poniedziałek, 21 maja 2012
Na rybach :)
4. rano.
- No wędkarz...pośpij jeszcze... - Mój Tata, ma ok. 40 lat, ja jakieś 7. Siada na moim łóżku i głaszcze mnie po głowie...
- Nie śpię! Jedziemy!
Zanim ruszymy idziemy jeszcze za stolarnię dziadzia Frania. Tata dwa razy wbija się szpadlem i przerzuca ziemię. Ja mam słoik z podziurkowaną zakrętką. Wyciągam dżdżownice, tylko te grubsze żeby na haczyk dobrze się nadziewały i pakuję kolejno do słoiczka.
Wracamy do domu po wałówkę (kiełbasa, chleb, herbata w termosie). W kuchni krząta się już babcia Karolina.
- Januszku, podejdź, podejdź - woła Tatę do białego kredensu. Wyciąga grubą butelkę, z kłosami zboża w środku, nalewa mały kielonek i podaje Tacie... Tata wychyla jednym ruchem, uśmiechają się do siebie.
- Dziękuję Mamusiu - mówi Tata.
Mnie babcia podaje ciepły słoiczek
- Nagotowałam wam pszenicy.
Jedziemy Polonezem, nad Deusze (miejsc. Dubienka). Rozkładamy się w krzakach, Tata struga nowe podpórki do wędek. Ciągle odgania ode mnie komary...Najważniejsza zasada: łowimy tylko duże, maluchy wracają do mam.
Zawsze pomaga wyciągać ryby, ale czeka jak najdłużej bym radziła ze wszystkim sama...
Z haczykami, robalami, rybami, potem patroszeniem i płukaniem.
W czasie tych wypraw, całodziennych, spokojnych, wesołych i tak bardzo naturalnych dowiedziałam się wielu rzeczy o zaradności, samodzielności. Popełniałam błędy przy sile Jego spokoju i w pełnej akceptacji mojej słabości...
I tak jest do dziś :)))
Tak mi się przypomniało, kiedy przygotowywałam tą rybę.
Nie jest to Kochani przepis z książki czy gazety.
Mam go spisanego na wyrwanej karteczce, w darze ;) od pewnej Agnieszki, która tą rybkę przygotowała ostatnio na przyjęciu w moim domu. Dla mnie bezkonkurencyjne - i Agnieszka ;) i rybka!
Jedyny jej mankament to czas marynowania - 3 dni. Toż to dla mnie cała wieczność!!!! ;)
RYBA W ZALEWIE
1-1.5 kg ryby (jakiej lubicie)
do panierki: 2 jajka, szklanka bułki tartej, pół kubka mąki
3 cebule
1 słoik ogórków konserwowych
zalewa:
1 szklanka octu od ogórków
1 szklanka oleju
1 szklanka wody
9 łyżek octu
6 łyżek cukru
2 łyżeczki soli
1 słoiczek ketchupu pikantnego (użyłam Włocławaka)
1 słoiczek ketchupu łagodnego
3/4 małego słoiczka koncentratu
10 ziaren ziela ang.
Rybę obtaczam w jajku, mące i bułce tartej, następnie smażę na złoty kolor.
Składniki zalewy zagotowujemy i odstawiamy do ostudzenia.
Ogórek i cebulę - kroję najdrobniej jak umiem :)
Rybę posypuję cebulką, ogórkiem i układam warstwami.
Zalewa zalewą i odstawiam na 2-3 dni
Smacznego!
M.
Ps. Kochani pięknie tydzień się zaczął!
Na mały uśmiech mam jeszcze tekst, który moi Rodzice przywieźli ostatnio z sanatorium :)))
"Turnus mija...ja niczyja..."
perełka :D
bardzo Ci dziękuję za ten przepis! Na pewno sprobuje :-)
OdpowiedzUsuńPiękny opis pięknych relacji rodzinnych. Po cichu trochę zazdroszczę, szczególnie tej "akceptacji słabości"... Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńI ja...w końcu teraz sama jestem mamą. Czy we mnie też tyle akceptacji Jej słabości...? Mam nadzieję.
UsuńPięknego wieczoru życzę!
M.
ryba wygląda pysznie, ale dla mnie bezkonkurencyjne są konwalie :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPyszna rybka Monis :) A wspomnienia bezcenne... Ja nigdy nie lowilam ryb. Jakos nie mialam do tych dzdzownic przekonania...no i to nabijanie na haczyk...chyba bym zemdlala z wrazenia :)))
OdpowiedzUsuńUsciski.
Nabrałam ochoty na rybkę ;)
OdpowiedzUsuńPyszna marynowana rybka, wolę jednak ze sklepu, ze wzgledu na te dżdżownice :)
OdpowiedzUsuńPięknie Wam dziękuję :)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia ślę!
M.
Nie wiem co ta ryba ma w sobie, ale z utesknieniem czekam az co roku na Sylwestra przyniesie ją Waldi :) I choc po latach wynudzil cudem przepis od siostry, to ja i tak czekam na wieczor 31.12 :D To prawda, jest obledna!!
OdpowiedzUsuń:**** Och na nią warto czekać, Baś!
OdpowiedzUsuńściskam ciepło!
Rybka była na te Święta, R E W E L A C J A.
OdpowiedzUsuńMarynatę to mogłabym wyjeść łyżką.
Nigdy więcej kupnego "leczo rybnego"
Pozdrawiam
migotka333