Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
poniedziałek, 7 października 2013
Tak panie jesień. Krupnik i gorący chleb.
Ładnych kilka lat temu, kiedy ja bardzo dużo pracowałam a moja Córcia chodziła do przedszkola - pamiętam takie jesienne późne, ciemne popołudnie. Umówiłam się z Anetą na szybką kawę, u niej w domu. Nie miałyśmy jeszcze 30 lat.
Mała Karolina na biodro, w samochodzie zostawiłam komórkę bo miałam już dość pracy po godzinach, pamiętam jak bardzo bolały mnie stopy po 13 godzinach w szpilach.
Weszłam do małego mieszkanka na ostatnim piętrze bloku. Maluchy bawiły się w pokoiku, dom pachniał ciepłem, dziećmi i zupą... Aneta nie pytając mnie o nic postawiła przede mną miskę gorącego krupniku... Zupy, której zazwyczaj nie jadłam, nie lubiłam, nie gotowałam...a w tamtej chwili stała się ona wszystkim czego dla Karoli i siebie pragnęłam najbardziej.
W swojej nieprzewidywalności i zawiłości życie dość szybko pozwoliło mi zostać w domu lub przynajmniej pracować dużo mniej. Grabina pachnie i ciepłym chlebem i zupą ale to popołudnie i tęsknotę za domem pamiętam do dziś bardzo dobrze.
Dlatego za każdym razem, kiedy przychodzi pierwsza jesień, moja Rodzina wraca coraz bardziej zmęczona lub ma gorsze dni - nie pytając o nic - stawiam przed nimi miskę gorącego krupniku.
Takiego jak umiem gotować, takiego jak mi smakuje najbardziej.
Podaję go z przepisem na chleb. Przygotowany na podstawie modyfikowanego przeze mnie przepisu na chleb Hamelmana. Jego największą zaletą, według mnie, jest jego miąższ, pełny dziur i wilgotny oraz krucha, cienka skórka. Wystarczy łyżka zakwasu i bardzo mało drożdży.
Kilka dni i można dojść do takiej wprawy w przygotowywaniu tego chlebka - że przestaniecie kupować pieczywo.
Wieczorem nastawiam zaczyn.
Następnego dnia ok. godz. 16 wyrabiam ciasto.
Ok. 19. wyjmuję gorący bochenek z piekarnika.
Cieplutkiego tygodnia Wam życzę :)
M.
KRUPNIK
ćwiartka kurczaka
mały kawałek szpondru wołowego
włoszczyzna
kilka suszonych grzybów
cebula
sól, pieprz, liść laurowy, ziele angielskie
2 kubki kaszy jaglanej
Z mięsa, warzyw, przypraw i grzybów gotuję przez ok. 3 godziny wywar.
Po tym czasie - wszystko wyjmuję z rosołu, na wrzątek wsypuję kaszę jaglaną i gotuję pół godziny.
Mięso, marchewkę, pietruszkę, grzyby - kroję na małe kawałki (lub ścieram na tarce) i dodaję do krupniku.
Smacznego :)
CHLEB PSZENNY na zakwasie żytnim
Na podstawie Golden Raisin Bread Jeffrey'a Hamelmana
porcja na 1 bochenek
wieczorem przygotowuję zaczyn:
85 wody
70 mąki pszennej chlebowej (lub zwykłej pszennej)
1 pełnej łyżki aktywnego zakwasu (ja mam żytni)
dokładnie mieszam, zakrywam w misce folią i odstawiam w ciepłe miejsce
następnego dnia zaczyn łączę z:
296 g przesianej mąki pszennej chlebowej (lub zwykłej)
91 g mąki pełnoziarnistej pszennej
214 g letniej wody
płaską łyżeczką suchych drożdży
2 łyżeczkami soli
W pierwszej kolejności mieszam mąki, dodaję drożdże, sól, potem stopniowo ( ja w mikserze, ale można spokojnie w misce drewnianą łyżką, ciasto jest lekkie i nie jest go dużo) dodaję zaczyn z poprzedniego dnia i wodę. Wyrabiam kleiste ciasto.
Zakrywam folią i odstawiam w ciepłe miejsce na 2 godziny.
Po godzinie - wyrośnięte ciasto przebijam (przekładam je w misce łyżką) i zostawiam pod folią na kolejną godzinę.
Po tym czasie - smarując dłonie olejem (ciasto się nie przykleja tak bardzo), przekładam ciasto na obmączoną stolnicę i składam jak list - na 3 - przekręcając go kilkakrotnie o 90 stopni.
Uformowany bochenek przekładam do miski, delikatnie posmarowanej oliwą i odstawiam na kolejną godzinę.
W tym czasie nagrzewam piekarnik wraz z małym żeliwnym garnkiem do 250 st.
Wyrośnięty chleb szybko przekładam, piekę 45 minut. Studzę :)
Smacznego!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie byle jaki krupnik (w wersjach stołówkowych bywa różnie) to jest coś! :) Też mi się bardzo dobrze kojarzy. :)
OdpowiedzUsuńKrupnik... moja najulubieńsza zupa jesienna ;-) u nas bez grzybów ale z czosnkiem...
OdpowiedzUsuńŚliczny chlebuś.,
OdpowiedzUsuńU mnie krupnik bez grzybów, ale i z grzybami na pewno pysznie. :)
Lubię twoje opowieści. Lubię krupnik. Lubię dodatek suszonych grzybów. Taka zupa po prostu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
Z kaszą jaglaną jadam, ale pomidorową i jest jedną z niewielu ulubionych przeze mnie zup... :) Krupnik z jaglaną musi być doskonały. Spróbuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Monika.
chleb wyszedl pyszny, ale z braku żeliwnego garnka (już sobie zamówiłam jako prezent imieninowy :)) piekłam w szklanym starym naczyniu żaroodpornym i się trochę przypiekł za mocno. Nie wiem, czy to kwestia naczynia, czy może powinnam jednak obniżyć temperaturę po pewnym czasie...Będę eksperymentować, bo smakowo rewelacja.
OdpowiedzUsuń