Na Dobry Początek...

Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.


Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.

Do domu. Do mojej kuchni.

Pozdrawiam Was ciepło
Monika


niedziela, 23 stycznia 2011

Faworki! Razem więcej, razem raźniej ;)



Dwie godzinki wesołej pracy, kilka par rąk - dowolnej wielkości ;) i jedna osoba, która już to robiła - to chyba najlepszy sposób na faworki ;)

Podaję Wam przepis na jedyne faworki, które ja jem. Nie, nie dlatego, że się pilnuję (oj, a szkoda...) i nie dlatego, że mam błękitne podniebienie (nie mam!) ale dlatego, że to jedyne dobre faworki, które w życiu jadłam.
Powstają spod sprawnej ręki Mamy Mojego Męża. I choć w procesie tworzenia faworków brałam już udział wtóry raz - to dopiero chyba wczoraj pojęłam o co w tym wszystkim chodzi...

Faworki w ten sposób zrobione są kruchutkie, delikatne, lekkie jak piórko i pięknie pachną. Dla mnie - wyjątkowe. Polecam je gorąco.

Z podanego przepisu wychodzi góóóóóóóóóóra faworków. Starczy dla Rodzinki, Sąsiadów ale obiecuję będziecie wyjadać okruszki ;)

Spokojnej nocki Wam życzę.
I równie spokojnego tygodnia.





FAWORKI

3/4 kg mąki pszennej
12 żółtek
6 łyżki śmietany
1/3 szklanki wódki

do smażenia - ok 2.5 kostki tłuszczu (najlepiej smalec ale może być i Planta)
do posypania cukier puder wymieszany z cukrem z wanilią

Szybko w mące zagniatamy żółtka, następnie wrabiamy po łyżce śmietany i podlewamy wódką.
Ciasto wyrabiamy mocno i dość szybko.
Kiedy jest już połączone, w miarę elastyczne - zaczynamy przepuszczać przez wałek maszynki do makaronu. Kilkakrotnie - widać jak ciasto zaczyna się wygładzać i staje się zupełnie jednolite. Ciasto, które nie jest wałkowane musi być zakryte - by nie wyschło.
Wałki przepuszczamy przez maszynkę ok. 10-12 minut, po czym rozwałkowujemy na cienkie wstęgi.
Te kroimy nożem w paski i nacinamy wzdłuż. Zawijamy do środka i układamy na ściereczce, przykrywając także ściereczką.
Smażymy w rozgrzanym tłuszczu, zrumienione odkładając na papier.
Posypujemy cukrem i jeeeeeeemy! ;)

Smacznego!
M.


39 komentarzy:

  1. Ja uwielbiam widok góry faworków:)I mam straszną ochotę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moniko! Cudowne, cieniutkie, wyglądają tak subtelnie! Wyoorażam sobie z jaką radością powstawały - takie wspólne kuchenne są ogromnie cenne!
    Może zrobimy małą wymianę? Twój talerz faworków za moje krakersy...?
    Pozdrawiam Cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rany julek, ile jajek :D Hm, przy takiej ilości chyba warto zrobić przy okazji pieguska :] Ograniczę o połowę składniki i na naszą dwójkę plus kilku znajomych powinno być idealnie. Przepis wygląda profesjonalnie, zatem kusi żeby wypróbować :]

    OdpowiedzUsuń
  4. Smak dzieciństwa!!!! Nie jadłam faworków już całe lata i jak patrzę na Twoje zdjęcia to mam od razu ochotę ruszyć do kuchni :)

    OdpowiedzUsuń
  5. oj , faworki to ja mogę i jeść i jeść i jeść....

    OdpowiedzUsuń
  6. No i mąż, który siedzi koło mnie, właśnie zażyczył sobie faworków. Nie mam wyjścia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. jakby co, mogę wpaść pomóc zjeść, daleko nie mam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie kruche i cieniutkie. Takie jak lubię. Robię faworki raz w roku. U mnie jeszcze ten dzień nie nadszedł, ale wkrótce...

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochanie, a co to są żyłki śmietany?

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja również spędziłam weekendowe popołudnie faworkowo (a nawet pączkowo - ich domowy wyrób to był mój debiut!) I już planuję smażenie następnych, tak mi się podobało! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. :))) Dzień dobry z samego ranka!!!

