Na Dobry Początek...

Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.


Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.

Do domu. Do mojej kuchni.

Pozdrawiam Was ciepło
Monika


sobota, 31 grudnia 2011

2012.... Niech się pięknie dzieje!!! :)



Kochani;
Na ten Nowy Roczek - wszystkiego naj...naj...naj!
O czym tylko marzycie.

Mnie wystarczy miarka zdrowia, miarka uśmiechu, łyżeczka pomyślności i szczypta humoru :)

Szampańskiej zabawy Wam życzę!!!

Monika ;)

czwartek, 29 grudnia 2011

Słodko-gorzko...Chlebek bananowy Sophie Dahl



Pracujecie, uczycie się... w torebkach, plecakach listy zakupów na sylwestrowe imprezy... jestem świętolubem i jak dziecko cieszę się na wszystkie wyjątkowe dni - Sylwester także.
Przede mną też zakupy, kilka godzin z imprezowym menu - w wariantach dla małych i tych trochę większych...wybieranie sukienki, a potem bójka z Córką o lustra :D

Zanim jednak ruszę, chwila ciszy i kawałek domowego, ciepłego ciasta - ku ogarnięciu ;)
Mam takie ukochane określenie na słowa mojej Mamy, która w mniej lub bardziej subtelny sposób sprowadza mnie na ziemię... to takie "dwa zdania z pamięci..."
To słodkie ciasto idealnie łagodzi czasem nieco gorzki smak słów... :)

A przepis! Pierwszy przepis z książki Panny Sophie Dahl, tej samej nad której szczupłymi biodrami ostatnio tak ubolewałam ;) Ciasto jest super bo jest zwykłe, domowe i bananowe. Dla mnie dziś z kwaśną śmietaną - idealne.
Na zdjęciu z podwójnej porcji składników.

Zaś co do bioder, to może jednak świat się nie kończy! Widziałam wczoraj filmik z świątecznym nagraniem Nigelli i powiem tak...chciałabym być...nożem w jej ręku. Piękna, zmysłowa, kobieca... Oczywiście nie umiem wkleić tu filmiku, ale znajdziecie go pod tym linkiem (mam nadzieję ;)

No to już przepis, zanim mi tu zaśniecie!





CHLEBEK BANANOWY

autorka Sophie Dahl, nic nie zmieniałam

75g miękkiego masła
4 dojrzałe banany
szklanka cukry trzcinowego
1 jajko rozkłócone
1 łyżka ekstraktu waniliowego
1 łyżeczka sody
szczypta soli
170 g mąki orkiszowej

Masłem smaruję keksówkę ok. 20 cm.
Piekarnik nagrzewam do 180 st.

Banany ucieram z masłem, cukrem, jajkiem i wanilią. Dodaję sodę i sól, na końcu powoli mąkę. Przekładam do foremki. Piekę godzinę, po wyłączeniu piekarnika zostawiam jeszcze chwile przy uchylonych drzwiczkach.

Smacznego!
M.

środa, 28 grudnia 2011

Bułki kryzysowe...;)



To bułki, które Drodzy - zrobi każdy.
Nie trzeba wiedzy, zakwasów, zaczynów, koszyków wzrostowych - nic!
Mąki, jakie macie + nasiona + drożdże.


Ja je zrobiłam w święta jako "bułki kryzysowe", kiedy w domu było wszystko poza pieczywem...
"Szybka buła na drożdżach, eee..., szybko zjedzą, nie będzie nad czym myśleć - czy super czy mniej super..." - przyznam tak pomyślałam. Chciałam mieć pieczywo na "już" :)

I wyszły super :)!
Przepis pochodzi od Beatki - w tym miejscu.




