niedziela, 11 grudnia 2011
Pasztet. Świąteczne Smaki Ulubione...
Dziś pasztet. Nie jest to mięso, które naszykujemy w 20 minut. Jest trochę pracy, dlatego warto mieć dodatkową parę rąk lub przynajmniej uszu do towarzystwa ;)
Jeśli zrobicie pasztet teraz, dzień przed świętami - możecie go wyjąć i niech się rozmrozi - autorka przepisu zapewnia, że pasztet nie straci na smaku, a pracy zawsze będzie już mniej :)
Dla tych, którzy mięsa nie jadają - polecam także pasztet z soczewicy - tu. I przyznam szczerze, mnie smakuje tak samo dobrze :)
Z podanej porcji powinny wyjść cztery małe foremki, my z Mamą robiłyśmy z podwójnej.
Życzę Wam ciepłej niedzieli
serdeczności
Monika
PASZTET
(dla mnie najlepszy jaki jadłam)
autor: mama Sylwi B.
4 udka kurczaka
mięso z samego udźca indyka
1 kg łopatki
1.5 kg podgardla
Całe mięso gotujemy, doprawiając tylko solą i pieprzem. Ja oczywiście dodałam liść laurowy i ziele ang.
Gotujemy do miękkości.
Kiedy wszystko lekko przestygnie - do wywaru z mięsa dodajemy 1 dużą bagietkę lub 8 małych bułeczek - namaczamy. Wyjmujemy, odciskamy.
Mięso razem z bułkami mielimy dwa razy (koniecznie).
Doprawiamy do smaku solą, pieprzem, gałką muszkatołową.
Do masy dodajemy 8-10 jajek - tak by masa się dobrze kleiła, była zwarta.
Przekładamy do jednorazowych foremek aluminiowych i pieczemy:
w piekarniku - nagranym do temp. 180 st.
- w 180 st - przez 1 godziną (najlepiej na termoobiegu)
- w 210 st. - przez ostatnie 15 min - by powstała skorupka na wierzchu
Smacznego :)
M.
uwielbiam domowy pasztet...ten Twoj pieczony wyglada rewelacyjnie-zjadlabym z mila checia kawalek chlebka z nim:)
OdpowiedzUsuńwersja z soczewicą do mnie przemawia i to bardzo;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło!
To się narobiłyście. Znam taki pasztet - w smaku jest rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńbuziaki
Moja Mama piecze podobny pasztet wieprzowo-drobiowy. Dla mnie to smak dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńJa przygotowuję zwykle inny, dla odmiany, bardziej skomplikowany pasztet z różnych mięs, z dodatkiem grzybów albo gęsi lub kaczki - lubię, żeby był inny na Boże Narodzenie, inny na Wielkanoc...
Kochana , tak zachwalanego to nie sposób nie upiec i chętnie wypróbuję , bo zawsze piekę inny , cięższy i obłożony słoninką :) Już mi go drukło, więc nie ma wyjścia :)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak babcia robiła. Najlepszy na świecie.
OdpowiedzUsuńHej Moniś :) Dawno nie zaglądałam na blogi. W zasadzie odkąd mojego już nie ma. Ale teraz mam chwilę i z przyjemnością postanowiłam przejrzeć co nieco. Za Twoim stęskniłam się bardzo. Zwłaszcza za ciepłem Twojego domu :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńIsadora
Isadora; rzeczywiście dawno się blogowo - nie widziałyśmy :) Ogromnie mi miło, że wpadłaś :) Pozdrowienia dla Ciebie i Córci! Monika
OdpowiedzUsuńSue :) takie wspomnienia smakowe - są tak cenne, pozdrawiam Cię serdecznie. M.
Szarlotku; pięknie dziękuję za miłe słowa:) Spokojnego wieczoru. M.
An-no :) to dopiero coś! Dwa różne, łał! Mojej Mamie bardzo brakowało tam wątróbki, mężowi kopru... Pozdrawiam ciepło. M.
Zemi :) Dziękuję :*** buziaki. M.
Moni :) do mnie także i nie powiem, soczewica przyjemniejsza w obróbce, polecam i pozdrawiam!
Schoko :) zjadłabyś z borówką czy musztardą? Ja dziś jadłam i z jednym i z drugim. Wybieram borówkę! :) miłego wieczoru. M.
Świetny ten pasztet Moniś. Pięknie i smacznie wygląda. Chętnie bym zjadła kawałeczek.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru:)
Rewelacyjny przepis, ja robiłam kiedyś pasztet drobiowy z warzywami. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU nas w domu nigdy nie robilo sie pasztetu na swieta. Ale jak tak patrze na Twoj, to troche szkoda ;)
OdpowiedzUsuńSwietne zdjecia!
