Dobry obiad. Późniejszy, bo wcześniej mała zupka już była. Sycący, soczysty i pomidorowy ale na pewno nie ciężki.
Inspiracją były przepisy Nigelli z "Nigella ekspresowo", ale z moimi modyfiakacjami. Najistotniejszą było upieczenie papryki i dodanie jej do makaronu razem z pomidorami (tu zainspirowała mnie Bea i jej paprykowe opisy, mmmmmniam :)). Zrezygnowałam z dodania wódki - bo nie była to kolacyjka dla dwojga tylko obiad rodzinny. I choć alkoholem lubię podlewać mięsa, desery i owoce - to są pewne granice szaleństwa :)
I jest tu znów owczo-kozi Halloumi, który bardzo nam przypadł do gustu.
Moje sześcioletnie dziecię zjadło z wielkim apetytem.
FUSILLI Z SEREM
Składniki na ok. 4 porcje
250 g kostka sera Halloumi
1/3 szklanki oleju czosnkowego
łyżka soku z limonki
3 łyżki posiekanej natki pietruszki
pieprz (nie solimy - serek jest słony)
3 szklanki suchego makaronu fusilli - przygotowanego zgodnie z instrukcją na opakowaniu
2/3 szklanki pomidorów podsuszanych, z oliwy
1 duża papryka
parmezan
3 łyżki posiekanej natki pietruszki
1 łyżeczka cukru
sól, pieprz - świeżo mielone do smaku
duża łyżka mascarpone
ewentualnie - 50 ml wódki (do marynowania pomidorów)
Nastawiam piekarnik na 180 st.
Kiedy się nagrzeje upiekę w nim paprykę - ok. 12 minut (do pojawienia się ciemnych przebarwień).
Pomidory drobno siekam, doprawiam solą, cukrem, pieprzem i odstawiam na czas gotowania makaronu ( w tym momencie można dodać alkohol).
Upieczoną paprykę, obieram ze skóry i dodaję do pomidorów.
Po ugotowaniu, makaron wrzucam z powrotem do garnka i jak radzi autorka - mieszam z serkiem, zostawiając na średnim ogniu.
Dodaję pomidory, natkę i paprykę, dokłądnie mieszam. Posypuję parmezanem i jeszcze chwilę trzymam w cieple...
W średniej wielkości misce mieszam olej, sok z limonki, pieprz oraz pietruszkę. Ser kroję w plastry, potem na mniejsze kawałki (wedle uznania).
Halloumi smażę na rozgrzanej patelni - z obu stron, tak by nabrały złotego koloru (trwa to chwilkę), odwracam je dwoma widelcami.
Usmażone kawałki sera wkładam do miski z olejem i natką, mieszam i dodaję do makaronu.
Smacznego :)
M.
###
Moja córka ma dziś już 6 lat i wygląda "w sam raz". Ma doskonały apetyt, je bardzo NATURALNIE - kiedy jest głodna je, kiedy jest pełna - nie je, miewa zachcianki na słodkie, ostre - ale wystarczy jej kilka kęsów by zaspokoić taki "smak". Nie ukrywam imponuje mi to ogromnie - i sama bym chciała mieć takie czerwone światełko, zanim sięgnę po trzecią muffinkę :P
Jednak jak dziś pamiętam czas, kiedy jeszcze trzy lata temu obydwie siedziałyśmy nad talerzem i liczyłyśmy łyżki...
Karolita nie znosiła "bardzo zdrowych warzywnych zup dla dzieci", nie cierpiała duszonego mięska, nigdy do pyszczka nie wzięła kaszy a jej biedna mama (czytaj: JA!!!) studiowała działy kulinarne*** miesięczników dziecięcych, książek o pielęgnacji dzieci... i odchodziła od zmysłów.
Czytałam (i płakałam ;) ):
- do zupy dodaj jajko
- do każdej zupy dodaj masło
- duś rybę bez soli
- nie używaj: ostrych przypraw, czosnku, cebuli minimalnie
- rób lane kluseczki
Nic jej nie smakowało. Tylko pomidorówka. Reszta to była mordęga...
I najgorsze w tym wszytskim było to - że ja też bym tego nie jadła! Z miłością tylko prosiłam "Karol to całkiem niezłe, proszę to jak paliwko dla Ciebie"...
I tak żeśmy się męczyły razem, do czasu...
Do czasu, kiedy mała Karola złapała z naszego talerza pierwszy kawałek sushi, do czasu, kiedy mój Mąż nakarmił ją kiełbasą z ogniska, do czasu kiedy zajadała się zupą z porów i kremem z groszku. Do czasu, kiedy wyjadła paluszkami całe tiramisu i wylizała miski po masach serowych, które wykorzystuję do torów.
Zdjęłam embargo na Nutellę, kakao, czekoladę z okienkiem :D.
Sama odrzuca żelki, cukierki, chipsy.
I je - lepiej, mądrzej, najzdrowiej z nas wszystkich. A przede wszystkim smacznie...
