Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
czwartek, 3 kwietnia 2014
Jakieś bułki, jakieś skrzydła...
Dzień Podciętych Skrzydeł.
Znacie?
To taki dzień, który zaczyna się kilkoma łzami znalezionymi na poduszce.
Czwartym siwym włosem znalezionym przy myciu zębów.
A kiedy szukasz ciepłego słowa bo, życie troszkę ostatnio daje więcej smutków niż radości, okazuje się, że... już przeszkadzasz.
Chyba każdy zdaje sobie sprawę, że życie nie składa się z samych kwiatków, ćwierkającej Córki i pachnących bułeczek.
Przez ostatnie miesiące w ścianach Domu i serducha przeżywam śmierć, odrzucenie, bezwzględne rozgrywki zawodowe i słaby stan zdrowia, osób, które kocham.
Już wiem, że ciepłe słowa jak miski ciepłego rosołu, w chwili kiedy ich potrzebuję, nie zawsze wracają.
Wy też to wiecie.
Dziś do 15.00 Na Grabinie Dzień Podciętych Skrzydeł.
Od 15.00 Święto Pancakes przy nauce do sprawdzianu z historii ;)
I tak to toczy się dalej...
Bułki, no jak... bułki, ale poprawiają humor samym swoim wyglądem. Do tego zakwasowe.
Wymienię je dziś z Mamcią na miskę ciepłego rosołu :)
BUŁKI NA ZAKWASIE
na podstawie przepisu Pracowni Wypieków
150 g gęstego, aktywnego zakwasu żytniego, dokarmionego 10-12 h wcześniej*
300 g mąki pszennej
100 g mąki pszennej razowej
170 g wody
2 łyżki oliwy
1 łyżeczka miodu
1 łyżka soli
1 łyżeczka świeżych drożdży
Zakwas mieszam z letnią wodą i drożdżami. Dodaję oliwę, sól, miód, mieszam
i powoli dodaję mąkę. Wyrabiam gładkie ciasto, które smaruję oliwą i odstawiam do plastikowej miski zakrytej folią. Ciasto musi podwoić swoją objętość – u mnie to zajęło prawie 3 godziny.
Po tym czasie z ciasta formuję bułeczki i układam je na blasze.
Smaruję delikatnie oliwą i ponownie zakrywam folią.
Drugie wyrastanie u mnie to ok. 2.5-3 godziny – w ciepłym miejscu.
Warto także spróbować ukształtować bułki i wstawić je na noc do lodówki.
Nagrzewam piekarnik do temp. 220 st. I piekę 12-14 minut :)
Smacznego!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pięknie to napisałaś. Podzielam Twój nastrój, choćby melancholią, jeszcze nie smutkiem, ale jedno skrzydło lekko naderwane mam...
OdpowiedzUsuńOj zdecydowanie zdarzają się takie dni... na mnie ciepła, świeża drożdżówka działa jak Twoje bułeczki... ;) ciepła drożdżówka, ciepłe słowa... uśmiech...
OdpowiedzUsuńDobrego dnia :)
Oby jutro byl lepszy dzien.
OdpowiedzUsuń:******
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie Monis. Sciskam Cie mocno...
OdpowiedzUsuńPięknie napisane, a bułeczki na pewno przepyszne, może kiedyś spróbuję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Dziewczyny :*
OdpowiedzUsuńSłabych dni było kilka, ale długo nie dali mi się użalać nad sobą ;)
Klapa w tyłek dostałam od Mamy, od Jakuba tatara i wódeczkę, od Córki kartkę-niespodziankę w kalendarzu a od Przyjaciółki piękne drewniane serducho i reprymendę :*
Dziękuję Wam za cieplutkie słowa :)
Monika
bułki cudne a ciężkie chwile, codzienne, zwyczajne, ludzkie po prostu! ciepłe słowa tak jak ciepłe ciasteczka są pomocne w takich właśnie chwilach :) trzymaj się!
OdpowiedzUsuńGood article. I certainly appreciate this site.
OdpowiedzUsuńContinue the good work!
my homepage - tinyurl.com