BUŁKI RAZOWE

I tak jak podaje Autorka, cała filozofia tych bułek to:
400-450 g mąki (jaką macie - nie czysto razową; ale warto pomieszać: pszenną, żytnią, orkisz, o różnej zwartości otrąb)
1-1.5 łyżeczki drożdży instant lub 10-12 g świeżych
1-1.5 łyżeczki soli
270-300 ml wody
1-2 łyżeczki syropu z agawy/ ja dałam melasę
ziarna, wedle fantazji
ja dodałam także kmin rzymski

Świeże drożdże roztarłam w ciepłej wodzie z dodatkiem łyżeczki cukru i dwóch łyżek mąki. Pozostawiłam w cieple, by drożdże ruszyły.
Do miski przesiałam mąkę, połączyłam z solą i dodatkami. Do mąki dałam podrośnięty zaczyn, zaczęłam wyrabiać ciasto a także stopniowo dodawać wodę.
Ciasto powinno być w miarę gładkie, jednolite, ale nie ma co dosypywać mąki.
Luźniejsze to lżejsze bułki. Jeśli jest problem z wyrabianiem - ciut mąki i naoliwione ręce :)

Ciasto zostawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce - przynajmniej na godzinę.
Po tym czasie formujemy bułki. Znów godzina leżakowania.

Piekarnik nagrzewam do 180 st.
Przed wsunięciem blachy, bułki smaruję wodą i obsypuję żytnimi płatkami owsianymi...

Smacznego!
M.

wtorek, 27 grudnia 2011

Daleko od kuchni... :)



Kuchnię dziś ominę duuużym łukiem :) nie tyle z przejedzenia ile z przepieczenia :) do jutra mi pewnie przejdzie...dziś zaś leniwa kawa...

Miłego dnia Wam życzę...
do jutra :)
M.

sobota, 24 grudnia 2011

Świątecznie z Grabiny :)))



Kochani...
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia, dla Was i Waszych Bliskich - wszystkiego najpiękniejszego... sił, nadziei i uśmiechu...:)
Ciepła, którego nigdy za wiele.

Dziękuję za wszystkie piękne karteczki, @, sms.y i za wszystkie dobre słowa na te Święta...

Monika :)))


piątek, 23 grudnia 2011

Ciastko imbirowe :)



W całej bieganinie, krzątaninie dobrze znaleźć chwilę dla siebie... na ciepłe imbirowe ciacho z kubkiem herbaty :)
Moja chwila będzie nieco dłuższa, bo choć jest to zupełnie nieprawdopodobne, właśnie zepsuł mi się...piekarnik. 20 kolejnych prób uruchomienia kończyło się raz za razem wysadzeniem korków :( czyli zwarcie.
Jakiś plan B oczywiście jest, ale sami wiecie: makowiec, szarlotka, dwa chleby... wszystko czeka...

Ciasteczka upiekłam w 15 minut, korzystając z kosmicznie nowoczesnego piekarnika moich Sąsiadów (merci Kochani!). Brązowy cukier nadaje im karmelowej słodyczy, zaś cynamon, goździki i imbir domowego ciepła :)





Przepis pochodzi ze strony Nigelli Lawson - w tym miejscu - podaję go w "moim wolnym tłumaczeniu" oraz z moimi zmianami ;)

CIASTECZKA IMBIROWE
autor: Nigella Lawson, z moimi zmianami

150 g ciepłego masła
kubek brązowego cukru*
1 duże jajko
1/4 łyżeczki soli

1 łyżeczka ciemnej melasy + 3 łyżeczki syropu ze skórki pomarańczowej (może być miód)
2 i 1/4 kubka mąki pszennej przesianej
2 łyżeczki proszku do pieczenia

pół łyżeczki rozbitych goździków
1 łyżeczka mielonego imbiru
1 łyżeczka cynamonu

Masło ucieram z cukrem na dość puszystą masę.
Oddzielnie: melasę łączę z syropem i miodem, dodaję sól i rozmącone jajko - lekko ubijam. Mąkę przesiewam z proszkiem do pieczenia i przyprawami.
Do ucieranego masła powoli dodaję melasę z jajkiem i mąkę. Stopniowo wyrabiam jednolite ciasto. Formuję je w grubszy wałek i odkładam do lodówki - przynajmniej na 1.5 - 2 godziny.

Piernik nagrzewam do 180 st.
Rulon ciasta kroję w grube plastry, a następnie lekko je wyrabiam - formując ciastka.
Piekę 15-20 minut.

Smacznego Kochani!
M.


