
Skaczemy pomiędzy kroplami deszczu a plandekami zwisającymi z daszków bazarowych bud. Malinówki, kiełbasa, "weź śliwki, ja pobiegnę po dynię..." Szybko bo mokro, a w domu czeka pewnie jeszcze ciepłe ciasto...
Czeka i pachnie pomarańczami, goździkami, smakuje gorącym imbirem.
Przepis oparłam o Ciasto czekoladowo-pomarańczowe Nigelli, wg. książki Kuchnia. Zmieniłam jednak troszkę proporcje i dodatki. Moje jest bardziej ostre i ciut bardziej puszyste - niż oryginał.
Doskonałe do espresso i ciepłego koca :)
CIASTO Z POMARAŃCZĄ
200 g mąki pszennej przesianej
2 łyżki melasy cukrowej
150 g cukru
150 g masła
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
25 g kakao
2 jajka
skórka i sok z jednej pomarańczy
5 goździków, rozbitych moździerzu
1/2 szklanki rodzynek
2 cm kawałek imbiru, starty na tarce
Piekarnik nagrzewam do 170 st.
W mikserze ucieram masło z melasą i cukrem. Oddzielnie łączę mąkę, kakao, proszek i goździki.
Do masła dodaję jajko, cześć składników sypkich, drugie jajko, znowu sypkie - i powoli dodaję sok, skórkę z pomarańczy, imbir i rodzynki - cały czas mieszając. Przekładam do szerokiej keksówki wyłożonej papierem i piekę godzinę.
Studzę w piekarniku.
Smacznego!