poniedziałek, 13 stycznia 2014

My sweet Florentine... Zjem cię na śniadanie ;)


Czekają na śnieg.
Jedna codziennie zagląda do szafy, by upewnić się czy uniform narciarza już na nią czeka.
Druga po wstępnej przymiarce psiego kożuszka - nie chciała go już zdjąć.

Ja... im nie chcę psuć frajdy i nie narzekam, że zimno... Zagrzebuję się w ciepłą bluzę, zgarniam swoją kawę, florentynkę i sama idę szukać spodni na narty.
Są dwa rodzaje ubrań, które sprawiają, że płaczę przed lustrem. Spodnie narciarskie i spodnie ciążowe.
W ciąży uwielbiałam być, narty lubię bardzo - a jednak mój umysł nie potrafi z pokorą przyjąć odmiennej formy.

***
Formy idealnej nie można odmówić florentynkom. Choć te z cukierni cienkie jak bibułka i z białą czekoladą, wersja domowa tych ciastek jest naprawdę doskonała.



FLORENTYNKI

przepis: whiteplate, za blog studnia miodu ze zmianami

240 gr mąki
160 gr masła
75 gr cukru pudru
2 żółtka
1 łyżka śmietanki 30%
2 łyżki konfitury morelowej, podgrzanego i przetartego przez sitko

Mąkę siekam z masłem, dodaję cukier, żółtka i śmietankę - zagniatam kruche ciasto. Ciastem wyklejam dużą prostokątną blachę (wyłożoną papierem do pieczenia). Razem z blachą wstawiam do lodówki na 30 minut. Zapiekam ok. 15 minut w temp. 170 st., z termoobiegiem.
Ciepłe jeszcze ciasto smaruję konfiturą morelową.

wierzch ciasta:
70 gr masła
60 gr cukru
170 płatków migałowych
3 łyżki miodu
50 ml śmietanki 30%

Masło rozpuszczam na patelni, dodaję resztę skłądników i posmażam kilka minut. Masę rozprowadzam szpatułką po cieście. Zapiekam kolejne 10 minut w tej samej temperaturze. Ciepłe, ale nie gorące ciasto kroję na kawłaki.
Smacznego!


7 komentarzy:

  1. Mniam, z kawką czarną ooo tak:-) pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  2. cudne florentynki! i psina w kubraczku też :)

    OdpowiedzUsuń
  3. my właśnie czekamy na pieska! :) urodził się dopiero tydzień temu więc miesiąc jeszcze spokojnie się zejdzie. na razie kompletujemy wyprawkę ;) a dla florentynek zawsze TAK.

    OdpowiedzUsuń
  4. Monia, przyprawiłaś mnie o atak śmiechu tym tekstem o "Są dwa rodzaje ubrań, które sprawiają, że płaczę przed lustrem. Spodnie narciarskie i spodnie ciążowe.
    W ciąży uwielbiałam być, narty lubię bardzo - a jednak mój umysł nie potrafi z pokorą przyjąć odmiennej formy"

    Biorę florentynkę i idę na spacer z psem, a z Tobą przybijam piątkę, bo i ja nie mogę znaleźć sobie spodni na narty ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moniś, fajnie napisałaś :)
    Florentynki i zdjęcia cudne. Uściski ślę :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Twoje przepisy, aż czuję ich zapach...mmm cudowne!! :)

    OdpowiedzUsuń