Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
sobota, 24 stycznia 2015
Ciasto marchewkowe. Kiedy się zapominam i kiedy nabieram sił :)
" Bo żeby coś poczuć, żeby móc zrozumieć czasem trzeba się po prostu ponudzić. Czasem trzeba postudiować coś w atmosferze Kubusia Puchatka. Dać sobie czas - by w czymś utknąć, zapomnieć się w tej bibliotece, na korytarzu z książką... Nuda nie jest niczym złym o ile nie jest obojętnością..." - to słowa jednego z moich profesorów. Dziś, podczas moich drugich w życiu studiów - pierwszy raz odkrywam prawdziwą frajdę z tego co robię.
Stałam się mamą, która ledwo wyrabia się po dziecko do szkoły - bo utknęła nad tekstami z antropologii na drugim końcu miasta ;) W atmosferze, gdzie od profesorów czujesz troskę, opiekę i szacunek (a nie gwiazdorstwo i poczucie władzy...) po prostu się chce. Prawdopodonie trafiłam dobrze i w dobrym dla mnie momencie.
Kończę pierwszą sesję i mimo tego, że nie zamieniłabym tych studiów na nic innego - to są takie momenty, kiedy "krew, pot i łzy". 12 godzin zajęć, kilka zaliczeń, przygotowanie prac, nauka jezyka a w domu...cała rodzina, gdzie każdemu troszkę czgoś braknie...
Kiedy któregoś ostatniego wieczoru, bardzo późnego wieczoru, wracałam z uczelni do domu...marzyłam o tym, by schować się pod koc z wilekim kawałkiem gorącego ciasta marchewkowego. Słodko-karmelowego i ciepłego od cynamonu. Nabrać sił, zatrzymać się na chwilę.
Mam ten przepis od wielu lat.
Nie jest to z tych ciast, którym zadacie szyku. Ale cudnie smakuje i pachnie spokojnym domem :)
CIASTO MARCHEWKOWE Z KARMELEM I ORZECHAMI
1/2 szklanki oleju
4 duże jaja
2 szklanki mąki pszennej (lub innej) - przesianej
2 szklanki drobno tartej marchewki
100 g orzechów, posiekanych
150 g masy kajmakowej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki cynamonu
2 łyżeczki sody
Piekarnik rozgrzewam do 180 st.
Firmę ( u mnie silikonowa, do babek) smaruję rozpuszczonym masłem i wysypuję tartą bułką.
W rondlu podgrzewam kajmak, dodaję posiekane orzechy.
Przesianą mąkę łączę z cynamonem, sodą i proszkiem.
Marchew sprawia, że ciasto jest dość ciężkie - dlatego przesianie mąki - pozwala mu zachować więcej puszystości.
W miesie miksera ubijam jajka na puszystą masę.
Stopniowo dodaję olej i mąkę - porcjami na zmianę. Kolejno - porcjami dodaję marchew i ciepły (ale nie gorący) kajmak z orzechami. Wszystko chwilę mieszam i przekładam do formy.
Piekę pełną godzinę - do suchego patyczka.
Nie polewam ciasta czekoladą - do kajmak i marchew - tp dla mnie i tak sam słodycz. Oczywiście - wedle uznania :)
Smacznego!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wygląda smacznie! :)
OdpowiedzUsuńDawno nie jadłam marchewkowego, a Twoje wygląda bosssko;)
OdpowiedzUsuńI to jest genialny pomysł na weekend, już feryjny :) Powodzenia na sesji!
OdpowiedzUsuńPiękne ciasto. ! Dawno nie jadłam marchewkowego ciacha. Pozdrowienia Moniś :*
OdpowiedzUsuń