Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
poniedziałek, 12 marca 2012
Pigwa mać! Gruszka i furman'ka ;)
Wyciągam ze spiżarni słoiczek pigwy i śmieję się sama do siebie...
Pigwa, produkcji mojej Mamusi. Owoc dojrzały, słodki, wódeczką zalany – czekał na udział w dzisiejszym deserze.
Pigwa jednak ma jeszcze jedno, ważne dla mnie znczenie.
Jako młode dziewczę byłam chowana wśród siedmiu braci. Jako jedyna córka mojego Taty, zawsze towarzyszyłam mu w warsztatach, garażach, na rybach i w długich trasach. Mieszkaliśmy na warszawskim Bródnie...
Wszystko to przyczyniło się do tego, że „łacinę” i to w czystej formie zgłębiałam od dziecka.
Ostatnich szlifów dopełniły cztery lata studiów nad łaciną, której wytrwale uczono mnie w klasie humanistycznej jednego z liceów na Saskiej Kępie.
O ile jednak wersja bródnowsko-warsztatowa zapisała się we mnie mocnym drukiem, o tyle z łaciny pod okiem pani prfesor zostało mi jedynie kilka sentencji w stylu „Homo homini lupus est” ...
- Xxxxxx!
- Córcia?! Po co TAKIE słowo! Jak furman Kochanie! Jak już masz zakląć to bardziej jak....dziewczynka....
- Mamo. Mam 35 lat.
- To....jak...kobieta. Spróbuj na przykład...o..Pigwa mać!. Nie lepiej?
- ???
Dobrze. Więc dla Mamusi Pigwa. Dziś w wersji z grillowaną gruszką, kruszonką i lodami....
*****
Ci, którzy ze mną żyją wiedzą, że choć łacina - to jedyny obcy język, który znam na poziomie więcej niż komunikatywnym – to jednak nigdy nie miotam nią na lewo i prawo. Bywa czasem kropką nad „i”i to tylko w dorosłym, kameralnym gronie ;)
GRILLOWANA GRUSZKA
3 gruszki
2 łyżki masła
1 łyżka cukru pudru
na kruszonkę: 2 łyżki masła, 3 łyżki mąki, 2 łyżki cukru, pół łyżeczki cynamonu
Patelnię grillową mocno rozgrzewam.
Piekarnik nastawiam na 180 st. Blachę wykładam papierem do pieczenia.
Gruszki kroję w ćwiartki, obsypuję pudrem.
Na patelni rozpuszczam masło i układam grudzki.
Kiedy ruszt się odznaczy na owocu, przekładam na drugą stronę.
Ucieram kruszonkę, rozsypuję ją na papier i piekę ok. 10-12 minut na termoobiegu.
Gruszkę posypuję kruszonką, podaję z lodami...nie zaszkodziłaby jej odrobina...alkoholu :)
Smacznego!
M.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ależ boska ta grucha!
OdpowiedzUsuń:)
A pigwa mać mi się podoba! haha:D Dobre:)
Miłego dnia Moniś:*
hahaha :) Monis usmialam sie z samego rana, super opowiastka tym bardziej,ze "lacina" nie pasuje mi kompletnie do Twojego wizerunku :)
UsuńPropozycja deserowa przepyszna.......
Usciski i milego tygodnia :)
"Pigwa mać!" - kupuję! Ja się posiłkuję (czasami) Witkacym i jego "kurtka flaczek" albo innymi... A pigwa najlepsza w pigwówce ;)
OdpowiedzUsuńU nas "kurczaki pieczone" królują zarówno u Córci jak i u nas ;) a "pigwa mać" tez niczego sobie :)
OdpowiedzUsuńo jakie ładne i jak ładnie brzmi pigwa mać ;) ja to mówię (jak pamiętam by nie łacinować) kurza kostka ;)
OdpowiedzUsuńPigwa mać:)!deser ideał!na przywołanie wiosennego słońca,którego u mnie niestety brak..
OdpowiedzUsuńuściski Moniś!
O pigwa mac...zapigwista sprawa taki deser!:-)))
OdpowiedzUsuńtez się zaśmiałam, bo u mnie na podwórku też mówiło się "pigwa mać", dla złagodzenia i takiego usprawiedliwienia, że gdyby co - brzydkiego słowa nie było ;) ale deser cudny, taki już dla dorosłych ;)
OdpowiedzUsuńdeser wygląda wspaniale! oj skosztowałabym...
OdpowiedzUsuńAle mnie kochana rozbawilas... :)) Kazdemu chyba zdarza sie zaklac a taka "pigwa mac" brzmi rewelacyjnie :) No i deserek pyszny. Mniam :)
OdpowiedzUsuńUsciski.
haha i ja podkradnę tą 'pigwę mać' :P a deser wygląda cudownie :)
UsuńWitaj!Ale delicje!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcie "upitej pigwy".
Ja pigwolę, wspaniały deser!
OdpowiedzUsuńU nas pigwa w nalewce, tylko, spigwowana już wychlana;)
OdpowiedzUsuńZapigwista?! Kachna...czy uczynisz mi ten zaszczyt i...:***
OdpowiedzUsuńja pigwolę!? Cudo!
wychlana :)
Ooo widzę, że Stwórca - Koleżankom temperamentu nie poszczędził :)))i dziękować za to!
Dziewczyny teraz ja się śmieję! Dziękuję Wam pięknie; fajnie że Wam się podoba. I dziękuję, że wpadacie :)
Aura totalnie dołująca, ale jeszcze tylko kilka dni i idziemy na rowery?
Kiss!!!
Monika
Taka grillowana gruszka to może być ciekawa. :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie bomba, że ja pigwolę! ;)
OdpowiedzUsuń