*kubek tym razem mam 250 ml

czwartek, 22 grudnia 2011

Strucla makowa. Świąteczne Smaki Ulubione...`



Zapach strucli makowej powoli domyka świąteczne przygotowania na Grabinie...
Strucla, jak strucla - u mnie oczywiście lekko pękła, co szczęśliwie jej smaku nie ujmuje, natomiast mnie daje znać, że z kolejnym rokiem...cierpliwości się nie nauczyłam :)
Przepis, ten sam co w roku ubiegłym, poniżej.
Jeśli pieczenie jeszcze przed Wami.... chciałabym Wam gorąco polecić przepisy makowcowe Komarki - w tym miejscu

Wypieki są przepiękne, a do tego Agnieszka podaje przepisy w tak uporządkowany sposób, że ja, kiedy zaczynam piec z jej bloga - to najpierw sprzątam kuchnię ;) Aguś uściski!!!


Drodzy spokoju Wam życzę... Myślę, że jutro będzie jeszcze chwila na upieczenie małych imbirowych ciasteczek... :)

pozdrawiam ciepło
M. :
)



STRUCLA MAKOWA
przepis: Kwestia Smaku + moje modyfikacje

20 g świeżych drożdży
6 żółtek w temp. pokojowej
80 g cukru drobnego
ziarenka z 1 laski wanilii
380 g mąki pszennej przesianej
190 ml ciepłego mleka
100 g masła roztopionego i wystudzonego

200 g maku
po 20 g: orzechów włoskich, rodzynek, skórki pomarańczowej
50 g miękkiego masła
3 jajka - oddzielnie białka od żółtek
3/4 szklanki cukru pudru
kieliszek amaretto

polewa: filiżanka cukru + sok z połowy dużej cytryny

Drożdże kruszę do kubka, dodaję trochę mleka, łyżeczkę cukru i dwie łyżki mąki - odstawiam na 15 min.
Drożdże muszą się ruszyć - zapienić.

Żółtka ucieram z cukrem, dodaję ziarenka wanilii, powoli i na przemian mąkę, mleko, masło, drożdżowy zaczyn - delikatnie mieszając, powoli wyrabiając ciasto. Kiedy zaczyna odchodzić od ręki, smaruję dłonie lekko olejem i przekładam ciasto do miski. Odstawiam w ciepłe miejsce na 1-1.5 godziny.
W tym czasie parzę orzechy i rodzynki, trochę je krojąc.

Piekarnik nagrzewam do 180 st.
Mak mielę trzykrotnie w maszynce do mielenia.
Żółtka ucieram z cukrem, oddzielnie ubijam pianę z białek.
Do maku dodaję stopniowo, cały czas mieszając: amaretto, orzechy żółtka, masło, pianę.

Ciasto rozwałkowuję na obsypanym mąką papierze, na kształt prostokąta o grubości ok. 0.5 cm.
Smaruję białkiem. Rozkładam szpatułką masę makową.
Pomagając sobie papierem zwijam od dłuższego boku, nakłuwam makowca w kilku miejscach wykałaczką, odstawiam w ciepłe miejsce na ok. 30 minut.

Wkładam do gorącego piekarnika na 40 minut.
U mnie - według tego przepisu - jeden na cztery nie pęka :-)
zatem powodzenia :-)

Pozdrawiam
M.

wtorek, 20 grudnia 2011

Zamiast śniegu :) Piernik.


Po niemal czterech tygodniach dojrzewania - piernik doczekał się pieczenia.



Kilka dni leżakowania i trafi na świąteczny stół.
Będzie przełożony konfiturą ze śliwek, może miodem i może oblany czekoladą...
Dziś smakuje mi sam. W towarzystwie nalewki najlepiej :)




...i choć śniegu na Święta w stolicy podobno nie będzie... zaszronione pola wiele rekompensują...:)

Cieplutkiego dnia Wam życzę...
M.


czwartek, 15 grudnia 2011

Pierniczki 2011 :)))




W tym roku produkcja pierniczków była wyjątkowa, bo w większym gronie. Na Grabinę zjechały małe Ludziki :) i przystąpiły do działania!
Było pracowicie, wesoło i choć na sam koniec na polu walki w kuchni zostały same mamy (dzięki Dziewczyny!) zabawa była przednia ;)

