Zamiast liczyć ile do końca....wystawiam twarz do słońca. Otwieram szeroko okna i chodzę boso po trawie :)
Mocno wierzę w to, że końcówka sierpnia wcale nie jest gorsza od początku lipca!
Wkrótce zaproszę Was na chleb litewski, cięższy, kwaśnawy i bardzo ciemny.
M.
Końcówka sierpnia jest cudowna. Prawda? :)
OdpowiedzUsuńPotrzebowalam takiego optymizmu dzisiaj:)
OdpowiedzUsuńMilego dnia!
No pewnie, ze nie jest gorsza! U nas upal, i z tego teraz korzystam, zamiast sie umartwiac ;)
OdpowiedzUsuńBoso po trawie tez lubie dreptac :))
Usciski Moniko!
Tak po tej trawie pospacerować z kromką tego chlebka z masełkiem jedynie....
OdpowiedzUsuńZapomniałam zaprosić Cię na mojego nowego bloga :)
OdpowiedzUsuńwww.maleludziki.blogspot.com
Chleb litewski… przypomina mi pewną Wigilię…, gdy już wszyscy siedzimy przy stole, Mama poinformowała nas, że ten ciemny chleb, który leży przed nami przywiozła z Wilna. Po tych słowach nastała cisza, bo wiemy, że wyjazd ten miał miejsce w październiku :-)… był pyszny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
K.
Witaj Moniś:*
OdpowiedzUsuńDobrej końcówki sierpnia życzę:) Własnie wróciłam z urlopu.
Uściski:*