Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
niedziela, 13 stycznia 2013
Jutro czyli dziś :) Dzień Dobry z gołąbkiem...
Dwa razy w tygodniu z laptopa i aparatu zbieram kurz różową ściereczką.
"To może jutro..." i tak cały miesiąc :)
Za mną wakacje od wirtualnego świata, blogów i blogowania. Znacie to uczucie?
Przyjemne i potrzebne. Dobrze się czasem po prostu zatrzymać.
Dziękuję Wszystkim za wytrwałe zaglądanie, szukanie, ciepłe @, komentarze i życzenia.
Na Grabinie bez zmian. Dzień rozpoczyna się płomieniem w kominku i podwójną kawą, kończy - ostatnim kawałkiem drewna dorzuconego na noc i mlekiem z cynamonem... :)
A na obiad, tak na dobry początek tygodnia po prostu gołąbki.
Porcja na kilka dni, na wielki gar.
GOŁĄBKI
0.5 kg mięsa z indyka
0.5 kg mięsa wieprzowego
2 marchewki
1 główka kapusty włoskiej
3 jajka
kubek bułki tartej
koper, sól, pieprz
500 ml bulionu warzywnego lub drobiowego
na sos:
500 ml przecieru pomidorowego
1 papryka
2 ząbki czosnku
2 łyżki masła
sól, pieprz, cukier - do smaku
Kapustę zalewam wrzątkiem w dużym garnku, lekko podgotowuję przez ok. 10 minut i wyjmuję. Studzę.
Mięso mielę dwukrotnie, dodaję ugotowana marchew, wbijam jajka, dodaję bułkę i przyprawy. Wszystko dokładnie mieszam.
Delikatnie zdejmuję liście kapusty, każdemu ścinam lekko grzbiet. Na każdy liść nakładam ok. 1.5 łyżki mięsa. Zawijam.
Na dno dużego garnka układam talerzyk odwrócony dnem do góry, na niego dwa liście kapusty i dalej dość ściśle układam gołąbki. Jeden przy drugim.
Zalewam gorącym bulionem, zakrywam pokrywką i gotuję na małym ogniu ok. 2 godzin.
Sos pomidorowy przygotowuję z przecieru i pieczonej papryki, obranej (po upieczeniu ze skórki), razem z wyciśniętym czosnkiem, masłem i przyprawami - gotuję wszystko na małym ogniu przez ok. 40 minut, na końcu miksuję. Czasem dodaję łyżkę śmietany.
Smacznego :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uwielbiam gołąbki :) pycha. Zapraszam również do siebie http://prostoipysznie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPięknie "podrasowany" ten sos pieczoną papryką. Zapamiętuję, że do gołąbków też warto.
OdpowiedzUsuńSzczodrego roku, Moniko, i wielu uroczych wieczorów przy kominku :)
Anno pięknie dziękuję, serdeczności przesyłam. No tak! U Ciebie nie raz pieczone warzywa i zupy krem z nimi w roli głównej :) ja też lubię bardzo :)
UsuńDominiko, witaj :)
Chętnie odwiedzę!
kocham golabki!
OdpowiedzUsuńwpraszam się na takie gołąbki nawet dziś :) pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńWiewióra :) taka ilość na nas dwie to w sam raz ;)
Usuńpozdrowienia!
Schocolla - miło Cię widzieć! serdeczności :)
Och, dawno nie jadłam gołąbków, a tak lubimy! Chyba zrobię też:)
OdpowiedzUsuńCieszę sie,że jesteś Moniś :*
Pozdrawiam ciepło.
Majanko w Tobie zawsze tyle ciepła.
UsuńKurde, tęskniłam :*
Dobrego tygodnia dla Was :)
Sprzatasz dwa razy w tygodniu, szalona? Chcę taką żonę! :)**
OdpowiedzUsuńAnno... "I Do..." :)))
Usuń:*** ciacha właśnie piekę, wiesz?! Jep z Tahini...tra la la :)
Smaczny początek tygodnia :)
OdpowiedzUsuńMi gołąbki kojarzą się z domem, z mamą parującą ryż. U nas zawsze wersja mięsno-ryżowa.
Podoba mi się ten pomysł z pieczoną papryką w sosie :)
Pozdrawiam ciepło! :)
Ciepłe uściski Evo! Miłego tygodnia :)
OdpowiedzUsuńMoniko zapraszam do mnie tez tutaj http://choccolla.blogspot.de/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Moja rodzinka też kocha gołąbki zabieram się do zrobienia już kilka dni,ale teraz to już muszę ,bo mi jęzor ucieknie jak zobaczyłam u Ciebie to nawet poczułam ich zapach:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie po wyróżnienia:))
Moniko! od miesiąca jestem częstym gościem twojego bloga..tyle przepisów już wypróbowałam a ciągle mnie coś kusi aby zrobić ;) Bardzo lubię czytać, to co piszesz i jeść to co proponujesz!pozdrawiam Cię bardzo serdecznie..
OdpowiedzUsuńGosia (póki co anonimowa)
A wiesz, że ja nie cierpię gołąbków? :D czekam aż powrócisz "na dobre" buziaki!!!
OdpowiedzUsuńZnam to uczucie.
OdpowiedzUsuńOdsapnij trochę i wracaj z wypiekami na twarzy, pełna pomysłów:) Pozdrawiam cieplutko!