Na Dobry Początek...

Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.


Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.

Do domu. Do mojej kuchni.

Pozdrawiam Was ciepło
Monika


wtorek, 29 maja 2012

Szpinak. Dziś po mojemu ;)


Kuchnia na Grabinie to trudna sztuka kompromisu.
Mnie do życia potrzeba zielonego, chrupkiego świeżego... I czasem słodkiego.
Jej i Jemu...kotleta, kiełbaski, pomidorówki z makaronem i śmietaną.

Moja Córka, subtelna blondyneczka o niebieskich oczkach...niewyparzony jęzorek ma po mnie. Po J. zaś zamiłowanie do kuchni "męskiej". Potrafi zjeść jak chłop za kosą. Obiad = kotlet, ewentualnie fuuura placków...


Zatem jemy raz mojemu, raz po Ichniemu :)

Nie mogło być jednak inaczej niż na zielono, kiedy dostałam od Kasi torbę świeżutkiego szpinaku i rzodkiewki z jej własnej uprawy!
Mój warzywniak przy jej - to małe miki Kochani!
I szpinak i rzodkiewkę wysiała do gruntu miesiąc temu. Zachęcające prawda?



Szpinakowy mix budził wiele wątpliwości, jednak za sprawą sezamu i miodowego dressingu - nawet "ta dziwna krucha sałata" z pajdą smażonego (rzecz jasna!) chleba przeszła przez podniebienie Panienki :)



SZPINAK, SZPARAG I JAJECZKO :)
składniki na 3 porcje

6 garści świeżego szpinaku
pęczek drobnych szparagów
ząbek czosnku
5 łyżek sezamu

ok. 6 jajek przepiórczych, gotowanych na twardo

dressing z pamięci za moją Sąsiadką ;): 1/3 szklaneczki oliwy, łyżka octu jabłkowego, łyżka miodu, łyżka musztardy, sól, pieprz, łyżka letniej wody - dobrze mieszam i odstawiam na chwilę

Szpinak rwę na drobne kawałki i układam na talerzach.
Szparagi smaruję oliwą, nacieram rozgniecionym czosnkiem i przysmażam na patelni grillowej.
Sezam prażę na suchej patelni.
Składniki układam na szpinaku i polewam dressingiem.

Smacznego :)
M.

16 komentarzy:

  1. :) moja córa też jest fanką męskiej kuchni, choć posturą przypomina szczypiorek :) uwielbia kiełbasę wszelkiego rodzaju, potrafi też zjeść golonkę i flaczki... ku mojej zgrozie. Z kolei synuś wygląda jak pączuś, a kocha maminą wege kuchnię :)

    PS właśnie zakisiłam moje działkowe rzodkiewki a z listków ugotowałam zupę. Cieszą mnie te moje uprawy. W dodatku każdy, kto mnie zna nie może się nadziwić, że ja i grzebanie w ziemi....

    Pozdrawiam Was Piękne Kobiety z Grabiny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże..."flaczki"...:)))dobre jesteśmy, dobre ;D

      Droga Isadoro :) Późną NOCĄ!!! odebrałam sms.a, od Hodowczyni rzodkiewek..."jak możesz...to podpytaj Isadorę o to kiszenie rzodkiewek... :)"
      Zatem: plissssssss :)))

      Pozdrowienia dla całej rodzinki!
      Monika & Kasia

      Usuń
    2. Pierwszy raz je kisiłam i w zasadzie czekam co to z tego wyjdzie. Zrobiłam to dokładnie tak samo jak z ogórkami: koperek, chrzan, czosnek, listek wiśni, listek winogrona i słona gorąca woda. Rzodkiewki odbarwiły się. Są białe. Za to chrzan, czosnek i woda lekko się zaróżowiły. Jaki będzie efekt? Zobaczymy, w sobotę odkręcę jeden słoiczek. W ubiegłym roku kisiłam też paprykę i pomidory. Papryka była rewelacyjna, pomidory nam nie podeszły.

