Na Dobry Początek...

Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.


Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.

Do domu. Do mojej kuchni.

Pozdrawiam Was ciepło
Monika


czwartek, 29 października 2009

Tartaletki. Z jabłkiem i dynią. I nie tylko :)


dla zabieganych - przepis jest na dole :))


A ja ...zapraszam Panie na ciastko.
Takie spokojne, bez nerwów, biegu, wyrzutów sumienia.
Takie, które otuli nas ciepłem słodkiego ciasta i zapachem prażonych jabłek.
Mam kilka błękitnych kocyków, dużą sofę, w kominku się pali, K.& J. wrócą za dobrych kilka godzin...

Na ciasto, które będzie małą przyjemnością, do której Mamy/Macie prawo.

Patrzę na Kobiety, które są wokół mnie, które lubię i szanuję. Jest w nich wiele dobra i mądrości. Są silne ale bardzo wrażliwe i kobiece. I zbyt często zmęczone.
Nie - one się nie skarżą, nie użalają, nie klną. Żadna. Nigdy.
Ale czasami mają zmęczenie w oczach. Tak jak i ja... czasami.
Czasami zbyt szybko zaspokajamy potrzeby innych, zbyt łatwo ustawiamy się na końcu kolejki po ciepło i troskę. Zbyt często na nas brakuje już dnia.

Czytam ostatnio sporo na temat naszej samooceny - skąd się bierze, jak na nią wpływać, na co powinnam zwrócić uwagę, by Karolina była pewną siebie, mądrą kobietą.
Nie czytam poradników, szukam prac psychologów i myślę nad tym co chcieli powiedzieć.

Chciałabym, by umiała o siebie zadbać. Nie chodzi o to, że musi umieć zarobić na chleb i czynsz. To też, ale...
Chcę, aby była szczęśliwa i świadoma tego czego chce. I gdzie jest granica między troską o innych a o siebie.

Chciałabym, by nie musiała - tak ja ja - wyrywać się latami z ciasnych ram stereotypów, które nakazywały mi być zawsze miłą, za wszelką cenę unikać konfliktów, być zawsze szczupłą, w domu mieć bezwzględnie czysto i z racji hierarchii (rodziny/pracy/układów towarzyskich) dostosowywać się, "puszczać mimo uszu"...
Ja przestałam. Nie kłócę się, mam czysto, ale zanim odpowiem "czy tak może być?" myślę dwa razy. I zdarza mi się odpowiedzieć "nie".
Zdarza mi się nie odbierać telefonów - bo potrzebuję chwili ciszy i samotności.
Proszę - spróbujcie! Za trzecim razem zobaczycie ile daje to przyjemności.

Nie tworzę tu apelu o wyzwolenie kobiet.
Jesteśmy wolne i świadome tego co dzieje.
Czasami tylko za mało dbamy o siebie i stawiamy zbyt wiele abstrakcyjnych wymagań.

Nasze dzieci będą równie szczęśliwe, jeśli dziś wrócą do domu i dostaną talerz kanapek i kubek herbaty z cytryną. Jeśli zawiniemy się w koc, będziemy na nie patrzeć i po prostu się uśmiechać.

Będzimy nadal piękne - przestając myśleć o tym, że mamy w biodrach za dużo/za mało.
Jeszcze piękniejsze, kiedy przestaniemy "cudować" i jeść z nimi wspólne kolacje, a z koleżankami...dobre ciastko :)
Kiedy zamiast czekać na cud kupimy rozmiar większe dżinsy, a zamist "robić to co powinnam" zawiniemy się na manicure..

Mnie to zajęło lata. I nadal jestem w trakcie tej nauki. Ale coraz bardziej lubię tą Panią w lustrze... Już bardziej kobieta niż dziewczyna, ma pełniejsze biodra i bardziej wrażliwą cerę, prowdzi auto w okularach (!)... i używa kremów przeciwzmarszkowych (choć chyba jeszcze nie powinna)...

I Moje Drogie... takie jesteśmy najpiękniejsze...
Jeśli macie w sercu miłość, dobro, akceptujecie słabości swoje i innych, jeśli macie błyszczące oczy
dla mnie Jesteście Najpiękniejsze :)

Czytałam wczoraj bardzo ciekawą recenzję książki Martyny Wojciechowskiej - na blogu Liski.
Przeczytałam dwa razy - bo i tu musiałam się sama przegryźć.
Sporo czasu zajęło mi "odlalkowanie" Pani Martyny.

Z gwiazki schow, ślicznej, energicznej prezenterki...zmieniła się w piękną, mądrą kobietę. I taką ją wolę! Kobiecą, zmysłową, naturalną, z pasją w oczach, słowach i sercu.

