Na Dobry Początek...

Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.


Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.

Do domu. Do mojej kuchni.

Pozdrawiam Was ciepło
Monika


niedziela, 29 kwietnia 2012

W stronę słońca :)


Moi Rodzice patrzą i oczy przecierają...ze zdumienia.
Ja i moi znajomi. Najwięksi szydercy ogrodnictwa, działek, działkowców.
W moim rodzinnym domu największe kłótnie wybuchały, kiedy musiałam jechać z rodzicami na działkę. W wieku np. 15 lat.
Bo przecież w weekend na osiedlu życie towarzyskie kwitło, nie pomijając Jego rozgrywek kosza...ach...

Uprawianie czegokolwiek wydawało mi się największym idiotyzmem i najbardziej nudnym zajęciem świata.
Nigdy nie zapomnę jak kiedyś Ktoś przyniósł ze swojego domu newsa : - Wiesz co znalazłem u Ojca?! Książkę "Ja i mój traktor!!! Płakaliśmy ze śmiechu.

Dziś też. Kiedy skończyliśmy pielić, kosić, sadzić, przesadzać, podlewać...
- Jak dobrze, że jutro idę do pracy :) - usłyszałam na koniec dnia.

Nie wiem jak to się stało. I nie wiem kiedy. Ale z każdym nowym pączkiem ten ogród budzi mój uśmiech. I radość.
Wśród tych kwiatów piłam dziś rano kawę. Wśród nich bawiła się moja Córka. Wierzcie mi, przy tych barwnych maluchach smutki płowieją.


Większość tych roślinek posadziliśmy jesienią. Spokojnie przespały zimę, by z wiosną dosłownie w ciągu kilku dni ruszyć z całą paletą barw i kształtów.

A kuchnia?
- Co dziś na obiad? - małe K.
- Co jemy? - On.

- Co kto znajdzie lub upoluje. Ja robię zielnik! :D


za chwilę wracam...:)
Miłego tygodnia Wam życzę Kochani!
Monika












środa, 25 kwietnia 2012

Wyszłam w ogród, zaraz wracam ;)


Moi Mili :)
pięknie Wam dziękuję za wszystkie cieplutkie słowa i komentarze.
Jak każda próżna istota i ja je lubię czytać ;)

Na wirtualnej Grabinie mała przerwa.
Czas na oddanie się uciechom ogrodnika ;), przygotowanie do komunii Córki, rowerowanie po lasach w każdej wolnej chwili.
Wrócę z czymś dobrym i to niedługo.
Mam nadzieję, że przepisy Was nie zawiodą, będę pod @, choć wybaczcie za wszystkie obsuwy z powodu jw.

ściskam, wysyłam moc uśmiechów
i do zobaczenia :)))

Monika L.



niedziela, 22 kwietnia 2012


Cieplutko Was pozdrawiam :)

M.

czwartek, 19 kwietnia 2012

Pan blondynki czy brunetki...?



Gdzieś pomiędzy taczką w ogrodzie a piekarnikiem przeleciało i zostało zdanie: "...i ona ma męża i ten mąż bardzo lubi twojego bloga. I piecze twojego bananowca i sam go zjada..."
?! Mężczyzna na blogu ?!
Nie wiedzieć czemu, ale była to dla mnie szokująca wiadomość. Jak widać nikt nie jest wolny od stereotypów...
Wiadomość także bardzo miła, choć zastanawiam się czemu pan ciasto zjada sam?.

Być może jak troszkę "stuningujemy" przepis to i małżonkę uda się skusić :)

Namoczymy rodzynki w amaretto, pozostałym alkoholem nasączymy ciasto i wszystko zalejemy czekoladą...Hmmm? ;) Czekoladą ciemną, jasną...jak kto woli!


Mimo aury, pięknego dnia Wam życzę.
Zawsze można zamknąć oczy i posłuchać wiosennego szczebiotu ptaków :)
Monika




CHLEBEK BANANOWY
autorka Sophie Dahl

75g miękkiego masła
4 dojrzałe banany
szklanka cukry trzcinowego
1 jajko rozkłócone
1 łyżka ekstraktu waniliowego
1 łyżeczka sody
szczypta soli
170 g mąki orkiszowej

dodatkowo: 1/3 szklanki amaretto + 1 kieliszek wódki
pół szklanki rodzynek

100 g białej lub ciemnej czekolady

Masłem smaruję keksówkę ok. 20 cm.
Piekarnik nagrzewam do 180 st.

