Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
czwartek, 14 stycznia 2010
Krem marchwiowo-pomidorowy
Podobno duże mrozy dopiero mają nadejść, a ja myślę że mnie już zimniej to być nie może...
Chwilowo chłód dał mi się we znaki. Zmarznięty fotel samochodu, zimne stopy, dreszcz przez który kulę się i szukam w domu kolejnych szali.
Poczułam chłód czyjegoś spojrzenia i chłód słowa.
Problem nie mój. Już nie mój.
Nie dzielimy się na lepszych i gorszych. A każdy kto tak uważa jest mały. I smutny. I niech taki zostanie...
A ja potrzebuję ciepłego jedzenia! Które rozgrzeje mnie i wypełni kolorem, zapachem cały dom.
W kuchni Na Grabinie od kilku dni rządzą zupy-kremy warzywne, z dodatkiem imbiru, czosnku, gęstej śmietanki.
Rządzą ciasta pełne jabłek, jedzone jeszcze na ciepło.
I gorące herbaty z sokiem malinowym...w ilościach nie ograniczonych.
Ale przede wszystkim ogrzewają nas bardzo ciepłe i bardzo długie wizyty Bliskich nam Osób, rozmowy, śmiech i radość.
Nasza i dzieci.
To mi wystarczy.
Rozglądam się po sąsiednich blogach :) i widzę, że radzimy sobie podobnie.
Książki, leniwe, czekoladowe ciasto, ciepłe warzywa...zapachy i smaki przeplatają się w mojej głowie.
Robi się cieplej, milej, wyszukuję w szafie najcieplejszy sweter i przestaję marudzić.
Gdyby nie fakt, że pracuję ostatnio do późnych godzin nocnych, w ruch poszłoby z pewnością już grzane winko albo miodek...
Tymczasem zupa pełna ciepła.
Zainspirowana kremami z marchwi, które pierwszy raz gotowałam za Liską.
Choć marchwi w niej niemal kilogram, zupa do nudnych nie należy, a dodatek przecieru pomidorowego sprawia, że jest bardziej winna i aromatyczna.
Koniecznie z cebulami, czosnkiem, imbirem. Dla mnie koniecznie także z odrobiną octu i brązowego cukru. Choć i papryka jej nie zaszkodzi.
Smacznego.
M.
KREM MARCHWIOWO-POMIDOROWY
3/4 kg marchwi
1.5 l bulionu warzywnego
2 duże cebule
3 ząbki czosnku
przecier pomidorowy - ok. 3 pełne łyżki
3 łyżki masła
kurkuma, imbir, sól, pieprz, słodka papryka
chlust octu balsamicznego
2 łyżki brązowego cukru
200 ml śmietany 22 proc.
Masło rozpuszczam w garnku, przesmażam cebulkę z czosnkiem, dodaję marchewki, pocięte w kawałki i przyprawy. Duszę ok. 20 minut.
Po tym czasie podlewam bulionem, zakwaszam octem, dodaję przecier, a gdy się zagtuję dodaję śmietanę.
Na koniec miksuję.
Podaję z groszkiem ptysiowym lub trójkącikami z ciasta francuskiego.
Ja jem samą :-) ale z dokładką.
M.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coraz ładniej się robi Kruszku. I jakie mam szczęście, że mogę sobie na żywo tych zup próbować! Kiss!!!
OdpowiedzUsuńOj,jak ja bym się rogrzała taką zupką :)) Mniam, mniam:)
OdpowiedzUsuńU mnie też zimno, ja nie chce już mrozów...chce wiosny i słoneczka.
Pozdrawiam Cię ciepło i biorę troszkę zupki ze sobą.
Majana
Czy dlatego kupiłam wczoraj kilogram marchwi?!Nie schowałam do lodówki?!Leży i patrzy na mnie,wiedząc że właśnie wyczytuję na nią pomysł.Ta chwila to jedna z tych małych radości,których nam nikt nie odbierze.Taki drobny zbieg okolicznośći:)
OdpowiedzUsuńTa zupa musi być pyszna, aż pachnie z ekranu.
OdpowiedzUsuńOj przydałąby się nawet teraz rano, po mroźnym poranku w drodze do pracy.
Miseczka takiej zupy zjedzona z Bliskimi i od razu robi się ciepło na ciele i duszy. Ciepło u Ciebie, tak miło ... aż się nie chce stąd odchodzić, tylko poczekać na ciepłe ciasto z jabłkami, koniecznie z kardamonem i pieprzem :) A może to ja wpadnę z ciastem, a Ty mnie zupką poczęstujesz? :)
OdpowiedzUsuńTak, ludzi nie dzieli się na lepszych i gorszych. Każdy kto nie dzieli jest piękny. Niech ci "wielcy" odchodzą ze swoją racją... Najważniejsze, że Ty potrafisz zostać w spokoju. Może nie już, zaraz, ale po chwili. Tak naprawdę dopiero to ma wartość:) Pielęgnuj to w sobie.