Życzę Wam dziś KILKU chwil PRZYJEMNOŚCI;
uśmiechu w lustrze
filiżanki pachnącej kwiatami herbaty
Monika


####
Jest taki sklep, w którym od wielu lat kupuję szarlotkę orkiszową. Uwielbiam ją. Nie jest ważne, że sklepu nie dażę wielkim sentymentem, ceny za 1 kg mąki pszennej chlebowej sprawiają, że śmieję się w głos ( a zdarza mi się to niezwykle rzadko),...ale właśnie tam, zawienięta w folię (!), pocięta na kostki, okropnie ciężka - jest moja ukochana szarlotka orkiszowa, na mące razowej.

A że jak każdy, to co dobre i ja chciałam przenieść do domu - porwałam się na tartaletki na kruchym cieście orkiszowym z jabłkami.
Rozeszły się w godzinę, były super, ale...
Ale trzeba wiedzieć, że mąka orkiszowa, a szczególnie tak jak chciałam - w połowie razowa nie da efektu ciasta kruchego w stylu ciasteczek "Łakotek". Jest inna. Dla mnie cięższa, bardziej wytrawna, zachwoująca więcej wilgoci...dobra.
W tym wypadku nie polecam ograniczać ilości cukru w cieście kruchym.

ORKISZOWE TARTALETKI Z JABŁKAMI I DYNIĄ
na 8 sztuk

250 g mąki orkiszowej 700
250 g mąki orkiszowej 1100
kostka chłodnego masła
3/4 kubka cukru (użyłam brązowego)
2 żółtka z wiejskich jaj (duże - lub 3 małe)
2 łyżki kwaśnej śmietany
szczypta soli
3/4 kg jabłek
pół kubka cukru
sok z połowy cytryny
cynamon
pół kubka pieczonej dyni pokrojonej w małą kostkę

Masło siekam na stolnicy razem z cukrem, dodaję żółtka, mąkę,sól, powoli śmietanę - wyramiam ciasto - niezbyt długo.
Schładzam ciasto w lodówce - ok. godzinę.

Szykuję jabłka - ok. kilogram jabłek, pokrojonych na cząstki, podduszam z cukrem, sokiem z cytryny. Na koniec dodaję cnamon - do smaku.

Piekarnik nagrzewam do 170 st. Foremki wyklejam ciastem, nakłuwam widelcem, wysypuję fasolą (żeby ciasto się nie podniosło).
Podpiekam je przez 15 minut.
Następnie na "spody" wkładam jabłka, dodaję dynię, z reszty ciasta formuję wałeczki. Piekę ok. 30 minut w tem. 160 st.
Posypuję cukrem pudrem.
Smacznego :)
M.



A przepis jest moim ostatnim dyniowy w Festiwalu Dyni.

Bea - ogromnie dziękuję Ci za zaproszenie i wspólną zabawę!

11 komentarzy:

  1. szczerze mowiac niewiele rzeczy przyrzadzonych z tej maki jadlam,bardzo ciekawie brzmia te tartaletki,a ich wyglad jest wystarczajaco zachecajacy do wyprobowania :)
    a dbania o siebie ucze sie od calkiem niedawna,zawsze wydawalo mi sie to niegrzeczne,nie na miejscu,ze nie wypadalo odmawiac,a juz w szczegolnosci starszym,ale kazdy powinien miec w sobie troche zdrowego egoizmu i czasem wlasnie powiedziec "nie" lub nie odebrac dzwoniacego telefonu "bo akurat tak wlasnie teraz chce" i w koncu zrozumialam,ze z dobrym wychowaniem nie ma to nic wspolnego....

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ochotę teraz posiedzieć i poczytać jeszcze ten wpis ... mądry, bardzo mądry ... niby wszystko tak oczywiste, ale czasem zapominamy o sobie ...

    A szarlotkę chyba też znam - taka ze sklepów bio? - zapakowana w prostokątną kostkę - kupowałam ją sobie na spacery z bratową i jej córeczką mmmm więc i Twoje tartaletki muszą być wspaniałe :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny wpis Moniko, podpisuje sie pod kazdym slowem; wszak odrobina zdrowego egoizmu nikomu nie zaszkodzi, wrecz przeciwnie. Zbyt czesto ustawiamy sie na szarym koncu kolejki... ;)

    Widze, ze bylo u nas podobnie : ja zrobilam szybkie crumble dyniowo-jablkowe z orkiszowa posypka :) Niestety okazalo sie srednio fotogeniczne ;)