Rodzynki płuczę gorącą wodą, zalewam alkoholem i odstawiam na czas wyrobienia ciasta.

Banany ucieram z masłem, cukrem, jajkiem i wanilią. Dodaję sodę i sól, na końcu powoli mąkę. Masę mieszam z odsączonymi rodzynkami. Przekładam do foremki. Piekę godzinę, po wyłączeniu piekarnika zostawiam jeszcze chwilę przy uchylonych drzwiczkach.
Ciepłe, ale nie gorące ciasto polewam resztą zalewy z rodzynek a następnie rozprowadzam po wierzchu - rozpuszczoną czekoladę.

Smacznego!

wtorek, 17 kwietnia 2012

Tort brzoskwiniowy. Słodko poszło ;)



Tort...Mmmm....No to zimny. Nasączony procentowo. Oj mocno. Z dobrą śmietaną, kawą i gorzką czekoladą...i kwaśnymi owocami...To dla mnie.
A dla dzieci?

No właśnie. Potrzebny był tort "uniwersalny". Na sporą liczbę gości, z czego połowa składu, wzrostem - metra jeszcze nie przekroczyła ;)

Jak to w przypadku tortów i tym razem skorzystałam z przepisów Kwestii Smaków.
Tort wyszedł duży, w moim wykonaniu, mam wrażenie, że ciut przaśny, ale do następnego ranka nie został się ani kawałeczek...co podobno jest najlepszą miarą tego czy smakował.




W porównaniu z przepisem oryginalnym zmniejszyłam nieco ilość cukru w biszkopcie.
I tym razem już...uważałam kto kręci mi się po kuchni w czasie przygotowywania tortu.
Nigdy nie zapomnę jak Pewien Pomocnik "z dobrego serca i chęci pomocy" nasączył mi tort dla dzieci szklanką wódki z wiśniówką...która miała trafić do trufli i torciku dla dorosłych ;)


Tym razem obyło się bez wpadek, sama zaś Solenizantka wsunąwszy dwa kawałki na raz (!) wyprosiła "taki sam na przyszły weekend, jak już gości nie będzie" :)




TORT URODZINOWY Z BRZOSKWINIAMI
autor: Asia z Kwestii Smaków
z moimi małymi zmianami

Na biszkopt:
6 jajek oddzielnie żółtka i białka
300 g cukru pudru
po 100 g mąki pszennej i ziemniacznej, obie przesiane


500 g sera mascarpone
500 ml śmietany 36 proc., schłodzonej
1 szklanka cukru pudru

do przełożenia:
1 duża puszka brzoskwiń w zalewie
1/2 szklanki zmiksowanej konfitury brzoskwiniowej

do nasączenia:
6 łyżek zalewy z puszki
5 łyżek zaparzonej zielonej herbaty, ostudzonej
2 łyżki soku z cytryny

Dekoracja: po 50 g białej i ciemnej czekolady

Tortownica z odpinaną obręczą o średnicy 24 cm

Przygotowanie:
Piekarnik nagrzewam do 180 stopni.
Tortownicę dokładnie smaruję masłem i wysypuję bułką.

Przygotowuję biszkopt. W jednej misie miksera, za pomocą rózgi ucieram żółtka z połową cukru pudru przez około 7 - 8 minut, aż powstanie puszysta masa. W drugiej misce ubijam białka z resztą pudru, do powstania białej, lśniącej piany.
Przy pomocy zwykłej rózgi powolutku mieszam białka z żółtkami i stopniowo dodaję połączone mąki.
Masę przekładam do formy. Formę zaś ustawiam na kratce -nie na blasze w piekarniku. Piekę 40 minut. Po tym czasie – stopniowo uchylam drzwiczki, pozwalając by piszkopt spokojnie ostygł.
Zupełnie zimny tnę na trzy, w miarę równe części.

Ser i śmietanka muszą być zimne. Najpierw ubijam śmietankę z pudrem. W oddzielnej misce zaś ubijam mascarpone. Za pomocą różgi łączę je powoli i delikatnie by śmietana nie opadła.

Konfiturę miksuję, zaś brzoskwinie z zalewy kroję w kostkę, pozostawiając 1-2 połówki do dekoracji. Wszystko mieszam w miseczce.

Łączę też wszystkie składniki nasączenia.

