Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
poniedziałek, 22 marca 2010
Mała rybka. Najlepsza w samochodzie :)
Powoli zdaję sobie sprawę, że nikt nie kupi mojego samochodu...
W sobotę zapach szarlotki, dziś smażona rybka, jutro pasztet z soczewicy z dużą ilością pieczonego czosnku...
Ale to dobrze. Auto wystawiałam już dwa razy na sprzedaż i w ostatniej chwili czułam, że po prostu nie mogę... Okropne, ale wymyślając niestworzone historie wycofywałam się ze sprzedaży, wsiadając do mojej T. i pędząc jakby chętny do kupna nas gonił...
Tymczasem Na Grabinie małe rybne paluszki, domowej roboty.
Nie lubię tych kupnych. Pamiętam, że raz je kupiłam - panierka wściekle pomarańczowa, ryba przeźroczysta a smak bliżej nieokreślony - i pamiętam, że nikt ich nie chciał jeść.
Zaś zrobienie samemu - dziecinnie proste i nie trwa dłużej niż 10 minut.
Jeszcze ciepłe paluszki pakuję w papier, do różowego (rzecz jasna!) pudełeczka i pędzę z nimi do szkoły, po Małego Człowieka :) W samochodzie smakują jeszcze lepiej ;)
PALUSZKI RYBNE
380 g białej ryby
duże jajko
sucha bułka (kajzerka)
3/4 szklanki ciepłego mleka
bułka tarta do optaczania
jeśli dziecko zje "zielone" w środku: świeża, drobno posiekana natka pietruszki
olej do smażenia
Bułkę moczę chwilę w ciepłym mleku, odciskam. Miksuję krótko razem z rybą. Dodaję jajko, przyprawy (sól, pieprz, pietruszkę), mieszam. Jeśli masa jest zbyt luźna dosypuję ok. 1 łyżki tartej bułki do środka.
Formuję paluszki, obtaczam je w bułce i smażę na złoty kolor, odkładając na papier do pozbycia się nadmiaru tłuszczu.
Smacznego!
M.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Monis, swietny pomysl na rybke. Moj Maly na pewno by ja polubil :)) I masz racje z tymi kupnymi paluszkami, sa niezbyt apetyczne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Monia a przyjedziesz kiedys po mnie swoim T na siedzeniu ktorego bedzie male rozowe pudeleczko z taka pyszna zawartoscia?? :))))))
OdpowiedzUsuńno Polka mnie uprzedzila! chcialam napisac to samo :-))
OdpowiedzUsuńChciałabym, żeby po mnie do szkoły ktoś przyjechał z takimi smakowitymi paluszkami. Tylko może zmieniłabym kolor pudełka. ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
I po mnie, i po mnie... Chyba będziesz musiała sprzedać T, bo... sie nie zmieścimy - tyle chętnych...
OdpowiedzUsuńRybka - bomba:)
Takie chwile rodzą wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa. Bezkarne jedzenie w samochodzie domowych pyszności. Piękne.
OdpowiedzUsuńJakie wspaniale kotleciki! Swietny przepis :)
OdpowiedzUsuńHa! Jestem szybka :D
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńOj chciałabym być w taki sposób odbierana ze szkoły:)
Podjedziesz po mnie kiedyś?
Całusy, Olcik.
Świetny przepis.
OdpowiedzUsuńZrobię je Jaśkowi bo przepada za rybką.
Pozdrawiam.
J:O)
O tak!
OdpowiedzUsuńhi hi, w Twoim aucie pachnie rybką, pasztetem (będzie? :)))), a mój kolega niedawno wylał MLEKO i mimo czyszczenia, jeździli z nim tylko odważni... ;)
A różowe pudełeczko to już w ogóle mnie rozwaliło. Też mam podobne ;) Błękitno-różowe.
:)
nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak ja lubię takie placuszki, mogłabym się nimi zajadać na okrągło :)
OdpowiedzUsuń"....W sobotę zapach szarlotki, dziś smażona rybka, jutro pasztet z soczewicy z dużą ilością pieczonego czosnku..."
OdpowiedzUsuńKochana, toż to istny bar na kółkach :) może tak jakaś trasa objazdowa, to i ja się załapię na przekąskową jazdę ;D
Paluszki rybne mi tu pachną Moniko!
OdpowiedzUsuńZakradnę się kiedyś do Twojego auta...
I czekam na pasztet z soczewicy.Pozdrowienia słoneczne!
Pogryzać rybne paluszki panierowane w drodze ze szkoły... Fajne...
OdpowiedzUsuńDomowe paluszki rybne są jeszcze przede mną:) Może się skuszę na ten przepis? Muszą być pyszne, bo prezentują się wyśmienicie!
OdpowiedzUsuńRety u Ciebie zawsze takie pyszne obiadki. Muszę zrobić takie domowe paluchy bo je uwielbiam ale te kupne traktuję z dystansem ;))
OdpowiedzUsuń:))) O Kochane! Autko nie takie małe, się zmieścimy! Przyjadę z wielką przyjemnością.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie miłe słowa i wesołe komentarze. Sprawiają mi wiele radości.
:* M.
Tez takie paluszki robię tylko .Tylko, no własnie, u mnie żadne dziecko nie zje zielonego w środku ;) Pozdrawiam Noworocznie!
OdpowiedzUsuń