Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
niedziela, 21 listopada 2010
Bułki na bezsenność :) Lekkie i puszyste.
- Śpisz?...
- ....
- Ja nie mogę. Chodź będziemy kłaść panele... Noooo chodź...ŚPIIIISZ????
- ...która jest? Trzecia?! Moniś miałem ciężki dzień w pracy, chodźmy spać...
- Ja chcę coś porobić...fajnego!
- Dobra, mam pewien pomysł i z łóżka nie trzeba wychodzić ... :D
- ?! Nie! ja chcę panele!
- NIE-E!
- :( !!!!
No to poszłam sobie ;) I bułki upiekłam. Choć tak mi się marzyło nocne wykańczanie garderoby...
Ale bułeczki piękne, pachnące, puszyste i smaczne - zachwyciły rano całą Rodzinę.
Przygotowane według przepisu Majanki, która korzystała także z blogowego przepisu Dorotuś.
Majanka wprowadziła swoje zmiany, ja kolejne swoje :) ale efekt jest fajny i godny polecenia ;)
PUSZYSTE BUŁKI ŚNIADANIOWE
1 1/4 szklnaki letniego mleka
15 g świeżych drożdży
1 łyżka cukru
1 łyżeczka soli
3 szklanki mąki pszennej chlebowej
3/4 szklanki mąki pszennej razowej typ 1850
Z mleka odlewam pół kubka, dodaję cukier, drożdże i łyżkę mąki - mieszam i odstawiam w ciepłe miejsce.
Wszystkie składniki wyrabiam mikserem na gładkie ciasto. Miskę zakrywam folią i odstawiam do podwojenia objętości ciasta. U mnie to zajęło to ok. 2 godziny.
Po tym czasie formujemy bułki i albo odstawiamy je do wyrośnięcia w ciepłe miejsce lub do lodówki - by bułki były gotowane na rano :)
Przed pieczeniem smaruję mlekiem.
Piekę w temperaturze 190 stopni przez około 15-20 minut.
Smacznego!
M.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
chciałabym, żeby mi ktoś upiekł takie bułeczki w nocy :) szczęściarze z tych Twoich domowników!
OdpowiedzUsuńhihihi;-)) Fajny dialog ;))
OdpowiedzUsuńMoniś, a bułeczki cudowne! Jak fajnie,ze je upiekłaś:))
Bardzo mi się podobają. Pyszne sa prawda?:)
Pozdrowienia:)
cudowne te bułeczki. ja ostatnio też wstaję nocami, tylko mam ten minus, że mieszkam w kawalerce, więc nijak światła nie moge zapalić by nie obudzić Lubego.
OdpowiedzUsuńMoże sobie książkę kucharską stworzymy - z przepisami nocnych marków? Nocna piekarnia może? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam niewyspana :)
Czasami zazdroszcze tym, co nie spia nocami ;) tyyyle bowiem fajnych rzeczy mozna zrobic! Ja niestety po polnocy nie jestem do niczego zdolna i 'padam jak mucha'... a czasami nawet grubo przed polnoca ;)
OdpowiedzUsuńBuleczki wygladaja idealnie na takie niedzielne sniadanie; szkoda ze wczoraj poszlam jednak spac ;)
Pozdrawiam Moniko!
gdybym ja mojemu Panu bułeczki w nocy, o trzeciej nad ranem na śniadanie upiekła... o jeju, chyba by po rękach całował (taki mi się trafił).
OdpowiedzUsuńwspaniałe bułeczki.
Emmo; dziękuję Ci pięknie!
OdpowiedzUsuńMajanko :) Wspaniałe, wchodzą do stałego repertuaru :)))
Pozdrawiam i dziękuję :*
Malwino :) trzy lata temu mieszkałam w kawalerce i miałam piekarnik gazowy i pamiętam jak to jest!
Latem na tarasie liczyłam gwiazdy i czytałam książki, zimą...przy świeczce prasowałam ;)
Ale można je nastawić wieczorem a upiec rano! :)))
Pozdrawiam M.
Anno - tak nocna piekarnia! :)))
Beatko! Nie no proszę Cię, zdecydowanie wybieram sen - brak snu to tylko efekt uboczny :)))
Mam nadzieję, że miałaś dobrą nockę! M.
