Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
środa, 10 marca 2010
Keks bananowy. Na dwoje świat podzielony...
...Co będziemy robić, kiedy Karola będzie już „na swoim”... We dwoje, Na Grabinie...
Piekę ciasto i myślę...
Myślę o moich Rodzicach, którzy w swoim towarzystwie nigdy się nie nudzą. Mają wspólne pasje, swoje sprawy, wypady na działkę, kolacyjki i weekendowe zakupy...
Pamiętam swoją myśl, kiedy kilka dni po swoim ślubie i po wyprowadzeniu się z domu, zaczęłam się martwić...jak oni sobie poradzą...sami...o czym myślą... Jakież było moje zdziwienie, kiedy dwa dni później mój dawny pokój zamienili w swoją nowiutką sypialnię, a ja zastałam ich w drzwiach uśmiechniętych, wyszykowanych do weekendu na działce...
Żyjąc bez medialnych guru od dzieci i rodziny, psychologicznych książek na temat wychowania, moi Rodzice od zawsze mieli i mają swój Świat.
Jaki jest nasz świat?
Jeszcze młody, jeszcze szybki ale też rządzi się swoimi prawami. Nawet kiedy ja piekę ciasto, On czyta i przez godzinę nie pada nawet jedno słowo...jest dobrze.
Bo „jest” jest nadal razem
Irlandzki keks, jeszcze cieplutki, jedliśmy we dwoje, wygrzewając twarze w promieniach słońca. To był dobry dzień, choć słów nie padło więcej niż garść...
Przepis, pochodzi od Liski i jak pisze autorka – to stary przepis.
Pyszny, znakomity i zaskakujący. Piekłam go już wiele razy i za każdym razem udawał się bezbłędnie. Polecam :)
IRLANDZKI KEKS BANANOWY
Autor: Liska, oryginalny przepis tu.
4 duże banany ( u mnie były 3 sztuki – przyp. M.)
200 g cukru
150 g miękkiego masła
2 jajka
1/2 szkanki orzechów
3 łyżki jogurtu
1/2 łyżeczki sody
2.5 łyżeczki proszku do pieczenia
180 g mąki pszennej
150 g otrębów pszennych (u mnie 100 g – przyp. M. )
Piekarnik nagrzewam do 180 st.
Banany rozgniatam widelcem. Suche składniki, oprócz cukru, mieszam w misce.
Masło ubijam z cukrem na gładką masę, dodając stopniowo jaja. Nie przerywając miksowania dodaję suche składniki i banany. Na samym końcu dodaję jogurt i orzechy.
Ciasto przelewam do keksówki, wysypanej otrębami i piekę ok. godziny.
Smacznego :)
M.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kiedyś jest dobrze nie trzeba wielu słów...
OdpowiedzUsuńMiłego dnia:)
PS Wystarczy przełamać się keksem;)
Z Ukochaną osobą cisza nie krępuje. Wystarczy że spojrzenia spotykają się znad czytanych książek czy ekranów komputera a uśmiechy ukradkowe mówią wtedy najwięcej.
OdpowiedzUsuńPrzepis brzmi smakowicie, pamiętam go z blogu Liski a teraz zapisuję. Zazwyczaj piekę najzwyklejsze ciasto bananowe, dodając garść orzechów włoskich, ale to może być miłą odmianą.
Pozdrawiam ciepło :)
Moniko, zawsze uśmiecham się gdy wchodzę do Ciebie - tak wspaniale patrzeć na szczęście u Ciebie :) Usiadłabym z kawałkiem tego keksu ... i wiesz co, nie lubię bananów, ale mój Ukochany lubi - idę zaraz po zakupy, a dziś na deser zjemy tego keksu :)
OdpowiedzUsuńooo a wiesz, ja miałam... hmm wciąż mam podobne myśli jak sobie moi Rodzice radzą, teraz jak już i ja z Domu wyfrunełam... co prawda dzwonimy do siebie codziennie więc jestem na bieżąco co i jak, ale radzą sobie bardzo dobrze, beze mnie i Siostry :)
OdpowiedzUsuńgorzej z Babcią, Ona Biedna to się zamartwia o mnie, Sis i kuzyna oraz narzeka że teraz obiad musi gotować tylko dla 7 a nie 10 osób, że w tygodniu są tylko 4 albo 5... że nam Jej brakuje etc. dobrze że między mną a kuzynką jest 2 lata różnicy to przynajmniej będzie miała ostatniego wnuka dłużej w domciu ;)
bananowe keksy, chlebki, ciasta uwielbiam :) bo jak można ich nie uwielbiać :)
Czasem fajnie jest pomilczec we dwoje i delektowac sie takim ciastem. To sa przemile chwile.
