Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
czwartek, 10 czerwca 2010
Chleb na niedzielę. Bawiąc się w piekarza :))
Kiedyś już opowiadałam, że mój pierwszy chleb upiekłam, kiedy moja Córka była bardzo malutka, miała mniej niż rok. Był to chleb San Francisco, którego nauczyła mnie Liska.
Mimo dość szybkiego sukcesu w pieczeniu chleba na zakwasie, potrzeby rozwoju specjalnej nie miałam ;P
SF to chleb, który piekłam kilka lat...Kolejny chleb upiekłam z ciekawości, był to chleb polski, wkrótce potem otrzymałam w prezencie bardzo mocny zaczyn, na którym piekę wedle własnych proporcji mąk i dodatków. Bez drożdży.
Ciekawość pchnęła mnie jednak dalej. Chętnie korzystam z przepisów Liski, Poli - ich wiedzy, znajomości technik, ale właściwie czemu by nie pobawić się się z oryginalnym źródłem podstawowym...
Nasze blogi pełne są doskonałych przepisów na chleby Hamlemana. Świetnych przekładów, przeróbek i inspiracji.
U mnie - na mój własny użytek - przekład własny, pierwszy :D, w wolnym tłumaczeniu ale z wielką satysfakcją. Przepis nieco uprościłam, bo nadal pojęcia autoliza lub hydracja są jeszcze...przede mną :)
Uzbrojona w wolną niedzielę, książkę Bread i "telefon do Przyjaciela" :) upiekłam
pierwszy, własny Hamelmanowski ;) bochenek.
Dał mi ciepło, wypełnił zapachem Nasz Dom, dał mi radość, zaskoczył i ucieszył...bo kurczę: udało się! :)))
Siedząc na trawie, krojąc (bardzo!) gorący chleb opowiadałam mojemu Mężowi o mojej Babci - Karolinie.
- Kroiła mi wielką pajdę. Wszyscy smarowali smalczykiem, mnie tylko Babcia smarowała masłem. Wiedziała, że smalcu nie ruszę. Cięła nożem młody słodkawy szczypior i przyciskała do niego pajdę posmarowaną masłem. Na wierz sypała grubą solą...
Takie kanapki jedliśmy tej niedzieli. Na trawie, zamiast obiadu.
VERMONT SOURDOUGH
Hamelman, levain bread
Przepis podam w oryginale. Sama korzystam z wagi, która mierzy także w uncjach (waga marki supermarketowej :D)
zaczyn
mąka pszenna chlebowa 4.8 oz
woda 6 oz
zakwas ( u mnie żytni) 1 oz - 2 łyżki stołowe
składniki na następny dzień
mąka pszenna chlebowa 12.08 oz
mąka żytnia razowa 3.2 oz
woda 4.8 oz
sól .6 oz
Mieszam składniki zaczynu i odstawiam w zakrytej misce na 12-16 godzin.
Następnego dnia - łączę wszystkie składniki (także zaczyn) za wyjątkiem soli - wyrabiając gładkie ciasto. Miskę z ciastem okrywam folią i odstawiam na godzinę.
Po tym czasie dodaję sól i raz jeszcze wyrabiam ciasto.
Odstawiam na 2.5 godziny.
Po tym czasie formuję bochenek i raz jeszcze pozwalam mu wyrosnąć przez ok. 2.5 godziny.
Piekę na kamieniu w temperaturze 220 st., przez 45 minut (to najlepsza temp. dla chlebów w moim piekarniku, ale mam wrażenie, że każdy piekarnik pracuje troszkę inaczej), pod koniec pieczenia temp. zmniejszam do 200 st.
Smacznego :)
M.
