sobota, 22 stycznia 2011
Dobrze wiedzieć... Drożdżówki cytrynowe.
Czasem dobrze się stęsknić. Poczuć mocniej, że chce się coś robić lub nie...
Czy się za Kimś tęskni czy nie...
I już jestem. I już wiem :)
Przeczytałam dwie książki, zaległe Wysokie Obcasy, nakleiłam pierogów, poczekałam, aż aparat pokryje odrobina kurzu.
I znowu mam chęć łapać chwile...
Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze.
A teraz czas na bułeczki. Drożdżówki cytrynowe, lekkie jak puch, które jeszcze ciepłe przytulałam do policzka. Zniknęły w mgnieniu oka, w małych i całkiem dużych dłoniach.
BUŁKI DROŻDZOWE CYTRYNOWE
przepis za Liską – tu, autor: M. Zielińska, Drożdżowe Wypieki
320 g mąki pszennej przesianej
6 g drożdży świeżych
100 ml mleka
60 g cukru
60 g rozpuszczonego i ostudzonego masła
2 jajka
skórka starta z 1 cytryny
3/4 łyżeczki soli
Mąkę przesiać.
W letnim mleku rozpuszczam drożdże z odrobiną cukru i zostawiam w ciepłym miejscu, by się "ruszyły".
Do mąki dodaję stopniowo – zaczyn, cukier, masło, powolutku mleko. Wyrabiam ciasto ponad 10 minut – do momentu aż odchodzi od brzegów naczynia.
Ciasto zakrywam w misce folią i odstawiam w ciepłe miejsce na 2 godziny.
Wyrośnięte – dzielę na bułki i układam na blasze – w odstępach ok. 1.5 cm.
Odstawiam do drugiego rośnięcia na ok. 1.5 godziny.
Piekarnik nagrzewam do 180 st. Przed włożeniem bułek smaruję je jajkiem rozmąconym z wodą.
Piekę ok. 20 minut, pilnując by się zbyt nie zrumieniły.
Smacznego.
M.
Przypadkiem odkryłam Twój blog, od razu się w nim zakochałam i na pewno zostanę na dłużej! Drożdżówki wyglądają rewelacyjnie i na pewno przepis wykorzystam! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoniko! O tak, zgadzam się z Tobą! Zdecydowanie dobrze jest czasem potęsknić, wtedy jeszcze bardziej docenia się i kocha obiekty naszej tęsknoty! Ja teraz zatęskniłam za zapachem ciepłych drożdżowych bułeczek...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło:)
Ale mi miło!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję i dobrej nocki Wam życzę :)
M.
Pyszne buleczki na serwujesz na 'powrot' Moniko! Wiem ze pyszne, bo pieke prawie ze identyczne ;)
OdpowiedzUsuńUsciski! I milej niedzieli zycze :)
Dziękuję Beatko! Dla Ciebie także :)
OdpowiedzUsuńM.
To ja poproszę taką bułeczkę:-)!
OdpowiedzUsuńLeniwej i przytulnej niedzieli Ci życzę!
O, tak to są pyszne bułeczki!
OdpowiedzUsuńCieszę się,ze jesteś MOnisiu:) Pozdrawiam Cię cieplutko,miłej niedzieli:*
Miło jest Cię przywitać ;)
OdpowiedzUsuńTez planowałam te drożdżówki. Trzeba zacząć planować intensywniej. U mnie dzisiaj croissanty.
Jutro rano budzę dom drożdżówkami.:) Wielkie dzięki
OdpowiedzUsuńMoniko, Twoje bułeczki wyglądają przepysznie! Muszę się w końcu odważyć zamienić swoją kuchnię w piekarnię i spróbować swoich sił w pieczeniu chleba i bułeczek drożdżowych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Kinga
Też takie piekę :).
OdpowiedzUsuńCieszę się, że już jesteś. Serdeczności
I znowu skorzystam z przepisu od Ciebie na niedzielne bułeczki. Już się cieszę na ich smak. Dobrej nocy.
OdpowiedzUsuńoch, odrywane bułeczki. cudowne!
OdpowiedzUsuńOj piekłam te bułeczki Liskowe... pyszne były niesłychanie :)
OdpowiedzUsuńTęsknota jest i dla mnie bardzo budującym uczuciem. Mam nadzieję, ze dobrze się czujesz :)
Pozdrawiam.
Swiete slowa Monis :) Kazdy potrzebuje chwili wytchnienia aby pozniej moc ze zdwojona sila i nowa przyjemnoscia wrocic do blogowego swiata. A na te buleczki mam chec juz od dawna. Chyba sobie upieke :)
OdpowiedzUsuńBuziaki.
Ojej zaglądałam tu codziennie w oczekiwaniu na nowy wpis, nową dawkę ciepła i dobrej energii.. :)
OdpowiedzUsuńNo i doczekałam się w końcu... :)
Dziękuję, że tak piszesz, że takie pyszne przepisy zamieszczasz. :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Witam Was niedzielnie :)))
OdpowiedzUsuńTak miło czytać ciepłe słowa!
Czekam na relacje o Waszych bułeczkach...
Nie wiem jak u Was ale u nas przez okno zagląda co chwilkę słonko.
Ze spaceru nici bo Karola z temperaturą (ale spokojnie), ja zaś łapię promyki i faworki w obiektyw...
pozdrawiam ciepło
dziękuję i zapraszam!
M.
Mam nadzieję, że i u Ciebie wszystko się już poukładało, Moniko. Bo ja wiem, że pogoda nie nastraja pozytywnie, bo wiem, że brak słońca wnosi smutek... Ale warto łapać chwile. Zawsze! I piszę to, bo sama chciałabym tak potrafić...
OdpowiedzUsuńPrzepiękne bułeczki upiekłaś.
Moc uścisków! ;*
U mnie też drożdżowe. Znowu ;)
OdpowiedzUsuńWitaj po przerwie :)
Co za piękniutkie bułeczki. Twoje ciasto z białą czekoladą okazało się u mnie domowym hitem, więc tym chętnie spróbuję i innych wypiekowych przepisów od Ciebie! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńPięknie błyszczą! Też często robie takie bułeczki:)
OdpowiedzUsuńWszystkie zalegle WO przeczytalas Monika? rety ja jeszcze niektore z 2009 mam niedoczytane... :))
OdpowiedzUsuńCytryny w drozdzowym najbardziej mi potrzeba, o tak!
Pewnie, że czasem lepiej..
OdpowiedzUsuńzdystansować się, odetchnąć, pomyśleć.
Pozdrawiam, cudne buły!
Zawsze patrzę z zazdrością na drożdzowe wypieki, u Ciebie są idealne. A mnie drożdze chyba nie lubią i nigdy mi z nich nic nie wychodzi :(
OdpowiedzUsuńI'm gone tο say to my little brother, that he shoսld also
OdpowiedzUsuńρay a quick visit this websitе on regular
basіs to take updated from most up-to-date information.
my webpage - buy twitter followers paypal