cukrem z wanilią.
:)
M.
OOO! Jak ja się cieszę, że odnalazłam tego klimatycznego, "swojskiego" bloga. Uwielbiam małosolne, a nie maiłam pojęcia, jak je zrobić! Dziękuję za przepis!
OdpowiedzUsuńA pierogi - no cóż, strasznie się ich boję, a smakują tak cuudniee! Może w końcu się odważę... bo ja straszny łasuch na mączne potrawy jestem :))
A co to za uroczy baniaczek, ten biały z liściami i napisem że ogórki? To jakiś kamionkowe cudo do zrobienia małosolnych? No prześliczna rzecz!
OdpowiedzUsuńpierozki z truskawkami bardzo lubie i robilam w tym roku juz kilka razy. A malosolnych jeszcze nie, wiec chyba czas juz zrobic...
OdpowiedzUsuńa naczynko na ogorki jest niesamowicie piekne, i zdjecia rowniez... :)
Ale lato! Az pachnie z tych zdjec, az grzeje:) Pierogi z owocami i malosolne, nie trzeba mnie namawiac:) Ja w lato moge sie wlasciwie malosolnymi zywic (chleb z maslem i malosolnym to bylo moje sniadanie poprzedniego lata w Polsce, prawie codziennie:)
OdpowiedzUsuńP.S. Slicznie wygladasz i to chyba te spodnie ze sciagaczmi o ktorych wspominalas, super!:)
Słonecznie i ciepło u Ciebie.
OdpowiedzUsuńW dodatku pełno swojskich smaków lata.
Twoja córka ma niesamowite szczęście, że wzrasta wśród takich smaków. Budujesz kapitał na przyszłość bez fast foodów. Podziwiam Cię za to.
Buzia mi się rozesmiała na taki widok :) Pachnace slońcem pranie, smakowite truskawki w ciastowej okrywie i chrupiące ogórki.....
OdpowiedzUsuńA wszystko w otoczeniu miłości i rodziny :)
Czy, oby ta Grabina istnieje naprawdę? Ja też chcę takiej bajki....
Sielanka ... :) Takie lato o jakim piszesz możliwe jest tylko w Polsce wśród bliskich. Już za parę dni tam będę, nie mogę się doczekać. Będą pierogi i małosolne, ah, dni mi się dłużą.
OdpowiedzUsuńMoniko, przed chwila odkrylam Twoj blog, patrze na zdjecia i odplywam... Cudownie tu, sielsko-anielsko, relaksujaco. Mam nadzieje, ze bede tu czestszym gosciem. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJak cudownie jest u Was Moniś!
OdpowiedzUsuńUwielbiam do Ciebie zaglądać.
Ogórki małosolne uwielbiam, pierogi też. Domowo. Pieknie.
Uściski:*
Mniaaam!
OdpowiedzUsuńPyszności zrobiłyście.
Również kocham lato, ach.. te chwile beztroski:)
Ps: A my z Mamcią też wstawiłyśmy ogórki, ale w sobotkę i już pyszne i takie chrrrupiące są!
Pozdrowienia
też czerpię garściami te letnie przyjemności... mam urlop, jestem u Mamy, wstaję skoro świt o poranku i idę boso po rosie nazrywać szczypiorku na śniadanie... i z przerażeniem stwierdzam, że czas zbyt szybko płynie...
OdpowiedzUsuńMonika, ale z Niki zrobiła się dojrzała babka. Pamiętam ją jako rozbrykaną dziewczynkę, a tu posiwiały pyszczek! Nic jej to urody nie ujmuje, tylko pokazuje jak ten czas leci... nieadekwatnie do stanu ducha ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
majka
Elwiro; jak się odważysz to już poleci. Potem nawet żaden przepis nie będzie Ci potrzebny, wszystko na wyczucie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCaracordata – a podziękować :) upolowane w bardzo zacnym miejscu….na jakiejś zakurzonej półce w markecie
Aga; dziękuję bardzo mi miło. Pozdrawiam!
Patrycjo; dziękuję, ogromnie mi miło. I ja na małosolnych i jagodach przeżyję to lato :) pozdrawiam. M.
Lu; piękne słowa i moc komplementów. Dziękuję i zapamiętam. M.
Szarlotku Kochany; kilka zatrzymanych chwil…na chwilkę. Moja bajka jest otwarta na takie Dobre Duszki. Buziaki!
Nobleva; a jak się dłużą to wszystko będzie jeszcze bardziej piękne i intensywne :)) pozdrawiam!
Karolino; dziękuję Ci; ogromnie mi miło i z całego serca zapraszam. M.
Majanko Kochana; dziękuję :) w Twoich słowach zawsze tyle ciepełka :)) M.
Olciku; oj chrrrrupiące i takie świeżutkie. Kocham ten smak!
Myniolinko; oj płynie…a wiesz, ja szaleję za szczypiorem :) i u Babci Karoliny rwałam go na bosaka o poranku…tylko wtedy miałam z 8 lat. Pozdrawiam. M.
Majeczko Kochana; oj dojrzała, a wiesz jak jej w bioderka poszło?! :))) Pozdrowienia przesyłam! M.