Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
wtorek, 23 marca 2010
Pasztet z soczewicy. Różne różności :)
- Jakie kwiaty lubisz? - Ktoś kiedyś zapytał.
- Zielone.
- Żartujesz teraz?
- Nie. Zielone. Z białym...
Lubię w kwiatach ich zieleń. Uwielbiam róże Avalnche, które mają biało-zielone listki, uwielbiam konwalie i urzekły mnie tulipany, na które trafiłam wczoraj w kwiaciarni Na Grabinie.
Stałam i patrzyłam, gotowa pomyśleć, że ktoś mógłby powiedzieć, że są brzydkie bo jakieś "pokrecone", "pogniecione".
- Piękne prawda? Takie pierzaste. Cudowne nie mogłam się im oprzeć... - z myśli wybiła mnie przeurocza właścicielka kwiaciarni.
Pierzaste...Do głowy by mi nie przyszło...
Dla niej te tulipany były pierzaste, dla mnie pięknie zielone, dla Was pewnie są jeszcze inne...
Cudowna jest w nas nasza Różność. I jej odkrywanie :)
A dziś za sprawą Truskawkowej Ani Na Grabinie pasztet.
Pierwszy mój pasztet. Z zielonej soczewicy. Trzymałam się dokładnie przepisu Ani i udało się super.
Kruchutki, aromatyczny, z charakterem. Do chrzaniku, ostrej musztardy lub ogóreczka...
W pasztetach nie lubię oczywiście mięsa, więc dla mnie ten - z zielonej soczewicy - to po prostu ideał.
Ale uwaga :) w przepisie tym czosnek liczymy na główki - i ma to konkretne przełożenie na smak (dla mnie jak najbardziej korzystne). Jeśli jesteście mniej czosnkowi - użyjcie go mniej :)
Aniu dziękuję :)))
PASZTET Z ZIELONEJ SOCZEWICY
przepis: Truskawkowa Ania - tu
200 g zielonej soczewicy
2 marchewki obrane i pokrojone w plasterki
1 mała pietruszka obrana i pokrojona w plasterki
1 główka czosnku
1 średniej wielkości cebula drobno posiekana
1 łyżeczka kuminu
1/4 łyżeczki suszonego chili
3 jajka
3 łyżki oliwy
Rozgrzewam piekarnik do 180 stopni C. Na blasze układam nie obrane ząbki czosnku (jeden ząbek odkładam. Piekę, aż czosnek będzie miękki - tj. ok 25 minut.
Soczewicę płuczę i wsypuję do garnka, zalewając ok. 3 szklankami wody. Dodaję liść laurowy, ziele, gotuję do momentu aż woda wyparuje a soczewica będzie bardzo miękka.
Na rozgrzaną oliwę wrzucam kumin. Stopniowo dodaję odłożony, zmiażdżony ząbek czosnku, cebulę i warzywa. Podsmażam je do miękkości - ok. 10 minut.
Po ugotowaniu soczewicę lekko studzę. Następnie mieszam z warzywami i lekko miksuję (tak jak radzi Ania - nie należy z niej robić papki warzywnej - masa musi być grudkowata). Masę doprawiam do smaku.
Następnie dodaję upieczone ząbki czosnku i rozkłócone :) jajka. Mieszam, przekładam do wysypanej bułką tartą keksówki.
###
Kochani Moja Córka topiła wczoraj Mariannę (tak powiedziała po powrocie ze szkoły :)))
Z okazji Młodziutkiej Wiosny - życzę Wam wielu słonecznych dni :)
M.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
piękny zielony tulipan i apetycznie prezentujący się pasztet. może w tym roku też zrobię z szoczewicy? dziękuję za pomysł!
OdpowiedzUsuń:)
E.
oj, u Ani już mnie kusił ten pasztet :)
OdpowiedzUsuńtulipany uwielbiam! też bym kupiła PIERZASTE hihi :)
Już mnie któryś raz ten pasztet kusi...chyba go w końcu jutro zrobię! :)
OdpowiedzUsuńPrześliczny tulipan! :)) O tak, on jest taki pierzasty, taki inny, super:)
OdpowiedzUsuńTakiego pasztetu jeszcze nie jadłam, musi być przepyszny:)
Pozdrawiam Cie Moniko:)
Majana.
No i jest pasztet...Wyglada bardzo rasowo i już go sobie notuję:).... Ale, masz dar przekonywania ;D Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńGdzie się nie obejrzę to pasztet z soczewicy. I coraz bardziej mnie kusi, coraz bardziej. I ten czosnek w tym pasztecie - noż to nie może być niedobre!