    Dziękuję i pewnie - zapraszam na wspólne pałaszowanie. Choć jak rano weszłam na wagę to tak mi średnio...;)))chyba czas się przestawić na jakieś lekkie warzywne danka, oj czas ;)

    Żyłki śmietany ;D Dobre nie?! Buziaki wielkie! :*

    Miłego dnia!
    M.

    OdpowiedzUsuń
  12. Monisiu jakie one są śliczne, takie delikatne! Wspaniałe faworki:)
    U mnie na blogu także dziś chruściki hihi ;)
    PozdrawiamCię:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Moniko, chętnie bym tych Twoich faworków spróbowała... :)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  14. No i który przepis na faworki jest najlepszy? Ten wydaje mi się pewniakiem, bo zawiera dużo żółtek... Ja - tak samo jak Ty - nie każde faworki lubię i szukam ich smaku idealnego, zapisuję więc Twój przepis, Moniko :)

    OdpowiedzUsuń
  15. wyglądają na niezwykle kruche :) z gatunku takich, które cudownie rozpadają się w buzi i które są tak delikatne że sięga się po kolejne...

    OdpowiedzUsuń
  16. Też jestem wybredna jeśli chodzi o faworki. Moja babcia robi najlepsze :-) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  17. ach, jakie cudne:) chetnie bym siegnela po kilka pysznych faworkow:)

    OdpowiedzUsuń
  18. 12 żółtek? Jejku! Dobrze, że mam w planach przygotowywanie tortu egipskiego. Będzie do czego zużyć białka. ;)

    Przepiękne te faworki. A takie rodzinne przygotowywanie - zbliża. Choćby na tę chwilę... Wiem coś o tym.

    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  19. Faworki kuszą ze wszystkich stron, chyba wezmę się za smażenie...

    OdpowiedzUsuń
  20. Rety Monika, ale pracochlonne te Twoje faworki, kilkakrotnie przepuszczac przez maszynke - brzmi jak nie lada wyzwanie :)) Usciskow moc!

    OdpowiedzUsuń
  21. Moniko to sa także moje faworki, takie właśnie piekę i też u mnie maszynka jest w użyciu:) a jakże... i twierdzę, że są pyszne!!! pieknie , delikatnie i chrupiąco się prezentują na zdjęciach:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Dla mnie karnawal bez faworkow to nie karnawal i nawet znosze meznie ten cholerny c puder, ktorym czlowiek sie ufafra od stop do glow! Mam wrazenie ze nigdzie na nie poza Polska nie natrafilem, ciekawe!

    OdpowiedzUsuń
  23. Faworki to mój karnawałowy przysmak! Im rzadziej się je je, tym bardziej smakują (dla mnie troszkę jak z wigilijnym karpiem).
    Ps. Pierwszy raz goszczę na tym blogu, i muszę przyznać, że bardzo tu przyjemnie i nastrojowo.
    Serdecznie pozdrawiam,
    SWS

    OdpowiedzUsuń
  24. Ładne! To było jedno z moich ulubionych zajęć kuchennych jak byłam mała - do mnie należało nacięcie każdego paseczka i przewleczenie :)
    Ale fajny ten karnawał :)

    Serdeczności Moniko :)))

    OdpowiedzUsuń
  25. Tak karnawał jest super!
    Przepisów na faworki - dla pasjonatów: do wyboru, do koloru :)

    Dziękuję Wam pięknie.
    No i mnie ta ilość 12 żółtek przyprawiła o wieeeelkie oczy z początku, ale "w robocie" giną szybko ;)

    Spokojnej nocki dla Was
    i dziękuję pięknie
    M.

    OdpowiedzUsuń
  26. Monika , one są przepyszne , zrobiłam 1/2 porcji i tak mam 2 największe w domu półmiski z czubami
    nie iem jak będzie z zdjęciami , bo u mnie jest ciemno choć niby to dzień:(
    a faworki pyszne i znikają :P

    OdpowiedzUsuń
  27. Aaaaale fajnie!!! Strasznie się cieszę :*****

    Niech znikają! ;)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  28. witam, chcialabym bardzo zrobic te faworki, tylko nie wiem jakiej smietany uzyc, jestem smietanowym laikiem;)
    czy ta smietana ma byc kwasna czy slodka czy jaka?
    pozdrawiam serdecznie i gratuluje udanego bloga

    OdpowiedzUsuń
  29. Kwaśna - 18 proc. może być :)

    pozdrawiam i dziękuję
    M.

