Na Dobry Początek...

Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.


Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.

Do domu. Do mojej kuchni.

Pozdrawiam Was ciepło
Monika


poniedziałek, 30 stycznia 2012

Mroźny poranek :) Owsianka



Co Was ogrzeje w ten mroźny poranek?...
Czyjeś słowo, uśmiech, małe stópki, jej drobne dłonie lub jego ramiona... a może jakieś małe futro...
Życzę Wam tego najmocniej.
Wczoraj wieczorem ogrzała mnie wiadomość, że Kermit i Piggy są jednak razem! Jest szansa dla trudnych związków ;)
(Wiem na pewno, byłam w kinie!)
Dziś, kiedy wszyscy jeszcze śpią, ja ogrzeję się owsianką.

Nikogo nie będę przekonywała jaka jest pyszna, delikatna, smakuje ciepłem domu i daje energię na wiele godzin. Do owsianki trzeba się przekonać samemu.
Bardzo długo starając się złagodzić objawy różnych dolegliwości pokarmowych, jadłam owsiankę na wodzie. Kiedy było coraz lepiej zaczęłam ją lekko dosładzać, potem czasem dodawałam jabłko, potem żurawiny... Kiedy wszystkie dolegliwości się skończyły - zaczęłam gotować ją na zwykłym mleku.
Jednak mleko krowie nie jest dla nas wcale najlepsze (ale ja je lubię najbardziej), poszukajcie informacji nt. mleka sojowego, koziego. Zamiast cukru możecie użyć agawy lub miodu a może wystarczy Wam sama słodycz owoców.
Warto próbować.
W te mroźne poranki owsianka ogrzeje Was na wiele godzin i sprawi, że poranki zawsze będą smakowały...domem :)


OWSIANKA
mieszanka

2 szklanki płatków owsianych lub żytnich
szklanka siemienia lnianego
szklanka żurawiny suszonej
szklanka ziaren słonecznika
szklanka amarantusa
szklanka otrębów pszennych (zwykłych lub granulowanych np. z jabłkiem)
pół szklanki sezamu

Rano zalewam 3 duże łyżki mlekiem lub wodą i kilka razy podgotowuję w rondelku.
Czasami dosładzam miodem lub dodaję drobno pokrojone owoce.


wtorek, 24 stycznia 2012

Pocztówka :)





...nie tak daleko...
ale zupełnie inaczej...




pozdrowienia z cieplutkiej Gdyni
M. ;)

czwartek, 19 stycznia 2012

Biało i ciepło...do samego uśmiechu :)




Biel. W kwiatach i sukienkach. Za niewinność.
Błękit. Za lazur w Jej oczach.
Zimę zaś LUBIĘ za kubek gorącej kawy, za duży puchaty sweter, za grzańca na nartach i ciepło, które rozgrzewa do samego uśmiechu :)

Ciepłe ciasto najlepiej smakuje także zimą.
A to tarta, która w swej kruchości i delikatności przypomni Wam świętecznego makowca i kruche ciasteczka z maszynki, które być może piekły Wasze mamy czy babcie :)

Pakując się na małe ferie ściskam Was cieplutko :)))




TARTA MAKOWA
przepis na kruche za Liską

200 g masła, pokrojonego w kostkę
380 g mąki
2 żółtka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
60 g cukru
cukier z prawdziwą wanilią
szczypta soli

100 g masy makowej z bakaliami
4 łyżki konfitury śliwkowej

Masło siekam z mąką i proszkiem do pieczenia. Dodaję żółtka, cukier i sól. Szybko zagniatam ciasto, dzielę je na dwie części w wkładam na godzinę do zamrażarki.
Kiedy jest wystarczająco twarde ścieram je na tarce – do formy. Spód przypiekam w temp. 180 st. - ok. 12 minut.
Smaruję konfiturą śliwkową i wykładam masę makową z bakaliami.
Na wierzch ścieram pozostałą część ciasta.
Piekę w temp. 180 st. - 40 minut.
Posypuję pudrem.
Smacznego!

