Na Dobry Początek...

Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.


Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.

Do domu. Do mojej kuchni.

Pozdrawiam Was ciepło
Monika


piątek, 5 lutego 2010

Bułki owsiane. I całkiem niezwykły tydzień :)




Za mną tydzień urzekających obrazów.

Tydzień spędzony w domu z dzieckiem, piękny, twórczy i wyciszający.
Prawdopodobnie, w najbliższym czasie, kiedy wrócę, bądź co bądź do pracy...tydzień, który będę wspominała.

Także dzięki obrazom. Wszystkie były ważne, więc zostanę przy kolejności alfabetycznej...

B. jak bułeczki.
Owsiane. Urzekły mnie, kiedy zobaczyłam je u Poli oraz Alicji.
Lubię wszystko co owsiane, ale nie dlatego, że jestem maniaczką zdrowego odżywiania. Nie. Po prostu lubię płatki i owsiankę.
U Poli zobaczyłam zdjęcia, które zupełnie mnie urzekły.
Nie chce się wierzyć, że ktoś kto nie jest zawodowcem, nie ma studia fotograficznego i nie stosuje zaawansowanych technik komputerowych robi takie...bułki i takie zdjęcia.
Z tego zachwytu powstały moje bułeczki owsiane.
Moje, takie jak umiałam i tak jak umiem je pokazać.
Moja Córka, po wyjęciu ich z piekarnika zjadła trzy. To dla mnie najlepsza rekomendacja. Dodam tylko, że na sucho :)
Przepis na bułeczki znajduje się w Weekendowej Piekarni po godzinach




L jak Lusia.
Patrzymy na Lusię i nie wierzymy jak ktoś mógł ją wyrzucić na śmietnik...
Lusia to ten Miś. Miś, którego moja Córka znalazła na śmietniku.
Kosmaty łebek, mała pupka, tycie łapki...



Lusia zawładnęła serduszkiem mojej Córki.
Piękny, uroczy miś, porzucony i samotny wzbudził w niej szereg pytań:
- Dlaczego niektóre dzieci nie mają mamy...?
- Czy Lusia mnie pokocha...?
- Czy ona jeszcze będzie szczęśliwa...?


Mały Miś, obudził w mojej córce uczucia iście macierzyńskie...
Przy mojej niewielkiej pomocy zrobiła Lusi domek, przekonała mnie (!) żebym usiadła z szydełkiem przed internetem i nauczyła się robić łańcuszki i słupki - bo Lusia musi mieć sukienkę.
Namówiła babcię, żeby pomogła jej uszyć ubranko dla misia na maszynie do szycia...
Lusia jest już Domownikiem. A ja po cichutku cieszę się, że w małym serduszku znalazło się tyle miejsca dla śmietnikowego misia...



N jak noc.
Noce w tym tygodniu były zarezerwowane dla pracy, kiedy przy trzaskającym kominku słychać było tylko stukot dwóch laptopów.
Kiedy w powietrzu unosił się zapach świeżo zaparzonej kawy i upieczonych w kwadrans bułeczek z ciasta francuskiego z jabłkiem...




S jak serwetki.
Porządkując spiżarnię ułożyłam serwetki w koszyczku. Każdą z nich dostałam w prezencie od Mojej Mamy. Zawijając owsiane bułeczki - pomyślałam jak wiele dla mnie znaczą.
Wybielone, niektóre wykrochmalone, specjalnie..dla mnie.





###Kochani. Życzę Wam miłego weekendu.
Weekendu, podczas którego zatrzymacie się, odpoczniecie.
By czerpać radość z pracy, działania, wiedzieć "po co...?".

23 komentarze:

  1. Chleb piękny, ja chyba też się na niego skuszę, bo mnie kusi i kusi.

    Jejcia, Lusia jest piękna:)
    Naprawdę!
    Również się dziwię, że ktoś mógł tak poczciwego misia wyrzucić- no, ale ludzie są różni..
    :(
    Serwetki- moja mama ostatnio też podobne dostała, ale od zmarłej już cioci- także cieszyła się jak dziecko. To coś pięknego.
    Ciastka francuskie z jabłakami- jaaami! jeszcze jedzone po nocy, podwójne jaami!:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękne jak zawsze :) Ten wypiek jeszcze przede mną, bo sama zjadam śladowe ilości pieczywa i czasami trudno jeść samej przez cały tydzień ciągle to samo. Nie wiem co chcesz od swoich zdjęć, bo są wyjątkowo klimatyczne :) A miś, nieważne skąd, ważne że znalazł przyjazny dom i kochające małe serducho ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. te bułeczku muszą być rzeczywiście super smaczne skoro Karol zjadła aż 3 i to na sucho :D

    Lusia jest cudna, też mam podobnego misia, nawet pojechal ze mną na studia i siedzi sobie tam na szafeczce, misie są faaajne :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli bułka jest naprawdę dobra, to nie można jej psuć nawet masłem:))

    Piękne zdjęcia, wielkie słowa...

