niedziela, 6 czerwca 2010
Beza Pavlovej. I wreszcie świeci! ;)
W ten weekend uzupełniłam wszystkie braki słońca. Wygrzałam się, wyspałam, nacieszyłam Bliskimi, zapachem nowego chleba i...truskawkami.
Pavlova to jedyny deser, który w ten weekend miał szansę pojawić się w naszym domu. Jemy ostatnio lekko i bez zegarka. O głodzie przypomina zapach chleba, truskawek czy krojonej młodej cebuli :)
Beza pięknie wzrosła i lekko skruszała pod "ciężarem" bitej śmietanki. Słodka tak, że truskawki nie wymagały już dosładzania.
Przepis Nigelli Lawson, z książki...chyba "Nigella expresowo", ale jest też na pewno w How to Eat, a także z tego co pamiętam na stronach BBC Food (wybór przepisów na bezę P. znajdziecie tu)
A chyba, ponieważ i piekłam i podaję przepis z pamięci :)
BEZA PAVLOVEJ
4 duże jajka wiejskie, w temperaturze pokojowej
250 g cukru pudru
2 łyżki skrobi
1 łyżeczka octu winnego
4-5 kropek ekstraktu waniliowego
na bezę: ok. 150 ml śmietany kremówki, dobrze schłodzonej oraz owoce
Piekarnik nagrzewam do 180 st.
Na papierze do pieczenia rysuję koło o średnicy 23 cm.
Ubijam białka jaj na średnio-sztywno, dodając po jednej łyżce cukru pudru, zwalniam obroty i dodaję ekstrakt waniliowy i ocet. Piana powinna być biała i błyszcząca. Wierzch posypuję delikatnie skrobią i mieszam delikatnie (ważne) mieszadłem ręcznym.
Przekładam na blachę i wygładzam zgodnie z liniami okręgu.
Po wstawieniu do piekarnika obniżam temperaturę do 150 st. Piekę pełną godzinę.
Po tym czasie wyłączam piekarnik i ok. 20 minut nie otwieram drzwiczek.
Po 20 minutach uchylam drzwiczki i studzę bezę - całkowicie.
Udała się jeśli jest krucha na zewnątrz a miękka i ciągutka :) w środku. Jeśli popęka to także dobrze :)
Oby ten tydzień był pełen uśmiechu.
Pozdrawiam
M. :)
wygląda wspaniale:)
OdpowiedzUsuńja niestety dobrej ręki do bezy nie mam.
wielka szkoda.
Twoja wygląda genialnie.
:)
w dodatku te truskaweczki :)
mniam :)
wygląda jakby była z najlepszej cukierni
OdpowiedzUsuńCudownie wygląda:) Mam białka na zbyciu, chyba zrobię taką bezę:)
OdpowiedzUsuńMoniko Pavlova wyszła Ci rewelacyjnie, a fotki są przepiękne!!!
OdpowiedzUsuńZyczę Tobie wspaniałego nowego tygodnia!:)))
Dziękuję!!! :)
OdpowiedzUsuńAleż mi miło :*
M.
Dzięki Monik :* I wzajemnie mam nadzieję, że się wygrzałaś i naładowałaś swoje bateryjki na cały tydzień :*
OdpowiedzUsuńBeza wygląda cudownie. Mnie się bezy nie udają. Biszkopt upiekę zawsze i wszędzie a bezy hmm niesmaczne mi wychodzą :)
Śliczne słoneczne zdjęcia!
Dużo całusów dla Waszej Trójki :*
Jeeeejku! Chyba w końcu muszę upiec tą Pavlovą, bo wygląda po prostu obłędnie. Dodatkowo ta bita śmietana, truskawki... Cudo.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u mnie wciąż gotują ciężko i zbyt syto. A ja nie mam na to wpływu... Ech.
Ściskam!
Kruszku, właśnie mam w lodówce 5 białek i też będę eksperymentować z Pavlovą. Jaki to piękny deser, Francja Elegancja :-) Mam nadzieję, że chleb udał się należycie.
OdpowiedzUsuńKiss!
Wspaniale wyglada. Cudo. Moj mąż byłby zachwycony jakbym mu cos takiego zaserowała. on kocha bezy. A u nas było 2 dni ładnie, a teraz znowu leje. ehhh
OdpowiedzUsuńPiękne chwile przy cudownym deserze. Słońce grzeje, a do tego krucha słodka beza, bita śmietana i kwaskowe truskawki. Ja też bym się na Twoim miejscu nie chciała nigdzie ruszać. Życzę Ci pięknego tygodnia, takiego jak weekend.
OdpowiedzUsuńCzasami potrzebny jest weekend do wygrzania się, szkoda tylko, że weekendy tak szybko uciekają. Nie zmienia to faktu, że wygrzewać można się również w tygodniu. Twoja beza wygląda obłędnie!
OdpowiedzUsuńjak smacznie tu u Ciebie!
