Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
niedziela, 27 września 2009
Tarta z jabłkami. Zapach domu...
Zapach domowego ciasta, chleba, gorącej zupy - zmienia człowieka.
Nawet kiedy jestem bardzo głodna, a w sklepie owiewają mnie najróżniejsze zapachy, mylslę o tym co mam w domu. I chcę się tam znaleźć jak najszybciej.
Podobnie moja Rodzina.
Zapach pieczonych jabłek kojarzy mi się z domem bardzo mocno. Słodkie, soczyste - kojące jedzenie...
Uwielbiam wszystkie szarlotki, jabłuszka - duszone, zapiekane i smażone plackach... Uwielbiam wszystkie jabłka, które w przeciwieństwie do pomidorów - można jeść ze smakiem przez cały rok...
Choć ja - i te niesmaczne pomidory jem...:)
Przepis na tartę pochodzi z mojego archiwum miesięczka Kuchnia nr 9/116 z września 2004 roku. I co się rzadko zdarza nic go nie zmieniałam. Prawie :)
M.
TARTA Z JABŁKAMI
250 g mąki pszennej
140 g miękkiego masła
szpypta soli
1/2 szklanki zimnej wody
masło do smarowania formy
8 jabłek (ja zużyłam 6)
150 g cukru do wypieków
2 jajka
250 g śmietanki (wykorzystałam tylko 200 g)
Mąkę przesiewam na stolnicę, siekam z masłem i szczyptą soli. Dodaję zimną wodę i szybko zagniatam ciasto. Odkładam do lodówki na ok. 2-3 godziny.
Piekarnik nagrzewam do 180 st.
Formę o średnicy 28-30 cm, smaruję masłem. Wyklejam nią ciasto, gęsto nakłuwając widelcem. Jabłka pokrojnowe w plasterki, układam koliście.
W dzbanku mieszam śmietankę, jajka i cukier. Zalewam nimi tartę z jabłkami.
W przepisie jest podany czas pieczenia - 30 minut. Moja tarta potrzebowała prawie godziny (na ostatnie 15 minut okryłam ją folią od góry). Obserwowałam nie tyle stopień zrumienienia jabłek ile konsystencję kremu ze śmietanki. Kiedy zaczął być błyszczący i lekko złotawy - uznałam, że już :)
Wkrótce tartę zrobię jeszcze raz.
Tym razem - dodam jej odrobinę skórki pomarańczowej, łyżeczkę soku z cytryny i kilka kropel ekstraktu waniliowego.
Smacznego.
M.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
jak pięknie przypieczona i jak cienko te jabłka pokrojone :)))
OdpowiedzUsuńMasz racje moniko, zapach pieczonych jablek, szarlotki, ma w sobie cos kojacego; to rowniez bardzo 'moje' smaki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Och, wspaniała! Kocham domowe,pyszne szarlotki, a ten zapach w całym domku...mmmm...
OdpowiedzUsuńPyszniutkie zdjęcia.
Pozdrawiam!:)
Wygląda niezwykle uroczo :)Pewnie, gdyby nie niezaplanowany wyjazd , to też upiekłabym coś jabłkowego a tak, zostaje tylko podziwiać :)
OdpowiedzUsuńMargot; dzikuję; to krojenie to była najtrudnijsza część tej tarty :)
OdpowiedzUsuńBea - bardzo się cieszę, lista podobieństw rośnie :) dziękuję. M.
Majanko;
Jej, dziękuję :) To wpadaj na kawałeczek :)
Szarlotku;
Bardzo mi miło. Ale niespodziankowe wyjazdy też mogą być urocze! Pozdrawiam Cię ciepło, M. :)
Moniko masz rację z tymi zapachami.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam je zapamiętywać i przywoływać. Szczególnie jak mi źle. Jak D wraca do Londynu to sobię wąham Jego poduszkę, piżamę, perfumy. I wymamawiam przeróżne zaklęcia żeby wrócił jak najszybciej.
Ciasto jest śliczne. Tyle w nim jabłek!
A wiesz mam nadzieję, że się nie pogniewasz za radę, ale jak sobie podpieczesz spód sam bez nadzienia tak 15 minut żeby się tylko lekko zezłocił, to później już wystarczy pół godzinki. Ja wiem bo mi Mama kiedyś powiedziała :)
Buziak i dziękuję za wszystkie życzliwe słowa ;*
Przesliczna tarta :)
OdpowiedzUsuńCo do zapachow, to ja mam taka "wechowa pamiec" :) Rozne wydarzenia z przeszlosci kojarza mi sie z okreslonymi zapachami. I czasami wystarczy tylko, ze cos poczuje a zaraz naplywaja skojarzenia i wspomnienia...
Pozdrawiam cieplo :))
Poleczko, ścisnęło mnie w gardle... Wiem jak to jest wąchać koszulkę, wtulać w twarz w poduszkę... To bardzo głęboka tęsknota. I choć wiem, źe potrafimy być dzielne - to czasem tak zakłuje, aż na wylot...
OdpowiedzUsuńAle na końcu tej drogi jest CEL... Całuję mocno.
No co Ty - uwielbiam rady i pomysły, sama też mówię co mi do głowy przychodzi. I masz rację! Tak trzeba było zrobić. Większość tart podpiekam (z fasolą) a tu się trzymałam przepisu i strasznie dłuuuuugo to wyszło. Ale next time - z lekkim smakiem cytrynki, podpiekę na pewno :)
Dziękuję Ci bardzo.
ps. Ja też zapomniałam o tym dniu jabłka - a mojego posta dawałem po północy i głupio mi było się podpinać :/
Buziak
:*
M.
Majeczko;
Cieszę się, źe zajrzałaś :D
To Kochana masz niesamowitą pamięć. Strasznie fajne. Ja trochę węchową- trochę smakową :)
Pozdrawiam Cię cieplutko.
M.
Wspaniała tarta, cieniutko pokrojone jabłka z kremem wyglądają niezwykle elegancko i jestem pewna że smakuje wybornie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Felluniu. Dobra była :) Tylko to krojenie, wiesz... ale warto. Zrobię ją jeszcze na pewno.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię cieplutko
M.
Strasznie lubię słowo "jabłuszko", wg mnie to jedno z najpiękniejszych słów, jakie istnieją!
OdpowiedzUsuńTo fakt, w Pl przez caluśki rok mamy pyszne jabłka, bo bardzo mnie cieszy.A pomidory to nawet w sezonie z reguły są średnie, co z kolei mnie przeraża, bo jak i Ty, jestem pomidorożercą :)
Całusy, Moniko!
PS Jak miło Cię czytać po małej przerwie (nie miałam internetu).
Tak "jabłuszko" jest urocze i we mnie też budzi wiele pozytywnych skojarzeń. Dziękuję Aniu.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jesteś :)
Przetrwaj dzielnie te wiatrzyska nad morzem.
Całuję
M.
:)**
OdpowiedzUsuńJest piękna i powiem Ci,że ja również kocham mocno zapach jabłuszek:*
OdpowiedzUsuń