    Raz jeszcze dziekuje Ci za udzial w Festiwalu Moniko! :*

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. oj orkiszowe, to ja się piszę
    Orkisz to moje ulubione zboże wszystko z nim smakuje lepiej , ma jeden minus cenę
    ale reszta to same zalety
    Monika twoje tarteletki pięknie się prezentują i jak czytam co tam jest to już wiem że to niebo w gębie

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm, ja jestem raczej osoba bojowej natury, strasznie uparta i robiaca czesto nie zawsze to, co innym sie podoba (jestem zodiakalnym baranem). Wiele razy slyszalam "tak nie wolno", "co powiedza sasiedzi" itd. itp. Ja jednak nigdy sie tym nie przejmowalam, w koncu to moje zycie. Zawsze tez staram sie znalezc czas dla siebie odkladajac pewne sprawy na pozniej, co nie znaczy ze cos lub kogos zaniedbuje. "Zdrowy egoizm" to podstawa aby nie dac sie zwariowac :)

    Tartaletki pyszniaste :) Jak zwykle chetnie bym jedna schrupala gdybym tylko miala je na wyciagniecie reki. A tak pozostaje mi tylko podziwiac :)

    OdpowiedzUsuń
  6. droga Moniko, pieknie to wszystko ujelas. fajnie jakby nasi mezczyzni przeczytali ten wpis i czasami zadbali o nas, kiedy my same o tym zapominamy. wiem cos na ten temat, bo niedawno urodzilam dziecko i calkowicie pochlonelo mnie macierzynstwo. na szczescie mam rozsadnego faceta i zdarzaly sie chwile, kiedy zapominalam o sobie samej, wtedy on przypominal mi dbajac o mnie...
    teraz, kiedy kruszyn jest juz nieco starszy, probuje sama o sobie nie zapominac. wlasnie tak jak to napisalas :-))
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Gosiu;
    Bardzo dziękuję.
    Tak "niegrzeczne" - ja też tak myślałam, oceniałam siebie. Fajnie jest powiedzieć "nie" w zgodzie ze sobą.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.
    M.

    Titli;
    Ogromnie mi miło. Taak!!! To ta szarlotka. Tartaletki nie są aż tak dobre ;P
    Buziaki.
    M.

    Bea;
    Dziękuję za miłe słowa. Tak "zdrowy egoizm" - lubię to określenie. Bardzo.
    O! To odwróciłyśmy wypieki ;) dobre. Musiało być pyszne.
    Dziękuję i pozdrawiam
    M.

    Margot;
    I ja orkiszowe lubię.
    :) Dziękuję za miłe słowa. Są dobre, ale myślę, że my Kobiety bardziej je docenimy.
    Pozdrawiam
    M.

    Majeczko;
    Ty bojowej?! To brawo. Super. Tak - to Twoje życie doładnie. Ja uczę się dbać o siebie i zabierać kawałek dla siebie. I udaje mi się :)
    Przeysłam buziaki
    M.

    Cudawianko;
    W takim razie cieszę się, że masz przy sobie Kogoś kto o Ciebie dba.
    Tak Maluszek potrafi przysłonić cały świat. Chcemy oddać wszytsko, zapominamy o sobie i płacimy zmęczeniem.
    Dobrze mieć kogoś, kto weźmie wtedy za ręke i powie "ja to zrobię, odpocznij".
    Cieszę się, że zaczynasz już sama wygospodarować swoją przestrzeń.
    Ja też się staram :)
    pozdrawiam
    M.

    OdpowiedzUsuń
  8. A Monika jak zwykle wszystko zmyślnie napisała :) Najbrdziej podoba mi się myknięcie na manicure ;) Oczywiscie zgadzam się ze wszystkimi słowami, jakie napisałaś. Bo piszesz ładnie i - to przede wszystkim - mądrze. Tylko czasem strasznie cięzko wcielać w życie te najładniejsze i najmądrzejsze zdania...Mówię o samoakceptacji i zadowoleniu z siebie, z życia.

    A tartaletki śliczne. I trochę zdrowe, co? Mąka orkiszowa, dynia, jabłko...

    :****

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak Aniu Kochana - słowa pisze i wypowiada się łatwo. Łatwo też ulatują. Ale ja sama jestem żywym przykładem, że można przynajmniej próbować zobaczyć siebie w lepszy, bardziej przychylny sposób.
    Tartaletki zdrowiutki i pycha :)
    Buziaki
    Pracująca Kobieto :)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny, niezwykle trafny artykuł i przecudne tarteletki. Mam duże zaległości w blogach więc już pewnie dawno nie ma a tak chętnie bym wpadła na takie ciacho :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dla Niektórych gotuje się szybko i z radością;)
    Zapraszam - obecnie już na krókowe, ale czeka... :)
    Pozdrawiam
    M.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...