      Usuń
    3. Papryka kiszona jest super, ja także bardzo ją lubię.
      Rzodkiewki brzmią ogromnie zachęcająco...
      Daj znać koniecznie po sobocie, a tymczasem muszę sama wyłudzić kolejny pęczek i go przetworzyć :)

      Dziękuję Ci pięknie, pozdrawiam!
      Monika

      Usuń
    4. Spieszę donieść wieści z rzodkiewkowego frontu :) Otóż w dniu dzisiejszym, z samego rana odkręciłam słoik z musującą solanką :) I... rewelacja! Teraz to już co roku będę kisić rzodkiewki. No chyba, że okaże się, że po kilku miesiącach pobytu w piwnicy nie są już takie dobre. Ale na chwilę obecną są super. Zachowały swój ostry charakterek (a te moje były naprawdę piekielne) a w dodatku nabrały chrzanowego i czosnkowego smaku. Polecam, warto spróbować.

      Miłej soboty!

      Usuń
    5. Droga Moja! Fantastycznie! Moje rzodkiewki jeszcze w nasionkach ;) ale po pierwszych zbiorach - te których nie zjem żywcem - trafią do solanki :)
      Świetny pomysł; rodzinnej niedzieli Wam życzę

      pozdrawiam
      Monika

      Usuń
  2. Cóż za pyszności! Uwielbiam takie jedzenie wiosną, dziś jadłam szparagi , a na jutro mam botwinkę:)
    Pozdrawiam Cię ciepło:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mniamm ja też jestem roślinożercą, choć dobrze zrobionym mięskiem nie pogardzę. Ale właściwie mogło by go nie być ;) w zimne miesiące właściwie nic mnie aż tak nie rusza, ale jak przychodzi wiosna... A szpinak pokochałam na ... pizzy i teraz jem w prawie każdej postaci :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa rodzaje "mięsa", które czasem jadam to:
      parówka (dyskusyjne, czy to mięso ;) i wypieczona na wiór pierś kurza :D zdaniem mięsożerców, obydwie to formy profanacji mięsiwa ;)

      Pizza! Może to jest pomysł, który mnie dziś uratuje ;)
      Buzia!

      Majanko :) Tak, dokładnie tak; pełni obrazu dopełniają truskawki...i chyba mamy najsmaczniejszy czas w kuchni :)
      ściskam
      M.

      Usuń
  4. Swietny obiadek! zazdraszczam takich swiezych warzyw ;)))

    OdpowiedzUsuń
  5. maz nazywa mnie krolikiem,bo uwielbiam zieleninki...chetnie wprosilabym sie na taki obiad do Ciebie:)
    Maly odziedziczyl milosc do warzywnych potraw po mnie na szczescie,bo Duzy woli meskie jadlo:)

    troche mego meskiego swiata znajdziesz tu http://schokolade-czekolada.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak królik, i ja znam tą ksywę :)
      To przynajmniej w małym masz warzywne oparcie; ale penie jak podrośnie to przejdzie na"stronę kotleta" :)

      Zajrzę z przyjemnością!
      Monika

      Arku; dzięki wielkie! Zazdrość trawi i Ciebie i mnie; ja zazdraszczam wypasionego warzywniaka. Mój nadal wygląda jak zrobiony przez 5-latkę ;)

      Usuń
  6. Fantastyczny pomysł na nowalijki:) ...też mam w domu takiego małego 3,5 letniego mięsnego żarłoczka:) ... pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha mnie też do życia potrzebne jest mięso :) Ale i zielone pochrupać lubię. Ale to zielone to jednak najlepiej w duecie z białkiem pochodzenia zwierzęcego ;) Wszak obiad bez mięsa to nie obiad! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Brzmi to tak niezwykle smakowicie, że chyba odważę się spróbować :) Dziękuję! Bardzo lubię "zaglądać na Grabinę". Tu zawsze coś godnego uwagi :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Elliott :) miło mi to słyszeć, pięknie dziękuję :)

    Kasiu :) Oj spodobałabyś się mojemu mężowi, oj spodobała... Kobieta, z którą mógłby zjeść golonkę, jest dla mnie największym zagrożeniem ;D ściskam!

    Jolu :) w dobie vege, nasze dzieci jednak wybierają bardzo pierwotnie :) pozdrawiam Ciebie i Małego Człowieka :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...