Pierniczki przygotowywaliśmy z dwóch rodzajów ciast - ciasta dojrzewającego (świetny przepis za Beą i Aganiok, poniżej) oraz tzw.szybkiego ciasta. To ostatnie to ciasto, które dziś robicie i z niego dziś też zrobicie pierniczki. Ja z tego przepisu piekę od 8 lat i ani razu się nie zawiodłam... :)







PIERNICZKI (szybkie)

ponad 100 sztuk


1/2 kg mąki pszennej, przesianej
400 g miodu
szklanka cukru
1/4 kostki margaryny
2 duże jajka
1 łyżeczka sody
przyprawa do pierników (ja w tym roku sama wymieszałam: 1 łyżkę kakao oraz po niecałej małej łyżeczce cynamonu, imbiru, pieprzu, kardamonu, tłuczonych goździków)

Piekarnik nagrzewam do 180 st. Blachy wykładam papierem do pieczenia. Do rondelka wlewam miód, dodaję cukier, przyprawy i podgrzewam do rozpuszczenia składników. Dodaję margarynę i dokładnie mieszam,odstawiam do wystygnięcia. Następnie przestudzoną masę powoli dodaję do mąki, cały czas mieszając (ja wyrabiałam
ciasto mikserem), dodając jajka i sodę. Ciasto schładzam ok. 2-3 godziny.
Rozkładam na stolnicę wysypaną mąką, placki rozwałkowuję i wycinamy pierniczki.
Ciasteczka układam na papier i piekę poniżej 10 minut.
:)




PIERNIKI Z CIASTA DOJRZEWAJĄCEGO
przepis za Beą, dalej za: Aganiok - w tym miejscu;

500 g miodu
2 niepełne szklanki cukru
250 g masła
1 kg i 1 szklanka mąki tortowej
3-4 jajka
3 płaskie łyżeczki sody
1/2 szklanki mleka
szczypta soli
1 szklanka siekanych orzechów włoskich
1/2 szklanki skórki pomarańczowej
1/2 szklanki rodzynek
1 czubata łyżka ciemnego kakao
2 płaskie łyżeczki cynamonu
2 płaskie łyżeczki imbiru
1/2 łyżeczki pieprzu
1/2 łyżeczki mielonych goździków
1/2 łyżeczki kardamonu

Miód, cukier i tłuszcz podgrzewam w garnku, aż się dokładnie połączą. Po chwili dodaję bakalie. Do misy robota - przesiewam mąkę, wbijam jajka, sól i sodę rozpuszczoną w mleku.
Po wymieszaniu, stopniowo dodaję masę z miodem - i łączę w ciasto. Będzie dość klejące, ale stężeje po wystygnięciu.

Ciasto przekładam do ceramicznego naczynia, nakrywam ścierką,a kiedy jest już zupełnie wystudzone - przykryte ścierką odstawiam do lodówki. Ciasto dojrzewa ok. trzy tygodnie.
Przed wyrabianiem, wyjmuję z lodówki kilka godzin wcześniej, dzielę na kawałki i zagniatam. Lekko podsypuję mąką, wałkuję i wycinam pierniki :)
Piekę ok. 10 min. w temp. 180 st.
Smacznego!




Tak piękny dzień, że nie sposób...się nie uśmiechnąć :)
Wczoraj wokół mnie wiele serdeczności, na poczcie, na drodze, w szkole... :)
Święta nas ogrzewają?
M.


....:)



Dziś zaproszę Was na pierniczki... :)
M.

wtorek, 13 grudnia 2011

Biały śledź. Świąteczne Smaki Ulubione...




Święta bez śledzia? Nie!
Lubię stawać okoniem ;) różnym tradycjom, ale jak Święta Bożego Narodzenia to i śledź.
Dla "wszystkich" w oleju, dla mnie - od Mamusi - w śmietanie z jabłkiem, białą gorczycą...