środa, 18 stycznia 2012

Rustic Bread i teoria chaosu ;)



Nic poważnego, a jednak... cała masa drobiazgów toczy się ostatnio inaczej niż przewidywałam.
Spokojnie je obserwuję, przypominając sobie teorię chaosu...Jakie będą miały konsekwencje w przyszłości? Czy w ogóle?
Dwie słone godziny na lotnisku, wyrywający telefon nad ranem, pierwsza poważna rozmowa z Córką o tym, że „chłopcy są inni”.... może dadzą kiedyś efekt motyla ... małe zdarzenie na pewnym etapie może w przyszłości przynieść o wiele poważniejsze konsekwencje.
Lubię życie w jego nieprzewidywalności. A do słonego najlepiej smakuje...słodki :)




RUSTIC BREAD
przepis: J. Hamelman, uproszony przeze mnie ;)
wagę podaję w uncjach


zaczyn:
1 lb mąki pszennej chlebowej
9.6 oz wody
½ łyżeczki soli
1/8 łyżeczki suchych drożdży


ciasto wlaściwe:
9.6 oz mąki pszennej chlebowej ( u mnie 850)
razowej mąki żytniej ( u mnie 1200)
razowej mąki pszennej ( u mnie 1850)
12.5 oz wody
½ łyżki soli
½ łyżeczki suchych drożdży

Składniki zaczynu łączę – wyrabiając gładkie, jednolite ciasto. Zakrywam folią i odstawiam na 12 godzin w ciepłe miejsce.
Następnego dnia – w misie miksera umieszczam wszystkie składniki ciasta właściwego i zaczynam wyrabiać. Stopniowo dodaję zaczyn – po kawałku. Ciasto wyrabiam kolejne 5-7 minut. Jest luźne, ale nie rozmazuje się bo brzegach misy. Zakrywam folią i odstawiam na dwie i pół godziny.
Po godzinie – odgazowuję ciasto – wbiając i przekładając drewnianą łyżką. Odstawiam do dalszego leżakowania.

Po 2.5 h ciasto wykładam na porządnie obmączoną stolnicę. Dzielę na pół. Posypuję mąką i zostawiam na kilkanaście minut przykryte ściereczką.
Następnie z każdej części formuję owalny kształt, skłądając „rogi” ciasta do środka (kilkakrotnie).
Uformowane – przekładam do koszyków wzrostowych i odstawiam do wyrośnięcia na 1.5 godziny.
Piekarnik razem z małym żeliwnym garnkiem nagrzewam do 220 st.
Chleb przekładam do rozgrzanego garnka.
Pod przykryciem piekę w temp. 220 – przez 15 minut.
Kolejne 15 min. - w temp. 200 st, bez przykrycia.

Smacznego!
M.




Ps. Mili :) Moskwa dziś wieczorem...



sobota, 14 stycznia 2012

Leniwe ptysie :)



W sobotnie popołudnie siadam przed kominkiem z książką i talerzykiem ciastek.
Pachnie świeżym praniem, palonym drewnem :) Ptysie smakują dziś tak leniwie...


CIASTO PTYSIOWE
przepis Michel Roux, z moimi zmianami

125 ml mleka
125 ml wody

100 g masła
1/2 łyżeczki soli
łyżka cukru pudru
150 g mąki
4 jajka
żółtko wymieszane z łyżką mleka

Piekarnik nagrzewam do 180 st.
W rondelku podgrzewam mleko, masło, wodę, cukier, i sól. Po krótkim zagotowaniu, zdejmuję z ognia, dodaję mąką i mieszam drewnianą łyżką - do uzyskania gładkiej masy.
Rondelek stawiam z powrotem na ogniu i ok. minuty osuszam ciasto.
Oddzielnie ubijam jajka.
Do ciasta dodaję stopniowo jajka i mieszam - do uzyskania jednolitej konsystencji.

Bez względu na kształt jaki chcę uzyskać - ciasto ptysiowe nakładam na blachę z papierem - w kształcie małych kulek lub mini eklerek.
Piekę 20 minut - do zrumienienia. Po tym czasie studzę w piekarniku z uchylonymi drzwiczkami.
A czym już je przełożycie, zależy tylko od waszej fantazji - od bitej śmietany po łososia ;)
Smacznego!
M.





Spokojnie, weekendowo, słodko...
Was pozdrawiam :)
M.

piątek, 13 stycznia 2012

Fougasse...cacko z dziurką :)



Rano za oknem biegały lekkie jak puch płatki śniegu. Chwilę potem szarówka, by za moment pojawiło się ostre słońce... Prawdziwy kalejdoskop ;)
Bez względu na to jaka pogoda będzie, za chwilę do szkoły zawiozę jeszcze ciepłe chlebowe liście. Zjemy je w aucie popijając gorącą herbatą z termosu.

