Kolejna dynia idzie pod nóż...
- Maczeta by się tu przydała - Jakub coś zaczyna narzekać...ale tego samego popołudnia "upoluje" 10-kg sztukę, którą przytacha do domu...
Każdy zajęty domową krzątaniną, radio brzęczy po cichu :
..."zawaliły się schody dyskoteki, nie ma zabitych...(...) uczestnicy nie zdążyli nawet zabrać swoich rzeczy..."Karolina, nie odrywając oczu od książki:
- Rzeczy? A jakie rzeczy można wziąć do dyskoteki?! No jabłko, wodę i kapcie...wielkie coś...
Uff..., jest jeszcze cudownie Mała...A dynia i nasze dyniowe przetwórstwo już za chwilkę ...
Zapraszam Was ciepło
M.
nas chyba nawet nie trzeba zapraszac.. uwielbiam tu bywać.
OdpowiedzUsuńAsiejko :*** Dziękuję, buzia mi się śmieje! Nie śpisz jeszcze? U mnie nawet Barbara chrapie ;)
OdpowiedzUsuńmiłej niedzieli Tobie życzę
M.
Ostatnio stępiłam nóż krojąc dynię. Była wielka i miała skórę jak z betonu. I ja zacznę myśleć o zdobyciu maczety. Miłej niedzieli.
OdpowiedzUsuńDlatego w tym roku głównie kupowałam butter nuty.Ale z wykle nam dynią wołam: Chooodź no pomóż. I On ma taki chiński tasaczek.
OdpowiedzUsuńKaaaapcie! :)))))) Dziękuję Ci MOniś za takie początki niedzieli! Uwielbiam WAS!
OdpowiedzUsuńUściski :)
co tam dynia, ta sierść jest śliczna !!!!!!!
OdpowiedzUsuńhihihi;-))
OdpowiedzUsuńKochana córeczka :)
Dziękuję pięknie za komentarze i niedzielne odwiedziny :)
OdpowiedzUsuńM.