Łapię pajdę mięciutkiej drożdżówki i biegnę dalej. Oj dawno tak drożdżowe nie wyrosło, nie opadło i nie było tak maślane!
Maślane w smaku, maślane w kolorze. Pomoże mi zatrzymać lato na chwilkę dłużej.
W szufladach równiutko ułożone podręczniki czwartoklasistki, błękitna bluzeczka już gotowa.
Moje letnie lektury, zmęczone piaskiem i wygniecione pod kocem w bacówce - zbierają już pierwsze drobinki kurzu.
Wieczorem oglądam zdjęcia i wiem, że lato było jak zawsze za krótkie ale niezwykle intensywne. Od wspomnień, słów, w smaku słodkie i słone.
Drożdżówka za słodka też nie jest. Duża blacha, sporo soli i trochę cukru. W sam raz, by dopełnić ją z konfiturą czy zjeść do kubka czarnej herbaty z cytryną.
DROŻDŻÓWKA MAŚLANA
przepis: Michel Roux, "Ciasta"
70 ml ciepłego mleka
15 g świeżych drożdży
500 g mąki, pszennej przesianej
15 g grubozirnistej soli
6 jajek
350 g masła, miękkiego
30 g cukru
Rozrabiam drożdże w mleku i odstawiam na chwilę na bok. Do miski miksera przesiewam mąkę, dodaję sól, jajka, chwilę mieszam i dodaję mieszankę mleka i drożdży. Mieszam na niskich obrotach 5 minut, aby wszystko się połączyło.
Ciasto wyrabiam na średnich obrotach przez ok. 10 minut.
W drugiej misce mieszam masło z cukrem. Dodaję je partiami do ciasta. Wyrabiam kolejne 10 minut.
Ciasto przykrywam ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce na 2 godziny.
Kiedy wyrośnie, przebijam je łyżką i odstawiam do lodówki na min. 4 godziny.
Wyrośnięte przekładam na stolicę, lekko formuję i wkładam do sporej formy (15x25 cm).
Wyrasta kolejne 2 godziny.
Blachę umieszczam w piekarniku rozgrzanym do 200 st., po 15 mintach zmniejszam temp. do 170 st. i piekę jeszcze 30 minut.
Smacznego :)
I kartka z Wakacji 2013 :)
...morze, jak zawsze - piękne, zimne i co roku o zapachu nowych wspomnień. Tym razem w towarzystwie Dobrych Dusz i spadających gwiazd ;)
...ale serce w tym roku skradły mi Tatry!
U podnóża ciepłe i bajkowe....
Wyżej...zimne, trochę groźne, wymagające ale pełne życzliwości na szlakach i w schroniskach. Góry o zapachu zimnej mgły, smaku zbieranych na szlaku jagód i ciepłej szarlotki.
Walcząc dzielnie o przeżycie ;) w drodze na szczyt odebrałam @ "Tylko masz robić zdjęcia!"...Boże, ja tu stawiam czoła naturze...jakie zdjęcia?! No ale, jest.
Aniu for You...Kwiatuszek (jakiś) :*
Karolina w każdym schronisku zbierała swoje odznaki.
Z zazdrością pomyślałam, że dorosłość medali już nie rozdaje. Ale właściwie...kiedy doszliśmy do Doliny Pięciu Stawów, pokonując tego dnia 24 km - i ja na swój medal zasłużyłam!
Pięknego Końca Lata Wam życzę Mili :)
ps. Od dziś Grabina doczekała się także swojego FB Zapraszam!
:))))
OdpowiedzUsuńAle ładnie. Drozdżówkę sobie upiekę któregoś dnia, a kwiatka chowam do zasuszenia! :****
Idealna, mój ojciec chyba by się popłakał (ze wzruszenia), bo pewnie jego mama robiła podobną (z opowieści wiem), a ja drożdżowe - nie zawsze mnie polubi. ;) Zapisuję. :)
OdpowiedzUsuńWitaj Moniko:)
OdpowiedzUsuńmiło,że jesteś.Twoje wpisy zawsze czytam z wielką przyjemnością i zainteresowaniem.dzisiejsza drożdżówka,jak brioche!omotała mnie na amen.ze śliwkowym powidłem idealna,jako zwieńczenie lata.
pozdrawiam!
cudna śniadaniowa drożdżówka :) i fotki piękne! chce mi sie w góry!
OdpowiedzUsuńMmm, i smacznie, i pięknie... A kwiatek to goryczka, pod ochroną:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Moniko,
OdpowiedzUsuńczy można świeże drożdże zastąpić suszonymi?
Pozdrawiam,
Ewa OH
Dzień Dobry Wszystkim :)
OdpowiedzUsuńJasne, drożdże świeże można zastąpić suszonymi. Sądzę, że łyżeczka powinna być ok - rozrobić ją w letniej wodzie z odrobiną mąki i cukru, dodać jak się "ruszą" :)
Goryczka! Aaa...Ale nie zerwałam. Nie zerwałam ;) Dzięki, serdeczności!
Dziękuję Wam pięknie :)
idealna, aż chce się sięgnąć po kawałek!
OdpowiedzUsuń