Nie wiem czemu, ale Fougasse zawsze wydawały mi się niezwykle skomplikowane.
Tymczasem są proste i wcale nie wymagają dużego nakładu pracy.
Przepis poniżej to uproszczona przeze mnie receptura J. Hamelmana z książki "Bread".
Tak jak w przypadku ciabatty - tak i tu zaczyn należy nastawić wieczorem, by rano upiec liście.
Z podanej ilości przygotowałam cztery spore chlebki. Z uwagi na proporcje skórki do środka - pewnie są najlepsze - w dniu wypieku.


Cieplutkiego dnia Wam życzę!
M.




FOUGASSE
na podstawie J. Hamelmana, "Bread"
wagę podaję w uncjach


PATE FERMENTEE
4.3 oz mąki pszennej
2.8 oz wody
1/2 łyżeczki soli
szczypta drożdży intant

CIASTO WŁAŚCIWE
13.0 oz mąki pszennej
9 oz wody
1 łyżeczka soli
1/2 łyżeczki drożdży instant
2 łyżki oliwy z oliwek

Składniki zaczynu mieszam drewnianą łyżką do gładkości, zakrywam folią i odstawiam w ciepłe miejsce na noc.

Następnego dnia - wszystkie składniki ciasta właściwego wyrabiam w misie miksera; kiedy ciasto zaczyna być jednolite - po kawałeczku dodaję zaczyn i wyrabiam jeszcze ok. 8 minut. Ciasto jest klejące, ale nie powinno "rozmazywać" się po brzegach misy. Jeśli jest zbyt rzadkie można dodać 1-2 łyżki mąki.
Miskę zakrywam folią i odstawiam w ciepłe miejsce na dwie godziny.
Po godzinie ciasto mieszam drewnianą łyżką - by je odgazować i czekam kolejną godzinę, by ponownie podrosło.

Po tym czasie - ciasto wykładam na obmączoną stolnicę, dzielę na cztery części i z każdej staram się uformować kształt liścia. Nacinam je ostrym nożem i odstawiam do ponownego wyrośnięcia na ok. 40 minut.

Piekę w piekarniku nagrzanym do 210 st. - przez 15 minut.
Smacznego!

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Panna do wzięcia ;)



Przyznam Wam szczerze, że rzadko zdarza mi się jeść słodkości elegancko, w wyjątkowej oprawie. Lubię jeść z kimś z jednego talerza, uwielbiam wyjadać okruszki, skubać, podbierać, podjadać, lubię się dzielić i bawić przy jedzeniu...
I choć do tego deseru jednak każdy musi mieć własną łyżeczkę (?) ;) włoska śmietanka zachwyca mnie za każdym razem..
.



Zatem panna cotta - "upieczona śmietana", lekka, aksamitna. Nie istnieje bez maleńkich ziarenek wanilii, kremowej śmietanki i dodatków.
U mnie dziś klasyczna z żurawiną i w wersji kawowej - mocniejsza, bardziej intensywna - mój wybór ;)
Pierwszy przepis pochodzi od Włocha, autora jednego z kulinarnych przewodników dla BBC Books - Aldo Zilli.
Według tego przepisu przygotujecie bardzo lekki deser, za sprawą małej ilości żelatyny rozpuszczonej we włoskim winie (!)




PANNA COTTA klasyczna
przepis: Aldo Zilli

4 łyżki cukru
300 ml śmietanki 36 proc.
300 ml pełnego mleka
1 laska wanilii
175 g serka mascarpone
2 łyżki marsali (wino)
2 łyżeczki żelatyny

W garnku podgrzewam cukier, śmietanę, mleko oraz rozciętą wzdłuż laskę wanilii. Gotuję ok. 5-8 minut, mieszając co chwilę.
Zdejmuję garnek z ognia, wyjmuję wanilię, dodaję mascarpone - mieszam do całkowitego rozprowadzenia. Odstawiam na bok.
W małym rondelku zagotowuję wodę. Do miseczki wlewam wino, wsypuję żelatynę i odstawiam na pięć minut. Następnie miseczkę stawiam nad wrzątkiem i energicznie mieszam - do uzyskania płynnej konsystencji. Wino z żelatyną wlewam do kremu. Mieszam i studzę dłuższą chwilę.
Przelewam do 4-5 małych naczynek. Zimne wstawiam do lodówki i studzę całą noc.

