Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
czwartek, 15 lipca 2010
Lato w chwilach :)
Jeszcze w remoncie a już na walizkach. Jeszcze w pracy a myślami już na Kaszubach...
Kolejny kawałeczek domu wykończony :)) a przed nami wyczekane wakacje!
Rodzinne, z Przyjaciółmi w miejscu szczególnie nam bliskim.
Zamieszanie między malowaniem, układaniem paneli, pracą a szykowaniem się do urlopu wycięły mnie chwilowo z blogowego życia.
Tylko z zajawkach zobaczyłam jakie cudeńka u moich Sąsiadek. Kiedy wrócę czeka mnie wspaniała lektura!
I choć aparat przez ostatnie dni wpadał mi w ręce przypadkowo i bez efektów końcowych, kilka ciepłych chwil udało mi się zatrzymać ;)...
.... stolik po Rodzicach mojego Taty, z Milanówka; po szlifowaniu i bejcowaniu...
....krewetki, które J. oprawiał do sushi...
....niedzielny obiad w ogrodzie, kiedy dzieci bawiły się do ostatniej suchej nitki!
...i słodkie, kruchutkie i jeszcze truskawkowe babeczki, które przygotowaliśmy z dziećmi w Pracowni :)
Kochani;
Wszyscy, którzy zaglądacie Na Grabinę :)
Mam nadzieję, że nacieszycie tym latem, naładujecie akumulatorki i zatrzymacie w Sobie pełną garść dobrych chwil. Dokończycie niedokończone rozmowy i znajdziecie dystans do codzienności.
Ja taki mam plan :)
SOS DO SAŁATY
Idealny do zielonej sałaty, ogórków. Według mnie najlepszy do potraw jedzonych na świeżym powietrzu. To tak naprawdę miks kuchni mojej Mamy i mojej.
150 ml zimnego gęstego jogurtu
dwie łyżki kwaśnej śmietany
łyżeczka chrzanu
łyżeczka cukru
½ łyżeczki octu
sól, pieprz
kilka listków mięty – drobno posiekanych
Wszystkie składniki ucieram z jogurtem i odstawiam na co najmniej godzinę do schłodzenia
LETNIA SAŁATA
Moja ulubiona. Także najlepsza w ogrodzie.
mieszanka sałat (w tym aby była rukola)
pomidorki koktajlowe
jabłko, pokrojone w małe cząstki lub melon
ser – wedle uznania kozi, pleśniowy – dość twardy (nie feta)
garść prażonych pestek słonecznika
garść prażonych pestek dyni
czerwona cebulka pokrojona w cienkie talarki
dressing: po łyżce octu, oliwy, miodu i musztardy, posiekane listki bazylii, sól, pieprz, 3 łyżki wody – mieszam i skrapiam sałatę.
Nie podaję ilości składników na sałatkę – gdyż za każdym razem proporcje są inne.
Ostatnio nawet na stole pojawiła się podobna letnia sałata z...truskawkami. I także byłą pyszna.
KRUCHE BABECZKI
Warte wspomnienia także z uwagi na bardzo fajne, delikatne kruche ciasto.
Przepis autorstwa Michela Roux z książki „Ciasta pikantne i słodkie”, (wyd. Bellona)
Z poniższych składników otrzymamy ok. 450 g gotowego ciasta, idealnego do lekkich, letnich wypieków.
250 g mąki pszennej przesianej
150 g masła pokrojonego w kostkę, lekko zmiękczonego
1 łyżeczka soli
szczypta drobnego cukru
1 jajko
1 łyżka zimnego mleka
Z mąki usypuję górkę, wcieram powoli masło, dodając kolejne składniki: sól, cukier, jajko. Łączę składniki na gładką masę. Kiedy ciasto będzie już lekko ziarniste i kleiste dodaję zimne mleko i wyrabiam dość szybko i niezbyt długo gładkie ciasto.
Schładzam w lodówce – min. 20 minut.
Ciasto rozwałkowuję dość cienko i przed upieczeniem nakłuwam widelcem.
W zależności od formy piekę 10-20 minut w tem. 180 st.
Pozdrawiam Was!!!
M.
wtorek, 6 lipca 2010
Słodkie jagody...:)
- Pieczesz jagodzianki?!
- Tak.
- Ja jakoś nie lubię.
- Bo nie jedliśmy chyba dobrych.
I mnie nie smakowały te, które jadłam do tej pory. Mdłe, nasiąknięte aromatem cukierniczym, głównie z podsuszonej buły...
Ale jagody lubimy bardzo.
I z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że te jagodzianki są inne.
Choć wyglądają podobnie do tych sklepowych (może poza koniczyną :P ) są puszyste, bardzo jagodowe, soczyście owocowe i słodkie słodyczą ciasta, owoców i cukru...
Było ich 12...a nas było Troje.
Daliśmy radę :)))
Przepis pochodzi z Kwestii Smaków.
Autorka pozostawiła ciasto do wyrośnięcia na noc - ja raniutko i jagodzianki mieliśmy gotowe wieczorem.