Czy zauważyliście, że śledzie nie mają specjalnego wzięcia? W moim najbliższym otoczeniu - ryby tej zupełnie nie znosi pokolenie 30+.
Ja lubię. W śmietanie, w occie, po kaszubsku, byle nie w oleju. Choć ten podobno obłędnie smakuje na ciemnym chlebie z masłem... ;)




Przepis za moją Mamą. To co najważniejsze - oczywiście śledzi nie solimy :), ale jak dla mnie proszą się większej ilości octu. Bezpieczna ilość do marynowania - to łyżka octu na 4 filety, ( ja daję dwie, a jak robiłabym dla siebie - dałabym trzy ;)




ŚLEDŹ W ŚMIETANIE


4 filety śledzia (z tzw. beczki, z dobrego i pewnego źródła ;)
1 cebula
1 jabłko
1 ogórek kiszony
1 łyżka białej gorczycy
1 łyżka cukru
4 łyżki kwaśnej śmietany
sok z cytryny i pieprz - do smaku

na zalewę: 1 łyżka octu 10 proc. i 0.5 szklanki wody, kilka liści laurowych



Śledzie płuczemy, zalewamy wodą z octem - odstawiamy na kilka godzin z liśćmi laurowymi w chłodne miejsce.

W misce łączymy: posiekaną cebulę, jabłko bez skórki, ogórka, śmietanę - doprawiamy cukrem, sokiem z cytryny i pieprzem (ewentualnie kilka kropli octu jabłkowego).
Śledzia kroimy w małe cząstki i łączymy ze śmietaną. Kilka kawałeczków możemy zostawić do dekoracji.
Najlepszy śledź w śmietanie jest następnego dnia :)

A kto lubi...w oleju...to: cebulka+ olej+ ciut octu :)



Smacznego!
M.:)


ps. Prawdopodobnie mnie się już blogowo nie uda zrobić, ale jest jeszcze pyszny patent na błyskawiczną sałatkę śledziową, idealną na składkowe Christmas Party na zakłdzie ;)

SAŁATKA ŚLEDZIOWA

3 filety śledziowe
3 ziemniaki (ugotowane w mundurkach)
2 ogórki kiszone
1 cebula
zielony groszek
2 jajka na twardo
min. 5 łyżek majonezu

Wszystko kroimy w niezbyt drobną kostkę, doprawiamy świeżo mielonym pieprzem (dla miłośników octu - kilka kropel octu winnego), mieszamy delikatnie (!) z majonezem, podajemy zimną z ciemnym chlebem...

Pozdrawiam Was cieplutko!
M.

niedziela, 11 grudnia 2011

Pasztet. Świąteczne Smaki Ulubione...



Dziś pasztet. Nie jest to mięso, które naszykujemy w 20 minut. Jest trochę pracy, dlatego warto mieć dodatkową parę rąk lub przynajmniej uszu do towarzystwa ;)

Jeśli zrobicie pasztet teraz, dzień przed świętami - możecie go wyjąć i niech się rozmrozi - autorka przepisu zapewnia, że pasztet nie straci na smaku, a pracy zawsze będzie już mniej :)
Dla tych, którzy mięsa nie jadają - polecam także pasztet z soczewicy - tu. I przyznam szczerze, mnie smakuje tak samo dobrze :)
Z podanej porcji powinny wyjść cztery małe foremki, my z Mamą robiłyśmy z podwójnej.

Życzę Wam ciepłej niedzieli
serdeczności
Monika





PASZTET
(dla mnie najlepszy jaki jadłam)
autor: mama Sylwi B.


4 udka kurczaka
mięso z samego udźca indyka
1 kg łopatki
1.5 kg podgardla

Całe mięso gotujemy, doprawiając tylko solą i pieprzem. Ja oczywiście dodałam liść laurowy i ziele ang.
Gotujemy do miękkości.

Kiedy wszystko lekko przestygnie - do wywaru z mięsa dodajemy 1 dużą bagietkę lub 8 małych bułeczek - namaczamy. Wyjmujemy, odciskamy.
Mięso razem z bułkami mielimy dwa razy (koniecznie).
Doprawiamy do smaku solą, pieprzem, gałką muszkatołową.
Do masy dodajemy 8-10 jajek - tak by masa się dobrze kleiła, była zwarta.