Smacznego!

KAWOWA PANNA COTTA
przepis: Kwestia Smaku - w tym miejscu


kawowa panna cotta
1 łyżeczka żelatyny w proszku
125 ml śmietanki kremowej 36 proc.
125 ml pełnego mleka
3 - 4 łyżki cukru
3 łyżeczki kawy rozpuszczalnej(użyłam Nescafé Espresso)
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
1,5 łyżki likieru Amaretto


galaretka kawowa
1/2 łyżeczki żelatyny w proszku
60 ml gorącej wody
1 łyżeczka kawy rozpuszczalnej (użyłam Nescafé Espresso)
2 łyżeczki cukru
2 łyżeczki likieru Amaretto

Najpierw przygotowuję galaretkę.
Żelatynę zalewam w filiżance łyżką zimnej wody i odstawiam na kilka minut.
W rondelku zagotowuję razem: gorącą wodę, kawę, cukier i amaretto - cały czas mieszając. Zestawiam z ognia i po kilku chwilach dodaję namoczoną żelatynę - mieszam, aż żelatyna się rozpuści (małą trzepaczką).
Studzę i przelewam do 3-4 małych filiżanek - na dno.
Odstawiam na ok. godzinę do schłodzenia - jeśli wystawimy w tej chwili za okno - wystarczy 15 minut.

Przygotowanie panna cotty. Ponownie zalewam żelatynę łyżką zimnej wody i odstawiam na kilka minut. W rondelku podgrzewam - śmietankę, mleko, cukier, kawę, ekstrakt z wanilii, amaretto. Kiedy się zagotuje - zestawiam z ognia. Po kilku minutach dodaję żelatynę - tak samo jak poprzednio - należy ją poprzednio rozmieszać.
Studzę, co jakiś czas mieszając.
Przestudzone wylewam do filiżanek - chłodzę przez noc w lodówce :)

Aby było łatwiej "wydostać" pannę z filiżanek, naczynka na chwilę zanurzam w gorącej wodzie i wykładam na talerzyki :)



No to do pracy...
pozdrowienia!
M. :)

************


Ps. Ach, jest jeszcze to cudeńko...
To mój świąteczny prezent - 1.5-roczna nalewka kawowa,
najwyższej próby. Musiałam być bardzo grzeczna :)
Ale o przepis proszę na łamach już samą autorkę Martę B. :*
...Martuś w tym roku też będę grzeczna! ;)

niedziela, 8 stycznia 2012

Pewna panna...


...oj słodka, do tego aksamitna, choć na początku ciut zimna - jak na pannę przystało...;)

Dziś uśmiechniętej niedzieli Wam życzę;
jutro zaś na pannę zapraszam!

Monika

czwartek, 5 stycznia 2012

Burak oswojony ;) Surówki i carpaccio...



Kto ma dość pierogów, kapuchy i mięsa - zapraszam!
Zatęskniłam za chrupiącymi warzywami, za świeżymi, ostro-słodkimi surówkami i bardzo zatęskniłam za...burakiem :)
Burak to warzywo, które nie ma specjalnego wzięcia. Duszony na maśle, "zćwikłowany", zasmażany - niestety wielu kojarzy się z ciężkim obiadem lub stołówką.

Ja dziś zdecydowanie wybieram wersję lekką i domową :)
Na ile poniżej podane surówki i capaccio - powinny być słodkie, na ile ostre - musicie wyczuć sami - wedle własnego smaku. Jedno jest pewne, że tak jak wiśnia - czekoladę tak burak - kocha ocet balsamiczny i zioła :)

...i choć aura...średnia? :) ja Wam życzę cieplutkiego, uśmiechniętego dnia!
Monika :)






SURÓWKA Z BURAKA I FETY
na podst. Jamie Oliver, z moimi zmianami

2-3 niewielkie buraki
1 jabłko
świeża bazylia
ok. 60 g twardego sera typu feta
sól, pieprz, sok z cytryny, cukier - do smaku

na sos: 3 łyżki oliwy, łyżka octu balsamicznego

Buraki tniemy z słupki lub ścieramy na tartce, która tnie w cienkie paseczki. Delikatnie skrapiamy je octem balsamicznym i posypujemy cukrem - ok. 3/4 łyżeczki, mieszamy widelcem;
Jabłko tniemy tak samo, skrapiamy cytryną; zioła siekamy, ser kruszymy w ręku.
Wszystko razem delikatnie łączymy na talerzu, tuż przed podaniem.
Składniki sosu - mieszamy w miseczce - i polewamy warzywa...