    I ten domek dla Misia! Coś niesamowitego!

    POzdrowienia ciepłe!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne buleczki upiekłaś Moniko! Smakują wybornie prawda?
    Pięknie opisane :)
    A misia nigdy nie wyrzuciłabym na śmietnik.
    Sliczny jest.
    PozdrawiamWas :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Monika jak M czyli miło do ciebie zajrzeć !
    p.s bułki pierwsza klasa

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale ile uczuć wzbudziła Lusia! Więcej niż niejeden nowy miś...

    A bułki pyszne, wiem, bo często piekę podobne i - tak jak Ty - lubię płatki owsiane w wypiekach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Blisko byłam z tym przytulaniem misia - teraz to przytulanie dla niego i dla K. ciągle nowe... I dla całej rodziny nowe wyzwania... szydełko, maszyna...
    Poluś rzeczywiście pięknie robi zdjęcia i bułki:) Ale Twoje, Kochana, są równie śliczne i co najważniejsze(rekomendacja K...)pyszne:0 Tobie również miłej sob. i niedz.
    e.

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękna Lusia. Piękne bułeczki. Piękne obrazy.

    ...

    OdpowiedzUsuń
  10. słodki ten miś :) lepiej nie będę go pokazywać mojemu M., bo on się wzrusza losem wszystkich małych misiów i każdego by zabrał do domu ;)
    pozdrawiam cieplutko Moniczko!

    OdpowiedzUsuń
  11. zazdroszczę tego wyciszenia i zatrzymania się.... ja ciągle w biegu i na nic czasu... dobrze, że chociaż mogę poczytać takie fajne rzeczy to się trochę zrelaksuję :) pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  12. No cóż...zaczarowałaś mnie znowu. Słowami,obrazami, nastrojem...ciepłem!
    Miłego weekendu również:D

    OdpowiedzUsuń
  13. Moniko ... ciepełko ... znów ...:)
    Dobrze, że Twoja Córcia ma takie dobre serduszko. Wyrośnie na dobrego człowieka:)
    A bułeczkom ślicznie jest w tych serwetkach:)
    Ja kolekcjonuję szydełkowe dzieła namiętnie:) Przedmioty retro to takie, wsród których najlepiej sie czuję:)
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Monis, nie wiem, co podoba mi sie bardziej: Twoje piekne buleczki, Mis czy serwetki. Wszystko wyglada tak domowo i cieplo... Pieknie po prostu.

    Buziaki dla malego K. Za dobre serduszko. I za to, ze zmobilizowala mame do nauki robienia ubranek na szydelku :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Moniko, podaj proszę przepis na bułeczki z ciasta francuskiego z jabłkiem. Wygladaja smakowicie

    OdpowiedzUsuń
  16. My także mamy małą "misiową historię". Kilka miesięcy temu jechałyśmy pociągiem. Razem z nami w przedziale jechała mama z półrocznym Jasiem. Jaś bardzo płakał a Marcysia koniecznie chciała go pocieszać. W końcu maluch zasnął. Marcysia też, przytulając pluszowego misia, który należał do Jasia. Jaś wraz ze swoją mamą wysiadał dużo wcześniej niż my. Mama Jasia postanowiła zostawić Marcelinie przytulankę. I tak Marcysi w przedszkolu towarzyszy miś, którego nazwała Jaś.

    Innym razem, kiedy jechałam sama jechała dwuletnia dziewczynka. Miałam w torbie dwa pluszaki do mojej Marcysi - żółwia i wiewiórkę. Postanowiłam dać tej dziewczynce żółwia, pamiętając o tym, że moja córcia też kiedyś coś dostała.

    Czasami zastanawiam się ile zabawek, pluszaków, książeczek dzieci wymieniły między sobą i ile te zabawki wniosły w ich życie. Jaś na pewno jest bardzo ważnym misiem :)

    A bułeczki przepiękne! Pozdrawiam ciepło I.

    OdpowiedzUsuń
  17. Moniko piękne bułeczki i niewiarygodnie uroczy miś. Mając nawet więcej niż kilka lat nie ma możliwości przejść obojętnie obok niego. Super, że znalazł taki ciepły i fantastyczny dom :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Olciku; Tyle ciepełka, dziękuję. Oj w nocy przy kawie to nawet pajda z masłem smakuje, prawda? Buziaki, dziękuję, że wpadłaś :*

    Szarlotku; dziękuję...jak zawsze się cieszę ogromnie kiedy Cię widzę :* Dziękuję.M.