*** co do działów kulinarnych. Dla mnie wyjątkiem były i są przepisy Pani Agnieszki Kręglickiej, która od lat publikuje w miesięczniku Dziecko. Jako mama dwójki małych smkoszy, a według mojej opinii - także bardzo dobry restaurator - rzeczywiście poleca smaczne potrawy. Wypróbowaliśmy ich wiele - w domu, na podstawie przepisów a także we wszystkich warszawskich restauracjach Państwa Kręglickich.
nigdy nie jadłam grillowanej papryki i halloumi
OdpowiedzUsuńale takie makaronowe połączenie brzmi smakowicie bardzo
czy to wszystkie dzieci mają przygody z niejadkowaniem?(:
jak mi się zachciało halummi
OdpowiedzUsuńale smakowite to danie
Danie smakowite a ja jeszcze nigdy nie probowałam tego sera. Czuję ,ze muszę go kiedyś zakupić. :)
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz o jedzeniu Twojej Córeczki. To jest naprawdę fajne obserwować jak zmieniają się smaki naszych pociech, które kiedyś nie tknęłyby na przykład oliwek, a teraz mówią - jakie one pyszne :)
Coś o tym wiem. Mój synek ma 7 lat. Pozdrawiam:)
az mi w brzuchu zaburczalo jak Twoje zdjecia zobaczylam... ;)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że A. Kręglicka prowadziła dział w magazynie o dzieciach. Ale od zawsze lubiłam jej felietony z WO- to od niej wyniosłam najwięcej smakołyków.Bo bazuje na fajnych połączeniach smaków.
OdpowiedzUsuńO smakach Karoli przeczytałam z wielką ciekawością. Ładnie widac, jak ewoluuje smak.
Moniko-swietne te danko,nie jadlam halloumi w polaczeniu z makaronem....
OdpowiedzUsuńZ usmiechem poczytalam o waszych z corcia perypetiach jedzeniowych,ja poza paroma zakazanymi rzeczami typu ostre przyprawy,nadmiar soli dawalam swojej od malutkiego do probowania praktycznie wszystko,jedynym tabu byly slodycze we wszelkiej postaci do 2-go roku zycia,chcialam dluzej,ale sie nie dalo ("dobre" ciocie......)
POzdrawiam :)
nie ukrywam, ze jako makaroniara to mam ślinotok, zwłaszcza ten ser wygląda obłednie!
OdpowiedzUsuńAsiejko - dziękuję. Nie, chyba nie wszytskie dzieci. Są takie co jedzą zawsze i od zawsze :)
OdpowiedzUsuńMargot - no to trzeba zrobić, dla zdrowotności :D Pozdrawiam. M.
Majanko - tak, dzieciaczki to kopalnia odkryć dla mam. Pamiętam, że Twój synek na 7 lat, też czujesz lawionowy napływ obowiązków? Buziaki. M
Viridianko :D oj, to super! Dzięki :))
Aniu - dziękuję Ci pięknie. No tak zapomniałam o WO,a sama zbieram kulinarne wycinki :)Miło, że znalazłaś chwilkę. Dziękuję. Pozdrówka. M.
Gosiu - i dobrze robiłaś. Wiesz, podobno są badania, że dzieci, które od początku jedzą prawie wszytsko (mają bardzo różnorodną dietę) nie mają w przyszłości problemów z odżywianiem. Dziękuję, pozdrawiam. M.
Ago - to komplement z ust Makaroniary ;) Dziękuję.
Pozdrawiam Was cieplutko
M.
Ciekawie wygląda to danie i koniecznie muszę sobie je przygotować w tygodniu, bo tylko ja jadam makarony :)
OdpowiedzUsuń:))))))))) :*
OdpowiedzUsuńWItaj Moniko,
OdpowiedzUsuńPrzepraszam z roznych przyczyn dawno mnie u Ciebie nie bylo, ale postaram sie nie znikac na tak dlugo!
Wiesz tak sobie poczytalam i moge jedynie pomyslec jakie meki przezywalas i jak sie martwilas! Przede mna to wszystko. Wlasciwie to nie wiem czy wystarczy mi odwagi. Ale to na razie przyszlosc w miare odlegla...
Bardzo milo poczytac takie historie z zycia wziete! Az sie buzia smieje :) Te male istotki potrafia wszyskto przewrocic do gory nogami!
Kombinatorka ta Twoja Cora :)
A przepis leci do zakladek bo mi sie baaaardzo podoba!
Sciskam Cie mocno i przepraszam za brak polskich znakow ale cos mi sie tu jezyk polski odinstalwal i nie moge go przywrocic :(
:*
polka
Szerlotku, dziękuję pięknie.
OdpowiedzUsuńAgo - :) :*
Polko;
Witaj. Nie masz za co przepraszać. Ja też ostatnio mam strasznie dużo rzeczy i rzadko jestem i u Was i u siebie :(. Dziękuję, że zajrzałaś. Mam nadzieję, że u Ciebie oki.
Co do dzieciaczków - to pomyśl, że już będziesz znała takie historie i będzie Ci łatwiej. Ja Ci będę powtarzać: dawaj jej/jemu wszytsko, no prawie :)
Trzymaj się cieplutko i duuużo uśmiechu
:*
M.
Historia z menu małej dziewczynki - pierwsza klasa! Znam to z obserwacji - dzieci mojej koleżanki wymiotowały przy przecieranych zupach i tęsknie patrzyły na frytki i schabowego na talerzu tatusia...Zgroza i żal! Ja sama w bardzo wczesnym dzieciństwie - plując zupką z marchwi - od razu zmusiłam rodzinę, by mnie karmiła kapuśniakiem i kartoflami ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie z mojej kuchni :)
Witaj Anno - miło, że zajrzałaś :)
OdpowiedzUsuńTo znaczy masz DAR przekonywania. Brawo. Bardzo lubię jak kobiety od wczesnej młodości mają temperament ;)Ale mi narobiłaś smaczka na kapuśniak, mmmm
pozdrawiam
M.
To prawda przepisy p.A. Kręglickiej są niezywkłe proste ,a zarazem niecodzienne połączenia smaków;)
OdpowiedzUsuńWidać Krolka musiała dojrzeć do jedzenia:)