OdpowiedzUsuńTwojej zupki ja też bym spróbowała na żywo...:) Robiłam Liski (chyba z 10 razy pod rząd prostą pomidorową w sezonie...:))to zrobię i Twoją:) Pierwszą zupkę od Moniki
Zgadzam sie Moniko, tak bardzo potrzeba nam teraz rozgrzewajacych potraw... A tego typu zupy sa u mnie na pierwszym miejscu :)
OdpowiedzUsuńPS. Miseczka tez baaardzo mi sie podoba :))
Usciski!
Uwielbiam marchewkowe zupy:) A najbardziej pomarańczowo-marchewkowe.
OdpowiedzUsuńMożna się tu przyjemnie rozgrzać u Ciebie:)
Serdecznie pozdrawiam!
Oj ja też mam już dość tego zimna... We wtorek utknęłam w zimowych kłopotach, które dotknęły kolej... A poranne odprowadzanie małej do przedszkola to dopiero nie lada wyczyn.
OdpowiedzUsuńZupa pięknie wygląda. Ja dziś planuję krem ziemniaczano - porowy :)
Pozdrawiam!
Monis, czarujesz tymi swoimi zupkami :) Ta musi byc przepyszna. W sam raz na chlodne dni :)
OdpowiedzUsuńpiękny oranż zupy, piękne słowa! aż mi się ciplej zrobiło!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
E.
Pieknie wygląda! tak apetycznie i cieplutko! zjadłabym chetnie miseczke takiej zupy :)
OdpowiedzUsuńCzytając taki pyszny opis od razu robi się cieplej i radośniej:)Gratuluję wyróżnienia za pozytywne spojrzenie na świat :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńI ja nie wyobrażam sobie, że może być jeszcze zimniej, kiedy rankiem podążam uliczkami mojego miasta, a buty zatapiają się w śniegu. Nie znoszę zimy. Najchętniej zakopałabym się pod grubą warstwą pierzyn i obudziła się dopiero wiosną...
OdpowiedzUsuńAle w chłodzie jest tyle dobrego, że można się ogrzać taką zupką, jaką zaprezentowałaś, Moniko. I właśnie ciepłymi rozmowami z Bliskimi podczas długich wieczorów...
Pozdrawiam!
Uwielbiam krem marchewkowo-pomidorowy, ale niestety moje dzieciaki nie, choć uwielbiają marchewkę w stanie surowym. Dla mnie obowiązkową przyprawą jest jednak kolendra
OdpowiedzUsuńChętnie bym do Ciebie wpadła i ogrzała się taką zupą :))
OdpowiedzUsuńO tak, ciepła w takie mrozy nam potrzeba - zupka jest fantastyczna :) Ciepły dom, ciepła zupa, ciepło między najbliższymi - i żadna zima niestraszna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, ciepło - a jakże :)
Moniko Twoje zdjęcia są coraz bardziej piękne i apetyczne :)
OdpowiedzUsuńNie muszę pisać, że z chęcią usiadłabym obok Ciebie przy talerzu TAKIEJ zupy i pomilczała nawet, ale to już wiesz :*
też bardzo lubię zupy kremy warzywne, hmmm, marchwiowe, lekko słodkie i sycące :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiecie ile radości sprawiają mi Wasze komentarze. Dziękuję. Bardzo szczerze.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że lubicie takie zupki. To najlepsze jedzonko na taką pogodę - i mówi to ta, która zupy przestała jeść w dzieciństwie i ostatnimi laty przeżyła nawrócenie :P
Dziękuję za wszystkie cudowne komplementy, bardzo mi miło.
A od gotowania jest przymniejsze tylko patrzenie jak Ktoś je i się uśmiecha.
Dlatego z wielką chęcią podzieliłabym się wielkim garnkiem tej zupy :)
Pozdrawiam Was mocno i ciepło!
:*
M.
Moniko, dzisiaj jest u mnie barrrrrdzo zimno! I tę zupke będę przyrządzać, co by się cieplej nie tylko w brzuchu zrobiło, ale i na sercu...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Amberku :) mam nadzieję, że zasmakuje! Daj znać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko. M.
Mm..
OdpowiedzUsuńu mnie również ostatnio rządzą zupki- kremy i nie tylko.
Dzisiaj była ogórkowa, jutro będzie purée:)
Pozdrawiam!
ojejku, jaka pyszna zupa wyszła mi z Twojego przepisu :) brzuszki zadowolone, dziękuję!
OdpowiedzUsuńJadam od paru lat i wciąż jest to moja ulubiona zupa. Jutro przyrządzam ją w Barcelonie. Dziękuję za ten przepis
OdpowiedzUsuń