Pani wiosna...na rano gotowa :)
Bieg do samochodu, śniadanie, kanapki, obiad...Milion pytań, milion odpowiedzi.
- Co to za zupa?
- Yy..yyy... wiosenna.
- Dziwna. Jakaś. Bo zielona, dlatego "wiosenna"?
Kiedy ostatnia prosta przed nami, lekcje skończone, ciało i szczęka umyte, kwestie religijno-etyczne rozwiązane...powoli czuję się jak po dobrej dawce Pavulonu...
Godz. 22.00...Już tylko przytulę tego Małego Stworka, podam przepis na ciasteczka...i poczytam sobie "Kobietę w lustrze..."- Mama!!! Mama!!! Dostałam dwie piątki i zostałam wybrana panią wiosną!!! To na rano muszę mieć sukienkę, tą co mi szyłaś z tasiemkami...bo cała w kredzie jest...i flamastrach i czymś zielonym....Ale ciastka dobre będą...zobaczycie...:)
M.
zrobię w weekend , a co ! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło i zapraszam do siebie,
szana-banana
www.gastronomygo.blogspot.com
Szana, mam nadzieję, że posmakują!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
M.