Na Dobry Początek...

Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.


Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.

Do domu. Do mojej kuchni.

Pozdrawiam Was ciepło
Monika


czwartek, 4 sierpnia 2011

Wiśniowe rachunki :)



9 kilogramów wiśni...
...to 3 łubianki kupione okazyjnie, taniej niż na giełdzie :)
...to prawie trzy godziny drylowania
...to cztery duże słoiki nalewek
...to 4 małe słoiczki wiśni w słodkiej zalewie
...to 10 słoików konfitury
...to 2 słoiki gęstego soku




Oto kolejna partia słodkich przetworów, które przygotowałam zgodnie ze wskazówkami Poli.
Wszystkie niezbędne wskazówki znajdziecie w tym miejscu - tu.

KONFITURA Z WIŚNI

Na każdy kilogram wiśni dawałam 200 g cukru, jedną laskę wanilii, dwa rozbite goździki. Połową cukru zasypywałam owoce i odstawiałam na dwie godzinki, drugą połowę "przerabiałam" na karmel i do karmelu dodawałam wiśnie z sokiem. Smażyłam trzy dni, na koniec zlałam zbyt dużą ilość soku, który tak jak i konfitury - pasteryzowałam na sucho (czyli w piekarniku) - tak jak powyżej u Poli :).


NALEWKA Z WIŚNI


2 kg owoców - (część z pestkami, część bez); wsypywałam do czterech litrowych słoików - przesypując warstwowo cukrem. Kiedy słoiki były w 2/3 napełnione zalewałam je gorzałką :) Dwa dni potrząsam słoikami (niezbyt mocno) aby cukier się rozpuścił, a następnie odkładam na kilka miesięcy do spiżarni. Kiedy będzie zimno będziemy naleweczki filtrowali ;D


*****

A oto maluch, który nie wiadomo skąd znalazł się na naszym trawniku. Ponieważ po 5 godzinach obserwacji zauważyliśmy, że do lotu raczej się nie szykuje, a wkoło pełno polującego ptactwa...trzeba było zaprosić małego gościa na noc do domu...



Po przesłuchaniu całej rodziny i zaprzyjaźnionego weterynarza, następnego ranka młodą sówkę odwieźliśmy do Ptasiego Azylu w warszawskim ogrodzie zoologicznym :)

Dzięki pracownikom ogrodu dowiedziałam się, że młodziutkich ptaków nie należy ani karmić ani poić (czego na szczęście nie robiliśmy...).

Jak na malucha, spojrzenie ma dość...krytyczne przyznacie ;) jak to sowa...

****

A za kilka dni zapraszam na chleb z orzechami. Poza orzechami do wypieku potrzebny będzie zakwas żytni.



Pozdrawiam Was serdecznie życząc wspaniałego weekendu!
M.

13 komentarzy:

  1. Ależ piękna ta sówka! Maleństwo puchate. Spojrzenie ma rzeczywiście niezłe hehe:D.

    Piekne przetwory Moniś. Uwielbiam wiśniowe konfiturki, też w tym roku zrobiłam:)
    Pozdrowienia i miłego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. smakowite te wiśniowe rachunki :)
    a na chleb już się szykuję - zakwas mam, trzeba się tylko zatroszczyć o orzechy.

    sówka śliczna - nie wiedziałam, że nie można karmić młodych ptaków.

    pozdrawiam słonecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nooooo,to wisniami obrodzilo w Twojej kuchni :) same pysznosci przygotowalas :)
    Sowka piekna i mam nadzieje,ze da sobie w zyciu rade,ale sadzac po jej spojrzeniu,to na pewno....

    Usciski Monis :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, co za śliczny malec, miał dużo szczęscia, że się ktoś o niego zatroszczył!
    Kiedy czytam o tylu kilogramach wiśni marzy mi się tort, albo jakaś inna kompozycja z wiśnią i czekoladą, ewentualnie z odrobiną kokosa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To dopiero sa przepyszne wisniowe rachunki:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja tak nie na temat - bardzo, ale to bardzo podobają mi się Twoje korale :)

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowności. całe kawałki owoców i słowa zaczarowane.

    OdpowiedzUsuń
  8. wiśniowe szaleństwo! podziwiam i zazdroszczę :)) sówka bardzo osobliwa ;) z niecierpliowścią czekam zatem na odsłonę chleba z orzechami - zakwas żytni mam pod ręką ;) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ona do mnie mruga? :)
    Ale śliczna. Ojej, a ja dwa razy miałam malego ptaszka i go poiłam! Dobrze wiedzieć na przyszłość...

    Lubię drylować wiśnie, wiesz Moniko? Mogłabym się u Was tym zająć, tylko nie wiem, czy ściany by to wytrzymały ;)

    Usciski wielkie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wysuwam głowę nad całą stertę codziennych strzępów i czytam Wasze przemiłe słowa.
    Dziękuję.

    Śpijcie spokojnie
    M.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mały puchacz jest bardzo słodki a tym wpisem przypomniałaś mi jak przy drylowaniu wiśni uświniłam całe pomieszczenie :) W nagrodę dostałam ból pleców, soki ,konfitury i wiśnie w % :)

    OdpowiedzUsuń
  12. W składnikach najbardziej ujęły mnie te 3 godziny drylowania ;) I sliczna sowa oczywiscie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Monika, kalkulacje i rachunki w kuchni uwielbiam - widze ze Ty tez :) A liczysz ciastka, pierogi? Twoje "trzy godziny drylowania" rozwalily mnei na maksa :*

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...