Karmelitko :) Oj to się trafił, trafił :)))
Mój chyba już rozpuszczony ;) a na serio - to pewnie, że się się cieszą :)
Ale całowanie po rękach to fajna, staroświecka sprawa - bierz się Kochana za pieczenie :DDD
Miłego dnia!
M.
No ale taki efekt uboczny moze tez sie czasami przyda ;)
OdpowiedzUsuńNocka byla taka sobie, bowiem dopadla mnie rwa kulszowa (juz w piatek), ale taka naprawde silna, jakiej nigdy jeszcze nie mialam :( Wczoraj wiec kazdy ruch byl niestety synonimem okropnego bolu :( A w nocy kazda proba poruszenia sie konczyla sie przebudzeniem. Na szczescie dzieki wczorajszym lekom, masciom i termoforowi dzis bol jest o wiele bardziej znosny.
Starzeje sie chyba... ;)
Ostatnio śpię wyjątkowo dobrze, wyjątkowo z podkreśleniem, pogrubieniem i kursywą. Nienawidzę bezsenności. Czasem zdarza mi się chleb piec w nocy, ale wolałabym spać. Bułki wyglądają pysznie i pewnie miło było domownikom rano, na pewno nic a nic Ci nie współczują braku snu ;)
OdpowiedzUsuńCo tam panele ;) Bułeczki są super :)
OdpowiedzUsuńU nas w nocy nie można gotować, bo mamy kuchnię z aneksem kuchennym a obok łóżko. A poza tym mój Pan nie lubi wieczornych zapachów kuchennych, więc staram się je minimalizować (co nie zawsze się udaje, bo często do 22-23 cośtam robię..)
OdpowiedzUsuńps. też nie lubię nie spać w nocy, ale tylko wtedy kiedy wyem że rano muszę wstać..
Pozdrawiam!
hahahaha :-)) buleczki sliczne, ale Maz mial mimo wszystko lepszy pomysl!
OdpowiedzUsuńCzasami myślę, że to jest takie fajne potrzebować 4-5 godzin snu. Ja do szczęścia potrzebuję 8 -9 i czekam na tę chwilę gdy będę potrzebowała go mniej. Z wiekiem tak się robi...podobno. Mogę za to wstać o 4 rano i zacząć piec. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńMnie też ostatnio jakoś tak ciężko zasnąć. Tyle tylko, że ja z różową poduszką-serduszkiem śpię. I nocne... rozmowy raczej nie wchodzą w grę. ;))
OdpowiedzUsuńA bułeczki cudowne! Gdyby mi ktoś takie na śniadanie upiekł, to byłabym wniebowzięta!
Hihihi, Moniś, ale się obśmiałam z dialogu :DDD A bułeczkę taką z masełkiem bym zjadła, nie jedną obawiam się :)
OdpowiedzUsuńświeże bułeczki na niedzielne śniadanie, mniam!
OdpowiedzUsuńpiękną masz paterę do bułeczek, niezwykle mi się podoba :)
Zdecydowanie zostałabym w łóżku, hihi. A bułeczki wspaniałe.
OdpowiedzUsuńOstatnio nie mam już siły na nocne wypieki , bo przez rudzielca ledwie przytulę głowę do jaśka , to już muszę wstać i dać mu jeść...a potem spacerek,leki, masaż brzuszka i.....całe to wariactwo zaczyna się od nowa.Dobrze ,że ponownie zaczyna sam jeść , to odpadnie plucie jedzeniem z całą mniej sympatyczną otoczką i znowu będę miała więcej czasu na bardziej pracochłonne wypieki za którymi już bardzo tęsknię :)Taką bułeczkę bym zjadła, pomimo że jasnego pieczywa unikam jak ognia, bo mi idzie w dolne partie bardziej niż słodycze ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Dużo zdrówka i przytulańsko dla rudzielca :****
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za miłe słowa :)))
M.
Woah! I'm really digging the template/theme of this blog.
OdpowiedzUsuńIt's simple, yet effective. A lot of times it's tough to get that "perfect balance" between superb usability and visual appeal.
I must say you've done a great job with this. Also, the blog loads super
quick for me on Safari. Exceptional Blog!
My site - web site ()