Jest takie powiedzenie, że noc jest przyjaciółką kochanków i złodziei...ja dodam jeszcze...piekarzy :)
Wczoraj wieczorem w moim chlebaku zobaczyłam dno. Dwie i pół godziny później w kuchni pachniało gorącym białym chlebem i razowymi bułkami...
Nic wielkiego, ale w domu, który tak pachnie - śpi się jeszcze cieplej.
Monika
To dwa doskonałe przepisy, publikowane już na blogu i wielokrotnie przeze mnie robione.
Chleb jest autorstwa Liski, bułki - zaś - od Bei.
Obydwa przepisy podaję poniżej z moimi niewielkimi zmianami.
BIAŁY CHLEB PSZENNY
za Liską
450 g mąki pszennej
150 g aktywnego zakwasu ( miałam żytni)
8 g świeżych drożdży
250 ml letniej wody
50 ml mleka
1 łyżeczka soli
szczypta cukru
Mleko łączę z wodą. W małej ilości, odlanej do filiżanki - wkruszam drożdże, dodaję cukier i łyżkę mąki - rozcieram i odstawiam w ciepłe miejsce, by drożdże ruszyły.
W misie miksera łączę wodę, zaczyn drożdżowy, sól, mąkę i zakwas. Ciasto będzie gęste, ale nie bardzo zbite.
Zakrywam miskę folią i odstawiam na 1.5h w ciepłe miejsce. Po tym czasie wyrabiam raz jeszcze ciasto, formując bochenek i odstawiam na godzinę.
Mały żeliwny garnek nagrzewam w piekarniku do 250 st.
Bochenek przekładam do rozgrzanego garnka i piekę pod przykryciem 20 min, potem zmniejszam temp. do 220 i dopiekam bez pokrywy jeszcze 10 minut.
BUŁKI RAZOWE
za Beą
200 g mąki pszennej
250 g mąki żytniej razowej 1850
250 ml letniej wody
100 ml mleka
11 g świeżych drożdży
dowolnie: garść ziaren słonecznika, siemienia lnianego, dyni...
łyżeczka soli
łyżka miodu
Mleko łączę z wodą, odlewam małą ilość do filiżanki. Wkruszam drożdże, dodaję łyżę mąki i odstawiam w ciepłe miejsce, by "ruszyły".
W misie miksera razem wyrabiam: zaczyn drożdżowy, resztę wody z mlekiem, mąkę, miód, sól i dodatki.
Gęste ciasto zakrywam w misie - folią i odstawiam do wyrośnięcia na 1.5h. Po tym czasie formuję bułki. Odstawiam na kolejną godzinę do wyrośnięcia.
Piekę 15 minut w piekarniku nagrzanym do 210 st.
***
Smacznego!
pyszniutki!
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia, aż czuję zapach chleba:)
OdpowiedzUsuńPiekny chlebek Monis :) Uwielbiam zapach chleba. Nie tylko ja zreszta. Moj M. jak wraca do domu z pracy a w domu akurat pachnie chlebem usmiecha sie szeroko i mowi: "czuc chlebus" :)) A pozniej zjadamy pol bochenka na raz :)
OdpowiedzUsuńUsciski.
już mi pachnie też :) muszę poświęcić jeden wieczór bo mojemu zakwasowi już się nudzi w lodówce ;))
OdpowiedzUsuńChlebem pachnie w DOMU :)
OdpowiedzUsuńPychotki! :)
OdpowiedzUsuńCudownie pachnie i smakuje domowe pieczywko:)
Och, zapachy pieczywa w domu to coś wspaniałego :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach świeżego chleba. I chrupiaca skórkę. I kromkę jeszcze ciepła z rozplywajacym się masłem. A na śniadanko chrupiaca bułecKa z domowym powidłem. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńdom , w którym pachnie chlebem to szczęśliwy dom...
OdpowiedzUsuńPysznie. Ja uwielbiam chlebek domowy i jak widzę dno w zamrażalniku kombinuję następny wypiek :-)
OdpowiedzUsuńMoni ale on cudny...też tak chcę, nie mam garnka, może zaryzykuję w szklanym naczyniu...ech ale pachnie....
OdpowiedzUsuń