Autor: Kwestia Smaku
JAGODZIANKI
2 łyżeczki suchych drożdży
2 łyżki ciepłej wody
500 g mąki pszennej
50 g cukru
1 łyżeczka soli
5 jajek
350 g miękkiego masła
jagody i cukier puder – wedle uznania (ok. dwa kubki jagód i ½ kubka pudru)
Drożdże zasypuję cukrem, dodaję wodę, dobrze mieszam i czekam aż się zapienią.
Mąkę przesiewam do miski, dodaję zaczyn, następnie stopniowo cukier, sól i 3 jajka.
Kiedy składniki się łączą, powoli dodaję pozostałe dwa jajka. Jak radzi autorka przepisu, ciasto wyrabiam ok. 10 minut i dopiero po tym czasie stopniowo dodaję masło. Następną porcję (ok. dwie łyżki) dokładam dopiero kiedy poprzednia porcja połączy się z ciastem.
Miskę odstawiam w ciepłe miejsce. Po dwóch godzinach, kiedy podwoi swoją objętość, uderzam pięścią i odstawiam do lodówki na ok. 10 godzin.
Po tym czasie rozwałkowuję ciasto na grubość ok. 1 cm, i kroję na równe kwadraty.
Ciasto jest bardzo plastyczne i świetnie się skleja.
Na każdym kwadracie układam dużą łyżkę jagód, sporą łyżeczkę pudru i sklejam jak paczuszkę – łącząc boki do środka. Złączeniami układam bułeczki na stolnicę i luźno zakrywam folią.
Jagodzianki rosną ok. 1-1.5 godziny.
Nagrzewam piekarnik do 190 st.
Przed wstawieniem do pieca – smaruję rozbełtanym jajkiem.
Piekę ok. 15 minut.
Można jeść gorące ;) – u nas posypujemy je jeszcze odrobiną pudru
Smacznego!
A Na Grabinie...zdobywamy kolejny przyczółek :)))
Tym razem nasz kąt;) Z miejscem na odpoczynek, książki, muzykę, gdzieś gdzie przeniosę koszyczek z kremami a porzucona w nieładzie rano kołdra nie będzie wieczorem "nie na miejscu"...
Czekałam cierpliwie ponad półtora roku...
Za chwilę dopełniając prac J., formy na ciasta zamienię na szlifierkę oscylacyjną i zniknę na kilka chwil. Łóżko jest dość wdzięcznym meblem w obróbce - dużo gładkich i prostych powierzchni, zero szufladek... Oby się udało. Bo inaczej zostaje nam materac. Młodzieżowo ;P
piątek, 2 lipca 2010
Chleb bez czekania. Czasem i tak :)
Nie jestem miłośniczką chlebów z dużą ilością drożdży, ale ciekawość pozwala mi pokonywać uprzedzenia :)
Szczęśliwie.
Tak oto upiekłam Liskowy chleb ziołowy - oryginalny przepis w Pracowni Wypieków
Chlebek z żeliwnego garnka, powstaje w godzinę z okładem.
Tak, jest drożdżowy i na jeden dzień, ale czasami takiego chleba nam właśnie trzeba.
Domowego, gorącego, z chrupiącą skórką.
Po nocnym malowaniu ścian, w moim naczynku na pieczywo świeciło pustkami, sił na pakowanie się do samochodu nie było, za to wolna godzinka zanim pierwsze Istoty wstały.
Chlebki z żeliwnego garnka są i dla mnie niezawodne.
Choć wolę zakwasowe - bo lubię ich ostrzejszy smak.
Mój ulubiony chleb z żeliwnego garnka, wg. Liskowego przepisu to nadal chleb piwny
W ziołowym maleńkie modyfikacje - ciut mniej drożdży, kilka łyżek zakwasu dwie solidne szczypty kminu rzymskiego. Moje chlebki są też nieco bardziej słone.
Przepis super, a chlebek nam bardzo przypadł do gustu.
Tym bardziej, że nie każe na siebie czekać....
CHLEB ZIOŁOWY
autor: Liska, z moimi zmianami
12 g świeżych drożdży, łyżka cukru
200 ml wody
100 g płynnego zakwasu żytniego
450 g mąki pszennej, dowolnego typu
łyżka soli
2 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżki świeżych ziół: - bazylia, rozmaryn, tymianek
dwie duże szczypty kminu rzymskiego
Drożdże zasypuje cukrem, rozcieram, zalewam dwiema łyżkami wody.
Do miski przesiewam mąkę, dodaję olej oraz "ruszone" drożdże. Sól rozpuszczam w wodzie i stopniowo dodaję razem z zakwasem - wyrabiając ciasto. Pod koniec dodaję posiekane zioła i kmin.
Bochenek przekładam do koszyka wysypanego mąką.
Odstawiam w ciepłe miejsce na ok. godzinę.
Garnek żeliwny nagrzewam w piekarniku do temp. 250 st.
Chleb wkładam do garnka i piekę i pod przykrywą ok. 25 minut. Po tym czasie zdejmuję pokrywę i dopiekam jeszcze 10 minut, uważając by skórka się zanadto nie zrumieniła.
Smacznego!
Subskrybuj:
Posty (Atom)