SURÓWKA BURAK + KIEŁKI FASOLI

2-3 niewielkie buraki
spora garść kiełków fasoli
1 jabłko
2 łyżki orzechów nerkowca
sól, pieprz, sok z cytryny i cukier - do smaku
na sos: łyżka octu balsamicznego, łyżka miodu, 2 łyżki oliwy

Buraki ścieramy na drobnej tartce, skrapimy octem balsamicznym i posypujemy małą ilością cukru; po chwili mieszamy widelcem (delikatnie); kiełki płuczemy, skrapiamy cytryną. Jabłko tniemy w małe paseczki; orzechy siekamy i prażymy na patelni.
Wszystkie składniki łączymy na talerzu, polewając sosem z octu, miodu i oliwy :)




CARPACCIO Z BURAKÓW z ricottą
za Liską

2-3 buraki
świeże zioła
ok. 80 g sera ricotta
2-3 łyżki orzechów nerkowca
do zalewy:
3 łyżki oliwy, 2 łyżki octu balsamicznego, pół łyżeczki cukru, sól, pieprz

Piekarnik nagrzewam do 180 st.
Buraki szorujemy, oczyszczamy - i układamy w naczyniu żaroodpornym.
Polewamy je zalewą przygotowaną z oliwy i octu.
Pieczemy min. godzinę.

Rocottę lekko mieszamy z ziołami, solą, pieprzem.
Buraki po przestudzeniu obieramy, kroimy w cieniutkie plastry i układamy na talerzu.
Skrapiamy resztą zalewy lub po prostu octem balsamicznym.
Podajemy z ricottą i orzechami :)

Smacznego!

niedziela, 1 stycznia 2012

Jest Ciabatta. Jest nadzieja ;)



"Nadzieja jest wtedy, gdy jest ciasto..." Bardzo lubię to powiedzenie. Szczególnie na Nowy Rok :)

Na Grabinie - prawie ciasto - bo bułki. Ciabatty.
Liska kiedyś pisała o nich "Kopciuszki", dla mnie - Księżniczki ;) i tak też podbiły serca domowników i gości, z którymi bawiłam się w tego Sylwestra.

Kolejne bułki, które nie wymagają zaczynów, zakwasów i specjalnej wiedzy. Nie wymagają nawet formowania. Od kilku dni piekę je codziennie - jako małe i duże, podłużne i "przytulone" i cały czas schodzą z blachy jeszcze ciepłe.


CIABATTA
przepis za Pracownią Wypieków - w tym miejscu

biga:
1/3 szklanki wody
1/2 łyżeczki drożdży instant
2/3 szklanki mąki

Wszystkie składniki mieszam drewnianą łyżką. Miskę zakrywam folią i odstawiam na noc w ciepłe miejsce.

rano dodaję:
1 i 3/4 szklanki wody
2 łyżeczki drożdży instant
3 i 1/4 szklanki mąki pszennej
1.5 łyżeczki soli

Wszystkie składniki wyrabiam na dość gładkie, ale kleiste ciasto. Jak radzi Autorka, nie należy dosypywać mąki. Rzeczywiście ciasto szybko podwaja swoją objętość i zmienia konsystencję. Ponownie zakrywam folią i odstawiam do wyrośnięcia - tym razem na 3 godziny.
Po tym czasie, ciasto wykładam na obsypaną mąką stolnicę, nie zagniatając formuję z niego prostokąt i tnę noże na bułki - kwadraty, prostokąty.
Przekładam na blachę z papierem i odstawiam je do wyrośnięcia na ok. 40 minut.

W tym czasie nagrzewam piekarnik do 200 st.
Przed wstawieniem blachy, na dno wrzucam kostki lodu.
Piekę ok. 20 minut.

Smacznego!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...