Przekładamy do jednorazowych foremek aluminiowych i pieczemy:
w piekarniku - nagranym do temp. 180 st.
- w 180 st - przez 1 godziną (najlepiej na termoobiegu)
- w 210 st. - przez ostatnie 15 min - by powstała skorupka na wierzchu

Smacznego :)
M.




sobota, 10 grudnia 2011

Weekendowe tempo :)



Kiedy w sobotę rano przyjeżdża Mamusia, umalowana, pachnąca i z wieeeeelkim garem - znaczy będziemy gotować, będzie coś nowego i będzie tego dużo!
...i na pewno będę latała na wysokości lamperii... :D

Było super, a ja pierwszy raz zrobiłam pasztet. Już jutro... :)


piątek, 9 grudnia 2011

Pierniki na rozgrzewkę :)



W mojej kuchni władze przejmą dziś małe łapki...
Pierwsze pierniczkowanie przed nami :)
Zapraszam wkrótce.

miłego weekendu!
M.

środa, 7 grudnia 2011

Sałatka z kalafiora. Świąteczne Smaki Ulubione ...



Ponieważ i na co dzień i od święta prawie mięsa nie jem, wigilijny stół to dla mnie prawdziwa uczta.
To moja ulubiona sałatka, którą zawsze przygotowuje Mama Jakuba, dla mnie w zdecydowanej czołówce dań świątecznych.
To połączenie chrupiącego kalafiora, miękkich słodkich moreli ;) z ostrością czosnku oraz majonezu***.





SAŁATKA Z KALAFIORA

cały, świeży kalafior
100 miękkich moreli suszonych
80 g rodzynków :)
pęczek kopru
4-5 łyżek majonezu
2 ząbki czosnku

Kalafior dzielę na jak najmniejsze cząstki i podgotowuję go na parze - by był lekko zmiękczony ale nadal chrupiący.
Rodzynki, morele - kroję w małe cząstki. Koper siekam. Czosnek przepuszczam przez wyciskaczkę. Wszystko razem łączę - dodając do smaku sól, pieprz oraz majonez.
Sałatka najlepsza jest drugiego dnia.
Smacznego!

*** Jak przyjdzie Wam do głowy wersja light tej sałatki - i będzieci chcieli tam dodać jogurtu zamiast majonezu... to lepiej jej nie robić! Serio. Dietetycznie, polecam Wam na jogurcie mizerię :D Tu majonez być musi!

M :)

wtorek, 6 grudnia 2011

Na dobranoc...:)



Kiedy wstaję o 5 rano, parzę kawę...jest ciemno.
Kiedy odbieram Córkę ze szkoły...szarówka.
Przyszła najbrzydsza pora na zdjęcia. Ale najlepsza....dla blasku świec, miękkich puchatych szali, grzanego wina z goździkami i psa śpiącego pod kołdrą.
Miska domowej zupy podanej niemal w progu wywołuje Jego uśmiech. Wychodził do pracy, kiedy było ciemno, ciemno jest kiedy wraca...

Jest też sałatka. Ale do jutra się przegryzie, będzie lepsza a ja światła gdzieś może poszukam...? :)
Ciepłego wieczoru i spokojnej nocy Wam życzę :)
M.


niedziela, 4 grudnia 2011

Bezy mini. Takie małe, a czekać trzeba...



Jeśli macie dziś w domu 4 jajka i trochę cukru pudru - możecie mieć za chwilkę bezy. Czas: 20 minut przygotowania, godzina w piekarniku a potem kilka godzin ;) podjadania...

To było moje kolejne podejście do małych bezików. O ile duże Pavlovy wychodzą bez problemu, to maluchy rozlewały się na papierze. A to, co przypominały nie miało nic wspólnego z deserem :)

Przy kolejnym podejściu - przetrenowałam przepis Michela Roux. I zrozumiałam.
"Długo miksuj białka do lśniącej, gładkiej masy" to 10 minut!
Zważywszy na to, że ja (od zawsze) mam cierpliwość na poziomie 2-latka, cz-e-k-a-n-i-e na cokolwiek 10 minut jest dla mnie abstrakcyjne.
To była najtrudniejsza część przepisu.
Włączyłam mikser, odeszłam, przecież to tyle czasu....obleciałam pół domu, wracam dumna i blada, że wytrwałam, a tu: 2 minuty?!!!