U mnie w domu pasztet robi babcia:) Z zająca. Z dodatkiem grzybów i suszonej żurawiny. To taki świąteczny smak - koniecznie z chrzanem "gryzącym w oczy" lub ćwikłą:) Jeśli Mikołaj mówi prawdę i przyniesie mi maszynkę do mięsa, na Wielkanoc może zadebiutuję z własnym pasztetem, a co!:)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie robiłam sama pasztetu. Ten przepis wydaje mi się przyjazny, więc może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPs. Miło było Cię poznać osobiście :)
Olu :) Mnie także było bardzo miło, mam nadzieję, że wkrótce będzie okazja do następnych spotkań :) Dziękuję, pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuńBiedronko :) ten Mikołaj to ma gest! Z grzybami pasztet musi być wyśmienity. Serdeczności przesyłam.
Nika :) ogromnie mi miło, dziękuję :)
Majanko; wiesz jaka ja do mięsa jestem :/ a ten mi na prawdę smakuje! Pozdrawiam Cię serdecznie
M.
Mnie na wsi mały mrozik obudził,właśnie skończyłam walkę z kominkiem, ale wygrałam :D
Spokojnej pracy Wam życzę :))))
M.
Manoria :) z warzywami także musi świetnie smakować :)
wygląda znakomicie, taki delikatny...
OdpowiedzUsuńprzepis godny uwagi, super
pozdrawiam
http://wszystkoogotowaniuks.blogspot.com
Wygląda na bardzo delikatny, jakby miał się rozpłynąć w ustach... Aż zgłodniałam od samego patrzenia... Piękne zdjęcia i naprawdę niesamowicie smakowity przepis :]
OdpowiedzUsuńNo wreszcie słynne pasztety Moniki ;-) Mi jakoś kojarzą się z Wielkanocą, Boże Narodzenie lubię jak pozostaje do końca postne, jeśli można nazwać postem 6 rodzajów śledzi. Podgadle i łopatka wieprzowe? Udka kupujesz eko? Mam problem z nie eko kurczakami ostatnio.
OdpowiedzUsuńA co myślisz aby dodać do farszu pistacje i żurawinę oraz dosmaczyć odrobiną czosnku?
OdpowiedzUsuńSzarlotku :) Kochana, do dwóch dodałam żurawinę, do dwóch śliwek. Mamie brakowało czosnku, Jakubowi kopru :))) ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńGospodarna :) Nieścisłości z mojej strony, pardonsik :*
Świąteczny pasztet - czyli na 1,2 dzień świąt - w naszych domach Wigilia Bożego Narodzenia = postna, nawet po pasterce :)
Choć jedzenie przez 6 godzin z postem ma niewiele, nieprawdaż?
Podgardle i łop. - tak wieprzowe.
Kochanie, całe mięso było dla mnie eko :)...bo mój zakup mięsa zawsze wygląda tak:
"Mamuś, ja wszystko przygotuję, naszykuję, tylko błagam Ty kup padlinę... " Gospodarna, Droga Moja - ja z mięsem mam pod górę, pasztet zawdzięczam współpracy z moją Mamą. Nie mniej jednak - smakował i mnie bardzo.
Podejrzewam, że kupiła na bazarku, tam gdzie jest najbardziej świeże...
Pozdrawiam poniedziałkowo :)
Toczka :) dziękuję pięknie :) M.
Kachna :) serdeczności :)
I jeszcze ciut tymianku......i będę miała pasztet idealny :)
OdpowiedzUsuńOj będziesz miała Kochana, będziesz! :D M.
OdpowiedzUsuńNie noooo...wymiatasz Moniczko! Tyle foremek!Niezla produkcja, nie powiem...Gdybys miala problem z miejscem to chetnie wezme cos na przechowanie;-)
OdpowiedzUsuńTaką kanapeczkę z takim pasztecikiem to bym chętnie zjadła, można?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
oj chętnie przyjęłabym taki pyszny domowy prezencik :)
OdpowiedzUsuńKachna :) ach, wpadaj to poszukamy w zamrażace :D
OdpowiedzUsuńMaciejko :) zapraszam, jasne, że można :)
Bernadeta :) miło mi ogromnie, pozdrawiam. M.
pokusilabym sie na borowke:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Schoko :) M.
OdpowiedzUsuńAle pasztetu! Foremeczka dla mnie by się znalazła...:)
OdpowiedzUsuńBy się, by się :)))
OdpowiedzUsuńpozdrowienia Aniu!
M.
Dziękuję za przepis:) upiekłam( z połowy porcji)z dodatkiem żurawin..moj pierwszy pasztet w życiu.. i wyszedł BOSKI:) a zawsze bałam się spróbować.. jedynie jak zobaczyłam podgardle... no ale jak go teraz jem to udaje ,że nie wiem co jest w środku:)wesołych ŚWIAT!!!!
OdpowiedzUsuńLorka! Jak mi miło! Ogromnie się cieszę! Chyba bardziej niż z własnego!!! Serdeczności moc :)
OdpowiedzUsuńPodgardle...jakie podgardle? ;)))
Wszystkiego najpiękniejszego dla Ciebie i Twoich Bliskich!
Monika