OdpowiedzUsuńmniam mniam mniam :)
bardzo mi sie podoba;) Mialam ja juz kiedys zrobic, po tym jak jadłam pavlova u babci z kremem kawowym, ale zapomnialam;) Teraz juz mi nie ucieknie, zrobie!;)
OdpowiedzUsuńbardzo słodkie dni. bo Razem.
OdpowiedzUsuńOd momentu jak po raz pierwszy upieklam Pavlova zakochalam sie w tej bezie bez pamieci :) Kiedy patrze na Twoje apetyczne zdjecia, na to mieciutkie wnetrze, bita smietane i truskawki to chcialabym juz zaraz biec do kuchni i piec :) Wspanialy piknik! :)
OdpowiedzUsuńNie mam ręki do bez, ale chyba spróbuję jeszcze raz. W tej właśnie chwili nie wiem co bym oddała z kawałek tego cuda!
OdpowiedzUsuńBeza jak beza - prześliczna, ale ta biała sukienka toż to istne cudo!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Beza to chyba jedyna rzecz, która zawsze mi wychodzi. Z tego przepisu Nigelli-z małą modyfikacją. Twoja wygląda pięknie!
OdpowiedzUsuńPrzepiękna, zazdroszczę okrutnie, bo mnie jeszcze żadna beza nie wyszła. Ale na trawie to mogłabym jeść nawet kanapki z serem. Albo truskawki bez niczego :)
OdpowiedzUsuńAleż słoneczne chwile. A z tą bezą i ja muszę poeksperymentować. I pewnie małe łapki brały dokładkę.
OdpowiedzUsuńpiękna ta Twoja beza :-) też niedawno robiłam, tyle że z brzoskwiniami, na pewno powrócę do tego deseru
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
smak Pavlovej poznałam rok temu w dzień matki gdy dla swojej Mamutki takową upiekłam, była kropka w kropkę taka sama, klasyczna biała, z bitą śmietaną i truskawkami, ale napchałam ich znacznie więcej ;P
OdpowiedzUsuńna bank będą u mnie powtórki na wakacjach, nawet zdjęcie muszę poprawić na blogu bo brzydkie są (; za to Twoje piękne!
Dziękuję. Strasznie miłe Wasze komentarze :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zaglądacie na Grabinę :)))
Pavlova była pyszna, słoneczna i mocno weekendowa.
Tydzień o wiele bardziej trudny i wymagający.
Chlebek z niedzieli się już skończył, ale mam nadzieję, za chwilę znów włączyć piekarnik.
Za to na blogach moich Sąsiadek, z tego co widzę same cudowności :) Mam co czytać.
Choć przyznam, że po obejrzeniu dzisiejszych wiadomości i uświadomieniu sobie po raz kolejny, że Grabina jest trochę z innej bajki - ogarnia...cisza.
Domy, takie jak nasz - spełnienie marzeń, inwestycja jedyna w życiu, miejsce czyjeś na Ziemi... - takie domy po prostu do cna zniszczone bez nadziei na powrót do tego co było...
Do obrazka Jakub dokłada, że jest ryzyko, że w tej sytuacji firmy zwiększą ceny materiałów budowlanych...
Smutno.
M.
Jedno z najpiękniejszych ciast jakie kiedykolwiek widziałam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czytając Twojego bloga, od początku do końca, staję się szczęśliwszą osobą. Dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńWitaj po raz pierwszy. Trafiłam tu przypadkiem szukając jakiegoś fajnego ciasta kruchego z wisniami i masz los, sąsiadka z Grabiny! A bezę doskonale pamietam z telewizyjnej Nigelli, aż slinka cieknie. Dla mnie to niesamowite ile jedna kobietka może upichcić. Bardzo mi się tu podoba i wszystko pachnie online. Pozdrowionka, Kasia.
OdpowiedzUsuńNa Twój blog trafiłam, szukając przepisu na Pavlovą! Twoja jest cudowna! Aż ślinka się z podniebieniem mocuje! ;)))
OdpowiedzUsuńJest u Ciebie tak ładnie i smacznie, że dołączam do obserwujących ;)
UsuńZrobiłam :) akurat po wielkanocnych wypiekach zostały białka(16!), z którymi nikt nie chciał nic robić... Muszę jeszcze opanować proces pieczenia w moim okropnym piekarniku gazowym... ale i tak myślę, że jak na pierwszy raz i moje wątpliwe zdolności kulinarne, wyszła całkiem niezła - na wierzchu były pomarańcze, banany i krem z mascarpone i serka "rolmlecz" ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za przepis!
pozdrawiam
Is
Monika, u nas jak J. przynosi ciasto, to ono znika w mgnieniu oka. Nawet, jak ktoś jest na diecie, to się zawsze skusi na Twoje wypieki.
OdpowiedzUsuńTak, jak dzisiaj - beza zniknęła zanim J. zdążył dojść do biurka i napisac maila, że zaprasza do kuchni na ciasto :)