Dolny krążek biszkoptu układam bezpośrednio na paterze. Wykładam na niego połowę brzoswiń z konfiturą, na to zaś 1/3 kremu ze śmietanki i sera. Skrapiam nasączeniem.
Układam drugi krążek.
Tym razem najpierw – nasączam, układam brzoskwinie i znów 1/3 sera.
Ostatni górny krążek – także nasączam i rozkładam masę, którą rozprowadzam po całym torcie.
Dekoruję wiórkami z czekolady i brzoswiniami,
Torcik najlepiej przygotować wieczorem i pozostawić na noc w lodówce. Przed samym podaniem – idealnie byłoby go wstawić na 30 minut do zamrażalnika.

Smacznego!

niedziela, 15 kwietnia 2012

Słodka 9-tka :)



Moja Córka zdmuchnęła dziś 9 świeczek na torcie :)
Czas sobie pięknie płynie...


2012


2009


Dobrego tygodnia Wam życzę i wkrótce zapraszam :)
M.


środa, 11 kwietnia 2012

Na dobry początek :) i na pokuszenie...



Drogie Panie, mam coś dla Was na piękny początek dnia.
Coś diabelsko słodkiego i nie mniej kobiecego.
Sernik kajmakowy, do naszej porannej kawy i piosenkę...

Wczoraj z Córką miałyśmy prawdziwy dzień kobiet. Małe zakupy, wieeelkie lody a przez cały dzień piosenki Agnieszki Osieckiej w tle...

"Czarne perfumy" poruszyły nas wczoraj najmocniej. A przyznam szczerze, kiedy zobaczyłam wykonanie Adriany Kuczun, krew jeszcze mocniej zawrzała ;)
Cóż za Dziewczyna!
Kiedy na nią patrzę i jej słucham, żałuję, że na pierwszym miejscu listy rzeczy, których nie umiem i nie powinnam nigdy robić jest śpiew właśnie...:)



Sernik zaś...aksamitny. Koniecznie dobrze schłodzony. Słodki, z pewnością dla miłośników kajmaku...Co prawda podczas świąt żaden z dżentelmenów nim nie wzgardził i sernik rozpłynął się w jeden dzień...ale i tak moim zdaniem to ciasto zdecydowanie dla kobiet ;)
Przygotowałam go na podstawie przepisu, który znalazłam u Majanki - w tym miejscu - nie czyniąc żadnych zmian, polecam Wam go z czystym sumieniem ;)




SERNIK KAJMAKOWY

na spód:
200 g ciastek digestive w czekoladzie
60 g masła
łyżeczka cynamonu

750 g białego twarogu na sernik
3 spore jajka
1 łyżka mąki ziemniaczanej
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
2/3 szklanki cukru
pół szklanki śmietany kremówki
400 g masy kajmakowej

Piekarnik nastawiam na 175 st.
Blachę o średnicy 22 cm wykładam papierem do pieczenia.
Ciastka kruszę, mieszam z cynamonem i rozpuszczonym masłem. Masą wykładam spód blachy.

Ser ubijam z cukrem. Stopniowo dodaję wanilię, kolejno jajka, kremówkę i mąkę - cały czas miksując.
Masę serową dzielę na dwie części. Do jednej dodaję 200 g kajmaku, miksuję.
Na spód z ciastek wykładam masę sera z kajmakiem, następnie delikatnie rozprowadzam pozostałe 200 g kajmaku (lekko podgrzałam w mikrofali) a na wierzch - pozostałą część masy serowej.
Piekłam 1 godzinę i 20 minut (u Majanki 1 godzina). Następnie zostawiłam w piekarniku do całkowitego wystudzenia, a przed podaniem schłodziłam kilka godzin.

Smacznego!
M.

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Wymarzyłam sobie...



Na Grabinie słonecznie, świątecznie... jeszcze mazurki, jeszcze świeże kwiaty, zapach chłodnej wiosny w ogrodzie.
I cała moc uśmiechniętych Twarzy wokół mnie, przy stole, przy kominku, przy śniadaniu i kolacji - przyjaciele, dzieci, rodzice, moi domownicy...

Taką Grabinę tworzyłam w głowie, w myślach... Kiedy kupowaliśmy ziemię, kiedy zmienialiśmy projekt, kiedy podpisywaliśmy kredyt...
W te święta Grabina przybrała najpiękniejsze barwy. Barwy, o jakich zawsze marzyłam.
Kilka obrazków tej Wielkanocy...
Wielkanocy, której tak pięknie nawet nie planowałam:)




...bywa, że jak każdy gubię się w codzienności, własnych myślach, emocjach i złudzeniach.
Czasem jednak warto zgubić się, by potem odnaleźć się na nowo...szczególnie we własnym Domu :)




Wiosna i Wielkanoc często przynoszą zmiany.
Pewnej Wielkanocy Pewien Chłopak poprosił mnie o rękę...
Kilka lat później także w Wielkanoc przyszła na świat Pewna Mała Królewna...