No ale warto było się męczyć :) Zupełnie serio to przepis jest prostszy niż kogel-mogel a beziki doskonałe. Na zewnątrz kruche, a w środku ciągutkowe :)




MAŁE BEZY
przepis: Michel Roux, książka "Jajka"
zmniejszyłam ciut ilość cukru

4 białka
120 g cukru pudru (przesianego)
100 g drobnego cukru

Białka jaj ubijam tak, by zaczęły powstawać małe, nieregularne wierzchołki. Zwiększam obroty na max. i wsypuję stopniowo drobny cukier.
Miksuję ok. 10 minut (wytrwałam 8.), potem zatrzymuję mikser, posypuję pianę pudrem i mieszam chwilę dalej.
Piana musi być sztywna, biała, gładka i lśniąca.
Nakładałam przy pomocy rękawa. Z podanej ilości wychodzą dwie blachy.
Piekarnik nagrzewam do 110 st. Beziki piekę pełną godzinę i studzę także w piekarniku.


...a dalej cóż. Jedni jedzą same, inni smarują masą krówkową, jeszcze inni nutellą...
Smacznego Waż życzę :)
M.


sobota, 3 grudnia 2011

Piżama weekend. Jak pech...



Powiedzcie jakiego trzeba mieć pecha, żeby w dniu filtrowania świątecznych nalewek - brać antybiotyk?!
Tyle samotnych wisienek...a ja...nie mogę im pomóc!

Pani doktor nie przekonałam, że moje naleweczki podziałają bardzo antybakteryjnie :( i postawiła na swoim...
To przede mną piżama-weekend. Może beziki pomogą ;)

Za chwilę na blogu :)

miłego weekendu Wam życzę!
M.



Świąteczne Smaki Ulubione...




Na dobry początek kilka świątecznych przepisów, które do tej pory pojawiły się na blogu. Nie jest ich dużo, ale w tym roku pojawią się także nowe, kolejne. Mama nam obiecała swoje śledziki a ja za moment zaproszę Was na ulubioną świąteczną sałatkę i pasztet*... :)

barszcz czerwony

gołąbki z kaszą i grzybami

pierogi ruskie

kapusta wigilijna

ryba w warzywach

białe śledzie

sałatka z kalafiora

pasztet mięsny

i na słodko:

makowiec

piernik (szybki, bez nastawiania)

piernik dojrzewający

keks bananowy


skórka pomarańczowa


sernik tradycyjny

ciasto kawowo-czekoladowe

ciasteczka makowe

pierniki 2010

pierniczki 2009

***Drodzy. Zanim zrobię pasztet, byc może Wy już będziecie chcieli go upiec i zamrozić (można, najlepiej w małych foremkach) Dlatego też nie czekając, przepis podaję poniżej:

PASZTET
(dla mnie najlepszy jaki jadłam)
autor: mama Sylwi B.


4 udka kurczaka
mięso z samego udźca indyka
1 kg łopatki
1.5 kg podgardla

Całe mięso gotujemy, doprawiając tylko solą i pieprzem. Ja oczywiście dodam liść laurowy i ziele ang.
Gotujemy do miękkości.

Kiedy wszystko lekko przestygnie - do wywaru z mięsa dodajemy 1 dużą bagietkę lub 8 małych bułeczek - namaczamy. Wyjmujemy, odciskamy.
Mięso razem z bułkami mielimy dwa razy (koniecznie).
Doprawiamy do smaku solą, pieprzem, gałką muszkatołową.
Do masy dodajemy 8-10 jajek - tak by masa się dobrze kleiła, była zwarta.

Przekładamy do jednorazowych foremek aluminiowych i pieczemy:
w piekarniku - nagranym do temp. 180 st.
- w 180 st - przez 1 godziną (najlepiej na termoobiegu)
- w 210 st. - przez ostatnie 15 min - by powstała skorupka na wierzchu

Smacznego :)
M.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...