    Viri; Oj faaajne :) i ciepłe bułki też, nie? Buziak :)

    Gosiu; no trudno prawdy Ci odmówić, trudno....ale odmiana też ciekawym doświadczeniem bywa ;) Dziękuję! Ogromnie mi miło, ja także pozdrawiam. M.

    Majanko; Tak! Są pycha! Dziękuję Ci pięknie, ściskam ciepło. M.

    Alicjo; : dziękuję! Jak miło mi słyszeć (dwa razy MM) ;) ale pumpernikla nie udało mi się. Może w tym tygodniu będzie spokojnieszy weekendzik. Pozdrawiam.

    Anno; o tak, cieszę się bardzo. Pozdrawiam :)


    Ewelajno :) dziękuję, kochana jesteś. Z szydełkiem wojuję dzielnie. Nie poddaję się choć jakbym miała ręce z drewna. Wierzyć mi się nie chce, że kiedyś robiłam niemal z zamkniętymi oczami a teraz...nic.


    Zay :) ... i pięknie dziękuję :* M.

    Gwiazdeczko; dziękuję, pozdrawiam cieplutko. M.

    Myniolinko; ogromnie mi miło. I ja czasem pędzę i...tego nie lubię. Bądź dzielna i zatrzymaj się w pierwszej możliwej chwili, ściskam mocno :) M.

    Dziękuję Patrycjo;
    Kiedy Karolina rzuciła hasło „Mamuś pomóż mi zrobić domek dla Lusi” jak nic przypomniałam sobie naszą rozmowę...firanki, bateryjka z żaróweczką... Nawet nie wiesz jak bardzo się ucieszyłam, że nie usłyszałam „kupmy jej domek” „kupmy jej ubranka”.
    Wiele serdeczności. M.

    Ps. Szydełko ni w ząb mi nie idzie :(

    Kasiu; dziękuję ja zawsze :) ogromnie mi miło. To jak ja, czuję się wśród nich domowo. Pozdrawiam.

    Majeczko; Kochana jesteś, bardzo dziękuję. Pozdrawiam cieplutko! M.


    Mario; :)
    Przepis na bułeczki z ciasta francuskiego...
    ależ oczywiście...

    opakowanie ciasta francuskiego mrożonego
    dwa jabłuszka, pędem obrane, pokrojone w nierówne cząstki, podduszone ze szczyptą cukru i sokiem z cytryny (do smaku)
    Piekarnik nagrzewam do 180 st.

    Pasek francuskiego, po ok. 10 minutach od wyjęcia z zamrażalnika, rozwałkowuję, kroję na pół. Po jednej stronie układam mus jabłkowy, przykrywam drugą stroną, brzegi łączę widelcem, na wierzchu kilka nacięć.
    Piekę ok. 12 minut.
    Gotowe :)

    Isadrorko; piękna historia. Fajnie, że tak jeszcze się zdarza, że takie myśli i gesty są w nas. Zapamiętam ten obrazek. Dziękuję. M.

    Kasieńko; jak się cieszę, że zaglądasz na Grabinę! Och i ja bym schowała do torebki :) Pozdrawiam. M.

    OdpowiedzUsuń
  19. Cholera, wpis znów mi się nie pojawił, moze hasło źle wpisałam i dlatego...W każdym razie już komentowałam Twoj ciepły, lusiowo-bułęczny post, Moniko :)

    Domek rewelacyjny! Przypomniało mi się, jak robiłąm kiedyś tekturowe koślawce dla lalek...:)

    uściski!~

    OdpowiedzUsuń
  20. Ostatnio całkowicie zmieniłam tryb życia i musiałam "przewartościować wszystkie wartości". I już wiem "po co..." a Twój wpis upewnia mnie, że warto, a nawet trzeba się czasem zatrzymać. Pozdrawiam serdecznie - muffingirl

    OdpowiedzUsuń
  21. To byl wspanialy tydzien Moniko! I buleczki, i Mis, i serwetki - wszystko promieniuje domowym cieplem i radoscia. Jak to zazwyczaj u Ciebie :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  22. Miś na śmietniku? Ktoś serca nie miał - mój niebieski miś ma już jakieś ćwierć wieku i ani mi przez myśl nie przeszło, aby się go pozbyć.
    Lusia mimo dziewczynki, która ją pokochała, ma jednak smutną minkę...

    OdpowiedzUsuń
  23. a mnie sie nie chce wierzyc, ze ktos kto tak pieknie pisze nie zostal pisarzem... pozdrawiam serdecznie! p.s. calusy dla kochanej juz na szczescie przez Twoja Corke Lusi! :-))

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...