wtorek, 20 marca 2012

Pani wiosna...na rano gotowa :)



Bieg do samochodu, śniadanie, kanapki, obiad...Milion pytań, milion odpowiedzi.

- Co to za zupa?
- Yy..yyy... wiosenna.
- Dziwna. Jakaś. Bo zielona, dlatego "wiosenna"?

Kiedy ostatnia prosta przed nami, lekcje skończone, ciało i szczęka umyte, kwestie religijno-etyczne rozwiązane...powoli czuję się jak po dobrej dawce Pavulonu...
Godz. 22.00...Już tylko przytulę tego Małego Stworka, podam przepis na ciasteczka...i poczytam sobie "Kobietę w lustrze..."


- Mama!!! Mama!!! Dostałam dwie piątki i zostałam wybrana panią wiosną!!! To na rano muszę mieć sukienkę, tą co mi szyłaś z tasiemkami...bo cała w kredzie jest...i flamastrach i czymś zielonym....


Ale ciastka dobre będą...zobaczycie...:)

M.

2 komentarze:

  1. zrobię w weekend , a co ! :)
    pozdrawiam ciepło i zapraszam do siebie,
    szana-banana
    www.gastronomygo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Szana, mam nadzieję, że posmakują!
    pozdrawiam
    M.

    OdpowiedzUsuń