OdpowiedzUsuńLubie czytac Twoje opowiesci o codziennym zyciu.
Pozdrawiam :)
Moniko, przeczytałam cały Twój blog i dalej czytam na bieżąco. Zawsze zachwyca mnie ciepło i rodzinność w każdym Twym wpisie, nie mówiąc już o zdjęciach i przepisach.
OdpowiedzUsuńJa z domu wyjechałam w wieku lat 19, na studia. Moim rodzice poradzili sobie z tym genialnie. Za to ja teraz zastanawiam się jak zmieni się moje i mojego męża życie, gdy mały człowieczek dołączy do nas...a to już za 3 miesiące.
Pozdrawiam serdecznie.
Miałam podobne odczucia, gdy wyprowadzałam się z domu. Mój dawny pokój też jest "ich nową sypialnią". Świat jest mały...
OdpowiedzUsuńMonik wiesz nie bo to jest święta prawda co ludzie mówią. Milczenie jest złotem, a jeszcze ważniejsza jest obecność najbliższych nam osób.
OdpowiedzUsuńI nie trzeba słów.
Wystarczy sama obecność, zapach, spojrzenia...
Świadomość, że nie jest się samym.
Muśnięcie opuszkami palców...
Mam nadzieję, że razem z Dawidem będziemy spędzać późne lata tak jak Twoi Rodzice. Tak jak Rodzice Dawida. Na pewno nie tak jak moi.
Uściki i miłej środy Monik :**
U siebie stosuję zasadę Demokryta
OdpowiedzUsuń" Nigdy nie staraj się zrozumiec wszystkiego,
Bo wszystko stanie się niezrozumiałe" Bycia razem , uczymy się od poczatku do końca życia i zawsze okazuje się ,że to nie słowa są ważne a gesty i spojżenia. Prozaicznie, dzielac się czasem z druga osobą, dzielimy się czymś cenniejszym a niezawsze dostrzeganym. Moniko, miło mi czytac o tym wszystkim co i w mojej duszy gra i za to bardzo dziękuję ;D
Twój blog jest taki, że upieczesz jakiś keks, a napiszesz coś takiego, ze czlowiek duma i duma wpatrując się w to biedne ciasto:) Tylko pozazdroscic twojego podejscia do rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam te chwile milczenia pomiedzy mna i moim M. Nie musimy nic mowic, mozemy robic w tej samej chwili rozne rzeczy, wystarczy ze jestesmy obok siebie, blisko. To daje mi poczucie bezpieczenstwa. A spojrzenie i usmiech mowia wiecej niz slowa...
OdpowiedzUsuńWszystko co bananowe uwielbiam. Czestuje sie kawalkiem i ide podumac jeszcze o byciu razem :))
Milego wieczoru Monis :)
Ja też tak się czasem zastanawiam jak to kiedyś będzie. W perspektywie mam jakieś 20 lat dzieci w domu na co dzień. A co będzie potem? Teraz chętnie usiadłabym na chwilkę, odpoczęła, wyszła, ale jak pomyślę, że kiedyś będę mieć całe popołudnia do zagospodarowania...
OdpowiedzUsuńKtoś kiedyś powiedział, że przyjaźń jest wtedy, kiedy "ta cisza" już nie denerwuje. I to chyba prawda. Bo czasem milczeniem można wyrazić dużo więcej. Dobrze, że u Was to dobre emocje...
OdpowiedzUsuńA keks wspaniały. Chętnie bym się skusiła na kromeczkę.
