Na Dobry Początek...

Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.


Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.

Do domu. Do mojej kuchni.

Pozdrawiam Was ciepło
Monika


niedziela, 31 lipca 2011

Grzyby na szybki obiad :)




Pierwsze nasze grzybki w tym toku :)
Szybko zebrane, szybko zrobione i szybko zjedzone.
Zresztą jak wiadomo - grzyby najlepiej smakują, kiedy pachną jeszcze lasem.

Pamiętam, że podobnie makaron z grzybami podawał Gordon R., ale dziś gotowałam z pamięci :)

MAKARON Z GRZYBAMI I SEREM PLEŚNIOWYM

250 g makaronu - szerokie wstążki
150 g sera pleśniowego (u nas dziś Lazur)
150 g gęstej śmietany

dwie garści świeżych grzybów
duża cebula
kilka suszonych pomidorów z zalewy

3 łyżki masła
świeżo mielony pieprz, gruba sól

natka pietruszki

Makaron gotuję z łyżką oliwy i solą. Odlewam, hartuję, ale do dobrze ciepłego wkruszam ser, dodaję śmietanę i zakrywam pokrywką.

Na patelni na maśle przesmażam cebulkę, grzybki, na końcu dodaję pokrojone w paski pomidorki.
Gorące grzyby wrzucam do makaronu, mieszam. Podgrzewam chwilę na ogniu (ser musi być prawie całkowicie rozpuszczony), posypuję natką i podaję gorrrrące :)

Smacznego!

M.

Po kaszubsku :)







...i choć słońce na Kaszubach nas w tym roku nie rozpieszczało...
było dobrze :)

Witajcie po przerwie!
Moje pomidorki w ogródku już dojrzały, czas zatem na powrót do kuchn
i :)

poniedziałek, 18 lipca 2011

Słodkie lato...w słoiku :)



Drodzy, jak zawsze pięknie Wam dziękuję za odwiedziny :)

Pierwszy raz od lat pożegnałam truskawki bez żalu. Przez czas, kiedy było ich najwięcej, były najpiękniejsze i w rozsądnej cenie - kupowałam je na łubianki. Codziennie jedna, dwie, trzy... Najpiękniejsze owoce zjadaliśmy same, z reszty smażyłam dżemy. Dzień za dniem na blacie kuchennym rosły kolejne zastępy słoiczków.
Podstawą wszystkich były truskawki, ale w zależności od dnia dodawałam porzeczki, rabarbar, maliny.
Zawsze zaś ziarenka wanilii, dwa rozbite w moździerzu goździki, kawałek cynamonu (ok. 1 cm kory).
Czasem pod koniec smażenia, przed napełnieniem słoiczków - także kieliszek domowej nalewki na miodzie :)




Książek i przepisów z książek na temat domowych przetworów przeczytałam kilka.
Ale najważniejszym przewodnikiem po domowych przetworach była dla mnie Polka i jej wpis w tym miejscu :)

I choć moja Mama, dżemy przygotowuje ciut inaczej, sposób przygotowania i pasteryzacji zaprezentowany przez Polę - przypadł mi najbardziej do gustu.
Szacowna Autorka ;) odpowiada tam na wszystkie pytania, jakie mogę przyjść do głowy adeptom sztuki przetwórstwa ;)
W moim wykonaniu dżemy smażone były 3 dni, pasteryzowane zaś na sucho ( w piekarniku) - o czym już poniżej :)


DŻEM TRUSKAWKA-RABARBAR-PORZECZKA


4 kg owoców
800 g cukru
ziarenka z dwóch lasek wanilii
2 zmiażdżone goźdźiki
kawałek cynamonu
ok. 50 ml nalewki domowej

Owoce zasypuję połową cukru i odstawiam na ok. 2h (nie na słońcu).
Kiedy puszczą sok - przygotowuję karmel.
W garnku z grubym dnem rozpuszczam cukier, dodaję i owoce i smażę na średnim ogniu.
Pierwszego dnia ok. 1.5 godziny, drugiego dnia godzinę i trzeciego dnia godzinę.
Dżem powoli gęstnieje a ja mam czas na przyszykowanie słoików.

Słoiki myję w ciepłej wodzie z dodatkiem płynu, wycieram i stawiam do góry dnem na kratce piekarnika. Powoli rozgrzewając piekarnik - "zapiekam" słoiki przez ok. 20 min. w temp. 140 st.

Zgodnie z zasadą Poli - gorące słoiki napełniam gorącym dżemem. Zakręcam, odwracam do góry dnem i zostawiam do ostygnięcia (nie całkowicie).
Lekko przestudzone znów stawiam go góry dnem na kratce piekarnika i znów zapiekam w temp. 130 st. przez ok. godzinę.
Zostawiam je w piekarniku do ostygnięcia.

Smacznego :)
M.





Ps. A za pomoc przy zdjęciach (wykład teorii godny dobrego pedagoga) dziękuję Przyjacielowi.
R. zapomniałeś słoiczka!!! :)

niedziela, 17 lipca 2011

Moje lato...




Chwilkę mnie nie było ale już jestem :)
Bardzo chciałam odpocząć od wirtualnego świata i udało się.

Jutro zapraszam na...dżem. Moje lato zamknięte w słoiczku :)
Monika
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...