Gość niedzielny :)))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Monik MÓWIŁAM że upieczesz piękny chleb :) Jesteś zdolna bestyja :) I ja to wiem, i Ty to wiesz i wszyscy dookoła :)
OdpowiedzUsuńJesteeeeeem taka szczęśliwa, że zrobiłaś właśnie ten :)
Wiesz chętnie bym usiadła z Wami i zjadła kromkę Twojego chleba :*
Uściski Moja Piekarko :)
Super Moniu, u Ciebie klimaty zawsze pieknie rodzinne i tego Ci... zazdroszczę(tak po cichu...)
OdpowiedzUsuńMoja bacia też kroiła mi wielkie pajdy- choć smalec lubiłam, to u Babci zawsze było z masłem:) i dżemem jak dla mnie:)
Chleb piekny, obiad taki jak dla mnie:) i gość niedzielny uroczy:)
Pozdrawiam pięknie:)
Piękny chleb, a kanapka z niego musiała być doskonała. Prosta i doskonała.
OdpowiedzUsuńNo właśnie czemu by się nie pobawić. Super i oby tak dalej. Mnie ta zabawa jak wiadomo wciągnęła do cna.
OdpowiedzUsuńMoniś piękny chlebek, piękne kolorowe kanapki. Cudna niedziela!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię:)
Piękny niedzielny chleb.Taki dostojny rodzinny bochen.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Swojko, pięknie i trochę nostalgicznie...bo pomyślałam o swoim dziecięcym wspomnieniu chleba ze śmietaną i cukrem....
OdpowiedzUsuńZachwycajaca ta Wasza niedziela :)
Świeży chleb z chrupiącą skórką, masło, sól i warzywka: marzenie.
OdpowiedzUsuńale tam u Ciebie pięknie było! i jak pysznie :)
OdpowiedzUsuńale śliczny chlebuś! i fajny klimat tam u Ciebie... gość niedzielny mnie zachwycił :-) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWspaniały.
OdpowiedzUsuńI wspaniały obiad, z historią w tle...
Ja, choć owe pojęcia już znam, to nie do końca są dla mnie zrozumiałe. Robię więc zazwyczaj "na wyczucie".
A Hammelmanowe chleby wciąż przede mną. Choć na pewno przyjdzie czas, kiedy zakupię książkę Mistrza.
Ściskam!
Trudno mi uwierzyć, że to już tyle lat... A Hamelmana warto całego "przerobić" - mam wrażenie, że potem człowiek dokładnie kuma o co w tym wszystkim chodzi. I się rozchodzi ;) Całuski Kruszku! P.S. Kawałek chleba proszę podać Królini, jako matce przyszłych króliczątek. Ty wiesz, o czym mowa ;DD
OdpowiedzUsuńWróciłam z urlopu.. przed chwilą i od razu rzuciłam się do Twojego bloga. I nie zawiodłam się, przepiękny chleb !! Na pewno wypróbuję :). chciałabym sie tez pochwalić, że swoim zakwasem podzieliłam się we wsi pod Słupskiem, z "miastowymi" co tam żyją od 10 lat i piekli chleby na zakwasie, że aż miło. Tak, pieczenie chleba bardzo łączy:). Ciepło pozdrawiam. Joanna
OdpowiedzUsuńMoniś idealny bochenek, jestem nim zauroczona, ach chcę już wakacje, chcę zaszyć się w kuchni we środy z Babcią i piec, moje będą podobne bez blaszki, babci foremkowe, bo takie woli...
OdpowiedzUsuńfantastyczne chwile!
Hi hi, Monika, hydracja to tez dla mnie czarna magia... Ale ja jestem totalnym laikiem chlebowym...
OdpowiedzUsuńŚwietny mieliscie obiad :)))
No to teraz juz wiem, po kim Karola ma imie :) Piekne sa takie wspomnienia. I takie chwile z rodzina. Z wlasnorecznie upieczonym chlebem. I z tam milym gosciem niedzielnym w tle :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki.
Cudowne;)
OdpowiedzUsuńAch.. "Bread"- moja chlebowa biblia:)
Pozdrawiam:****