Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
czwartek, 19 kwietnia 2012
Pan blondynki czy brunetki...?
Gdzieś pomiędzy taczką w ogrodzie a piekarnikiem przeleciało i zostało zdanie: "...i ona ma męża i ten mąż bardzo lubi twojego bloga. I piecze twojego bananowca i sam go zjada..."
?! Mężczyzna na blogu ?!
Nie wiedzieć czemu, ale była to dla mnie szokująca wiadomość. Jak widać nikt nie jest wolny od stereotypów...
Wiadomość także bardzo miła, choć zastanawiam się czemu pan ciasto zjada sam?.
Być może jak troszkę "stuningujemy" przepis to i małżonkę uda się skusić :)
Namoczymy rodzynki w amaretto, pozostałym alkoholem nasączymy ciasto i wszystko zalejemy czekoladą...Hmmm? ;) Czekoladą ciemną, jasną...jak kto woli!
Mimo aury, pięknego dnia Wam życzę.
Zawsze można zamknąć oczy i posłuchać wiosennego szczebiotu ptaków :)
Monika
CHLEBEK BANANOWY
autorka Sophie Dahl
75g miękkiego masła
4 dojrzałe banany
szklanka cukry trzcinowego
1 jajko rozkłócone
1 łyżka ekstraktu waniliowego
1 łyżeczka sody
szczypta soli
170 g mąki orkiszowej
dodatkowo: 1/3 szklanki amaretto + 1 kieliszek wódki
pół szklanki rodzynek
100 g białej lub ciemnej czekolady
Masłem smaruję keksówkę ok. 20 cm.
Piekarnik nagrzewam do 180 st.
Rodzynki płuczę gorącą wodą, zalewam alkoholem i odstawiam na czas wyrobienia ciasta.
Banany ucieram z masłem, cukrem, jajkiem i wanilią. Dodaję sodę i sól, na końcu powoli mąkę. Masę mieszam z odsączonymi rodzynkami. Przekładam do foremki. Piekę godzinę, po wyłączeniu piekarnika zostawiam jeszcze chwilę przy uchylonych drzwiczkach.
Ciepłe, ale nie gorące ciasto polewam resztą zalewy z rodzynek a następnie rozprowadzam po wierzchu - rozpuszczoną czekoladę.
Smacznego!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale piękne! Chlebek bananowy jest przepyszny, aż mi tutaj zapachniało;)
OdpowiedzUsuńYin i yang, cudo
OdpowiedzUsuńMoniak po prostu rewelacja ,a chlebek jest przepyszny ,a pewnie wersja a la Monia jeszcze lepsza
uwielbiam ten chlebek,a mój Chłop dałby się za niego pokroić ;-))
OdpowiedzUsuńWspaniały ten chlebek bananowy. Jeszcze go nie piekłam,ale chętnie kiedyś to uczynię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Moniś:*
no to w weekend upiekę , ale ostatni raz bo od wtorku do dietetyka idę :)
OdpowiedzUsuńO jakie pyszności u Cb :) Świetny post :))
OdpowiedzUsuńWszysycy już chyba robili ten chlebek oprócz mnie.eh..:)
OdpowiedzUsuńJa poproszę dla burnetki:)
Pieklam więc wiem że pyszny!!!! wyglada wspaniale i jako blondynka i jako brunetka:) pozdrawiam wiosennie:)
OdpowiedzUsuńNajbardziej mi się podobało, że to się działo miedzy taczką a piekarnikiem:)
OdpowiedzUsuńNo i przecież to, że on lubi Twojego bloga:)
OdpowiedzUsuńmniam, uwielbiam bananowe wypieki:)
OdpowiedzUsuńCuda! Prawdziwe cuda! A jesli w tych cudach sa tez banany...mmm...:)Podkradlam kawalek brunetki do porannej kawencji;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Dziewczyny :))) jak zawsze miło mi bardzo jak zaglądacie!
OdpowiedzUsuńściskam weekendowo;
M.
Monik to zdjęcie w poście wyżej jest cudne! :))
OdpowiedzUsuńChleb zjadłabym cały.
CAŁY.
Poli tęsknię! :*
OdpowiedzUsuńM.
Te serduszka mnie zauroczyły! A na taki chlebek bym się skusiła:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Jeżynko! Chętnie bym go upiekła dla Ciebie :)
UsuńM.
Ja znam jeszcze jednego, który rozpoznaje i podgląda :) A bananowy rarytas dobry w każdej sukience :)
OdpowiedzUsuńSeeerio??? Jej! Koniecznie pozdrów Go ode mnie :)
UsuńBananki ok :)
ściskam Was mocno :)
M.