OdpowiedzUsuńA tulipan niezwykle oryginalny, nie przeszłabym koło niego obojętnie.
Czytam powyższe komentarze i widzę, że nie tylko mnie ten pasztet kusi. Chyba wreszcie go muszę zrobić, po prostu nie mam wyjścia.
OdpowiedzUsuńW Twoim wydaniu Moniko jest niezwykle piękny. Dodatkowo jeszcze, może to przez tę biel i tulipany jakoś tak Wielkanocnie u Ciebie już.
Popzdrawiam
Taki pasztet to ja bardzo:)
OdpowiedzUsuńoj bardzo:)
Całuski, Olcik.
Pół życia temu byłam wegetarianką i robiłam wtedy pasztet z soczewicy i granulatu sojowego dość często. To była odmiana comfort food dla mnie, ale od tamtego czasu nie zrobiłam ani razu, pewnie z braku potrzeby, może teraz wrócę do tego dania skoro pamięć mi odświeżyłaś. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkwiaty są cudowne
OdpowiedzUsuńa pasztety bezmięsne to i ja lubię najbardziej..
Oj, od jak dawna przymierzam się do takiego pasztetu! U Ciebie widzę takie piękne cudo...Chyba zacznę zazdrościć ;) Biorę się do roboty
OdpowiedzUsuńTeż mnie kusił ten pasztet od Ani, ale nie jestem pewna, czy moim domownikom by odpowiadał. Zaliczają się raczej do mięsnych typów, więc...
OdpowiedzUsuńWspaniałe tulipany. Z charakterem.
Monika, kochana, prze-pięk-ny! Mój to jak brzydkie kaczątko przy Twej Królowej Śniegu... Tak mi się z jasnością zdjeć skojarzyło :)
OdpowiedzUsuńUściski ślę!
Strasznie się cieszę, że Ci smakował! Ja czosnku też nie żałuję, bo upieczony dodaje pazura pasztetowi.
PS mail w trakcie tworzenia -zepsuł się nam jeden komputer i teraz musimy się dzielić dostępem do niego. A że Tomek ma pracę na dzisiejszy wieczór, ja jestem tu tylko na chwileczkę...
Ja też lubię zielone kwiaty... A te pierzaste tulipany wybieram spośród innych.
OdpowiedzUsuńPasztet z okazji świat upiekę. Brzmi przepysznie!
Pasztet robi zawrotna kariere :)))
OdpowiedzUsuńJej Monik chyab i ja go zrobie ponownie, bo smak do dzisiaj pamietam. Pyszny byl!
:)
u mnie zamówili ten pasztet na Wielkanoc - to przez te twoje i Ani smakowite zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńI ja chyba musze wziac sie za ten pasztet bo zawsze to tylko miesne robie i zajadam. Przydaloby mi sie troche odmiany na wiosne :)
OdpowiedzUsuńKwiatek uroczy. A najbardziej urocze jest to, co powiedziala Karola :))
Buziaki Monisiu :)
a ja go pierwszy raz zobaczyłam u Alci, dzięki za przypomnienie, może się skuszę na Święta :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńJa tylko odtworzyłam przepis Ani.
I nie jestem pewna czy to nie będzie moje najbardziej świąteczne danie w tym roku.
Jestem bardzo ciekawa jak Wam będzie smakował.
A tulipany. Jak rozkwitły to dopiero są pierzaste. Dziś nawet jaszczurki mi przypominały.
Buziaki, miłego wieczoru :)
M.
Piekny pasztet Moniko! Slicznie wyglada w tej slonecznej poswiacie :)
OdpowiedzUsuńPS. Moze moj tez Ci w takim razie posmakuje? ;)
PPS. Tulipany rzeczywiscie przeurocze! Nie wiem, czy nazwalabym je 'pierzastymi', ale z cala pewnoscia bym je kupila :)
Pozdrawiam!
Nie wytrzymałam i zrobiłam:)
OdpowiedzUsuńA jaki był pyszny, jeszcze żurawinka lub chrzanik, pomidorek i jestem w siódmym niebie!:)
Pozdrawiam
Monika dzięki za ten przepis, świetnie się go przyrządzai i lepiej smakuje. Do tego borówka (niezła ta z Pińczów), podnosząca jego walory smakowe. Zachęcam do spróbowania. Polecam.
OdpowiedzUsuń