    OdpowiedzUsuń
  30. no wlasnie, tak myslalam, u mnie, ( w Szkocji na wsi) to o smietane kwasna trudno, ale pomysle, a jakby co to jest na szczescie polski sklep w Inverness, to tylko 70 mil;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Rzut beretem :)))

    Kurcze, kurcze...a prawdziwą krowę masz może bliżej? To może mleko odstawić?

    Bo z jogurtem nat., nawet tłustym to chyba nie ma co. Jednak za lekki :/

    Daj znać. Pozdrawiam ciepło!!!
    M.

    OdpowiedzUsuń
  32. witam ponownie, krowy sa, te kudlate takie:)
    ale mleka sie nie dostanie chocby nie wiem co, unia europejska i jej przepisy i normy i ojojoj.. ale w sumie mleko sklepowe jest bardzo dobre i nie uht, wiec moze i kwasne by sie zrobilo, ale poki co jutro jade do MIASTA;)
    i kupie 18stke
    beda faworki:)))
    czytam sobie ten blog, a blogi rzadko czytam i niewiele, glownie kulinarne celem zgapienia przepisow lub tez inspiracji, rzadko cos mnie przyciagnie, zeby porzadnie poczytac, a Twoj(jesli wolno mi tak wprost bezforemnie)bardzo przyciagnal
    masz Monika dobre fluidy internetowe
    jak ktos ma dobre fluidy w sobie to sie udziela

    fajnie, ze tych ludzi sporo calkiem wokol mimo zalewu bylejakosci
    szkoda, ze ludzie biadola, ze jest zle itepe itede
    nie jest
    jest dobrze
    ludzie sa dobrzy
    prawda?
    bede sobie do Ciebie zagladac, bo mi sie tu na Grabinie bardzo podoba
    a jakbys byla kiedys w Szkocji to zapraszam, powaznie zupelnie(prowadze tu hotel:))

    OdpowiedzUsuń
  33. Monika i skusilas mnie! Wrocilam wczoraj do domu pelna checi i planow. A tu padl internet, a czlowiek nei zwykl zapisywac przepisow - jedynie zapamietalam z Twego przepisu 4 zoltka na 2 szkl maki, wodke, smietane. I te 4 zoltka to jest hit Monika, dziekuje za pomysl! Usciski :)

    OdpowiedzUsuń
  34. wypróbowałam. wyszły przepyszne! świetny przepis
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  35. Dzień dobry wtorkowo :)))

    Przepraszam, że odpisuję z takim opóźnieniem ale zawsze czytam wszytskie komentarze, choć nie zawsze dnia starcza by odpisać.

    Ogromnie mi miło, że wyszły i że Wam smakowały.

    Wiedźmo Droga, jak będę to odwiedzę Cię z wielką przyjemnością!

    Tak, jest w większości dobrze, tylko pod ciężarem kredytów/obowiązków, długich godzin spędzonych w biurze....o tym zapominamy.

    Przypominamy sobie w konfrontacji z chorobą, takie mam wrażenie. Kiedy "tamte problemy" okazują się śmieszne - w obliczu tego co od nas nie zależy.

    Pewnie, że warto się cieszyć życiem. Mimo wielu trudności, jednak cieszyć się drobiazgami :)))

    czego Tobie i sobie życzę
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    I jak faworki? ;)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  36. witam ponownie, faworkow jeszcze nie zrobilam:( buu, alebowiem wesele mielismy, a wlasciwie mieli nasi goscie, padam na twarz, smietana ma waznosc do dzis(!), wiec zrobie te faworki na kolacje;)
    Moniko masz racje , ze perspektywa patrzenia zalezy od obiektu, ktoremu sie przygladamy, smierc, choroby, udreki rozne zmieniaja w nas wiele, dobrze, gdy umie sie znalezc w tym wszystkim sens
    natomiast to na co mamy wplyw, mozemy z latwoscio-trudnoscia(zalezy od podejscia) zmieniac na lepsze, prawda?
    a na pewno gotowaniem dla siebie, dla bliskich, dla dalszych i zupelnie dalekich czynimy swiat obok na przytulniejszym
    jak zreszta kazda tez inna czynnoscia, ktora przynosi radosc badz ukojenie
    pozdrawiam bardzo cieplo, u nas juz wiosna wlasciwie..

    OdpowiedzUsuń
  37. Robię te faworki od 3 sezonów, nie szukam nawet innych, są bardzo smaczne, wałkuje niestety ręcznie i tłukę wałkiem ale są tego warte. Moja mama zachwycona a jest bardzo wybredna. Dziekuje za przepis, pozdrawiam Betsetse

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...