Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
niedziela, 14 grudnia 2014
Pierniczki 2014. Co roku tak samo nasze :)
Ile znaczeń może nieść w sobie trochę korzennego ciasta, pudło foremek i cukrowych kulek? Bardzo wiele. Ja nimi odmierzam czas.
Wraz z pojawieniem się Karoliny na świecie pewne chwile nabrały innego wymiaru, zaczęłam je ubierać po swojemu, powtarzając co roku aż staną się w końcu tradycją.
Pierwsze pierniczki moja Córka piekła kiedy miała 8 miesięcy. Upilnowanie jej, raczkującej z prędkością światła pomiędzy gorącymi blachami, było dużym wyzwaniem.
Kilka lat później, kiedy budowaliśmy Grabinę, zamieszkaliśmy w kawalerce, a właściwie...pokoju z łazienką. I to było wyzwanie! Kiedy nadeszły święta musiałam zmierzyć się z piekarnikiem gazowym.
Ale jak widzicie na zdjęciu z 2006 lub 2007 roku ...i to nam się udało :)
Moja Mama z przerażeniem patrzyła jak uczę 7-latkę obsługi gorących blach. Bo zamiast co chwilę pilnować, wyręczać, zatrzymywać czy strofować wystarczyło przeprowadzić szybki kurs piekarnikowego BHP i...się modlić ;) To też się udało.
W tym roku także, jak tylko kartki świąteczne poszły w świat, piątkowe popołudnie zaplanowałyśmy tylko dla siebie w towarzystwie michy ciasta dojrzewającego i sterty foremek.
Ci, którzy mają dzieci, wiedzą że dekorowanie pierniczków przez dzieci to najprawdziwszy proces twórczy. I nie ma odpowiedzi na pytanie skąd pomysły, kolory, linie... :)
Oto pierniczki mojej Córki anno Domini 2014
Przepisy na pierniczki pochodzą - stąd
PIERNICZKI (szybkie)
ponad 100 sztuk
1/2 kg mąki pszennej, przesianej
400 g miodu
szklanka cukru
1/4 kostki margaryny
2 duże jajka
1 łyżeczka sody
przyprawa do pierników (ja w tym roku sama wymieszałam: 1 łyżkę kakao oraz po niecałej małej łyżeczce cynamonu, imbiru, pieprzu, kardamonu, tłuczonych goździków)
Piekarnik nagrzewam do 180 st. Blachy wykładam papierem do pieczenia. Do rondelka wlewam miód, dodaję cukier, przyprawy i podgrzewam do rozpuszczenia składników. Dodaję margarynę i dokładnie mieszam,odstawiam do wystygnięcia. Następnie przestudzoną masę powoli dodaję do mąki, cały czas mieszając (ja wyrabiałam
ciasto mikserem), dodając jajka i sodę. Ciasto schładzam ok. 2-3 godziny.
Rozkładam na stolnicę wysypaną mąką, placki rozwałkowuję i wycinamy pierniczki.
Ciasteczka układam na papier i piekę poniżej 10 minut.
:)
PIERNIKI Z CIASTA DOJRZEWAJĄCEGO
przepis za Beą, dalej za: Aganiok
500 g miodu
2 niepełne szklanki cukru
250 g masła
1 kg i 1 szklanka mąki tortowej
3-4 jajka
3 płaskie łyżeczki sody
1/2 szklanki mleka
szczypta soli
1 szklanka siekanych orzechów włoskich
1/2 szklanki skórki pomarańczowej
1/2 szklanki rodzynek
1 czubata łyżka ciemnego kakao
2 płaskie łyżeczki cynamonu
2 płaskie łyżeczki imbiru
1/2 łyżeczki pieprzu
1/2 łyżeczki mielonych goździków
1/2 łyżeczki kardamonu
Miód, cukier i tłuszcz podgrzewam w garnku, aż się dokładnie połączą. Po chwili dodaję bakalie. Do misy robota - przesiewam mąkę, wbijam jajka, sól i sodę rozpuszczoną w mleku.
Po wymieszaniu, stopniowo dodaję masę z miodem - i łączę w ciasto. Będzie dość klejące, ale stężeje po wystygnięciu.
Ciasto przekładam do ceramicznego naczynia, nakrywam ścierką,a kiedy jest już zupełnie wystudzone - przykryte ścierką odstawiam do lodówki. Ciasto dojrzewa ok. trzy tygodnie.
Przed wyrabianiem, wyjmuję z lodówki kilka godzin wcześniej, dzielę na kawałki i zagniatam. Lekko podsypuję mąką, wałkuję i wycinam pierniki :)
Piekę ok. 10 min. w temp. 180 st.
Smacznego!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wygląda bardzo apetycznie! :)
OdpowiedzUsuńU nas też staje się to tradycją:) .... uwielbiam takie wspólne pieczenie, bo może i częściej zagniatac trzeba ciasto, troszkę mąki na podłodze jest, ale za to jaka frajda:)
OdpowiedzUsuńPiękna tradycja i jak zawsze, piękny wpis!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię do Was wracać bo jest dobro i spokój!
Spokojnych i radosny Świąt Bożego Narodzenia!
(upiekłyśmy z córką 4 kg ciasteczek ale nie ma kto dekorować... chyba zjemy je soute)