Tylko tych pięknych zmian Wam życzę Kochani!
Monika :)




...a za chwilkę coś baaardzo słodkiego :)

piątek, 6 kwietnia 2012

Wesołych, radosnych! :)



Kochani :)
Z okazji Wielkiejnocy życzę Wam wszelkiej pomyślności,
świąt, jakie sobie wymarzycie
i uśmiechu, który z wiosennym słońcem zostanie z Wami na długo!

Monika :)


niedziela, 1 kwietnia 2012

Wiosna przy pracy :) Święta za pasem!



Na stole tulipany, kurczaczki, poświęcona wczoraj palemka...
W kuchni jeszcze miotają się ziarenka maku i zagubiona różowa perełka.
W ogrodzie młode krzewy, drzewka, góra białych kamyków do rozsypania :)

Na Grabinie dawno nie było tak pracowitych weekendów. Od świtu do zmierzchu.
Czekamy na Wielkanoc, czekamy na Ciepło. A czekając....pracujemy
!

Dziś garść przepisów. Na mazurki i ćwikłę.
Poniżej zaś przepisy na babki, serniki i pasztet z soczewicy.




Mazurek makowy. Czym go udekorujecie - zależy wyłącznie od Waszej inwencji. Konfitury? Biała czekolada? Ciemna czekolada? Kajmak?

Mnie się zamarzył w lekkich, wiosennych pastelach. Potem w gorzkiej czekoladzie.
Zmniejszyłam ilość cukru, bo robię tak w przypadku wszystkich mazurków.


MAZUREK MAKOWY




przepis: Maria Disslowa, "Jak gotować" z moimi zmianami


250 g maku
250 g masła, miękkiego
180 g cukru
250 g mąki pszennej przesianej
2 jajka

po szczypcie: gałki, cynamonu i rozbitych goździków

Mak mieszam z mąką, dodaję masło w kawałkach, cukier, przyprawy a na końcu - kolejno jaja. Wyrabiam gładkie ciasto, które schładzam 30 minut w lodówce.
Piekarnik nagrzewam do 175 st.
Ciasto rozwałkowuję na prostokąt - między dwoma kawałkami papieru do pieczenia.
Zdejmuję górny papier, wyrównuję nożem brzegi.
Ciasto schładzam kolejne 30 minut.
Piekę ok. 35 minut.


...spód po upieczeniu





MAZUREK KRÓLEWSKI



przepis:
Maria Disslowa, z moimi zmianami
na zdjęciu - przygotowany z połowy porcji, podanej w oryginalnym przepisie


185 g miękkiego masła
185 g mąki pszennej, przesianej
60 g mielonych migdałów
skórka cytrynowa lub pomarańczowa (dałam 1 łyżkę)
2 gotowane żółtka
1 żółtko surowe
szczypta soli

Ucieram masło na lekką masę, dodaję żółtka - gotowane i surowe, ucierając dalej. Wsypuję cukier, dodaję skórkę i migdały. Na końcu - mąkę i szybko zagniatam gładkie ciasto.
Schładzam 30 minut.
Piekarnik nagrzewam do 175 st.
Ciasto rozwałkowuję między dwoma arkuszami papieru do pieczenia. Odklejam górny arkusz, wyrównuję nożem boki, dekoruję.
Odstawiam na 30 minut do lodówki.
Następnie piekę 35 minut.
Na zdjęciu mazurek jest udekorowany konfiturą pomarańczową i migdałami.
Smacznego!

ĆWIKŁA



według przepisu Mojej Mamy
2 kg buraków
0.5 szklanki octu
0.5 szklanki cukru
300 g chrzanu
szczypta soli

Buraki myję, zalewam zimną wodą, solę i gotuję w mundurkach na pół twardo.
Kiedy lekko ostygną, obieram je i ścieram na drobnej tarce.
Doprawiam octem, cukrem - mieszam. Stopniowo dodaję chrzan i mieszam, aż się równomiernie rozłoży.
Smacznego!

Przepisy na Wielkanoc




biały krem z kalafiora

mazurek makowy

mazurek królewski

kruche tartaletki z owocami

sernik Marty Gessler

sernik z brzoskwiniami

babka orzechowa

pomarańczowa babka wielkanocna


babka cytrynowa

ćwikła

pasztet z soczewicy

wtrawne mufiny

chleb polski

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...