Pozdrawiam!
To trzeci chlebek bananowy,jaki dziś widzę, nie licząc mojego! NIesamowite! Moj pieczony był w sobotę i nawet nie śmiałąbym przypuszczać, że intuicja zadziała u tylu blogerek i podświadomie upieczemy chlebki w podobnym czasie :)
OdpowiedzUsuńCo do milczenia - ja to doskonale rozumiem. Wg mnie największym sprawdzianem bliskości jest wpólne milczenie własnie. Jeśli nie boli, a wręcz jest przyjemne, to jest TO!
Miłego wieczoru, MOniko.
A u mnie banany w oczekiwaniu na jakiś nowy bananowy i zczarnienie...
OdpowiedzUsuńPiekłąm już dwa razy chlebek od Agnieszki znad Atlantyku i byłam zachwycona, teraz pora na Twój-Liski, skoro go chwalisz.
Dobrze mieć Swojego Człowieka, nawet z garstką słów. Mam nadzieję, ze i ja takiego znajdę...
Pozdrawiam najcieplej:)
jestem teraz w tym miejscu, w którym za ileś lat będzie Karola
OdpowiedzUsuńi nie przestaję się martwic o rodziców,
ale wiem, że dobrze im razem..
cudny keks
Moniko, śmieszne, ale mój pokój teraz też jest sypialnią Rodziców:) Są dla mnie wzorem udanego małżeństwa. Są już 36 lat po ślubie:)
OdpowiedzUsuńCiasta bananowe bardzo lubię, więc pewnie niedługo je upiekę też:)
Delie; prawda, pozdrawiam Cię ciepło :)
OdpowiedzUsuńMigdałowa; tak – cisza z kimś Ważnym jest naturalna. Jest też dobrym sprawdzianem...ściskam :*
Titli; dziękuję za piękne i ciepłe słowa. Mam nadzieję, że mieliście cieplutkie popołudnie :)
Viri; tak, mam wrażenie, że rodzice dobrze są przygotowani ( w większości) do takiego naturalnego etapu. Kochana z wielkim uśmiechem czytam o Twojej licznej rodzince. To musi być społeczność – cudowna. Bardzo żywa. W moim pokoleniu i mojej rodzinie – rodzina niestety nie trzyma się już tak razem... Niestety... :)
Karolko; ogromnie mi miło, dziękuję za ciepłe słowa. :)
Paulino; ogromne gratulacje!
Zacznie się nowe życie, szalone, zakochane i w Trójkę :)) Pamiętam ten czas dobrze, bardzo dobrze. Pierwsze dni, tygodnie, miesiące...Cudowne przeżycie. Najlepiej we Troje – bez dodatkowych rad i rąk. Uwierz mi, zarwane noce, lęk o bóle brzuszka i niepokojące kolory w pieluszce – najlepiej przeżywać razem. Tak jak i pierwszy uśmiech i ściśnięcie palca w małych łapkach... Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie, że los pozwolił mi doświadczyć macierzyństwa.
Bo uwierz mi, to wcale nie takie...oczywiste. Ja, choć bardzo chciałam mieć trójkę dzieci, będę miała jedyną Karolinkę. Więcej nie mogę, ale cały czas uczę się i powtarzam sobie, że i tak od losu dostałam „maksa”.
Każde dziecko – to mały Wszechświat. Każdy potrzebuje swojego czasu, ciepła i miłości. Pozdrawiam Cię ciepło i serdecznie. Pogłaszcz Brzuszek ode mnie :)))
Agato; no coś w tym jest!
Poli; Kochana – jestem pewna, że jeszcze piękniejsza przyszłość przed Wami! Nosisz w sobie tyle ciepła i kobiecości, że wypełniasz nim cały dom po brzegi. Całuję już piątkowo :***
Szarlotku; tak – uczymy się siebie codziennie, zgadzam się Kochana z Tobą; i codziennie też weryfikujemy to co nam się kiedyś wydawało... Byłam kiedyś osobą bardzo zaborczą, potrzebowałam obecności – by wiedzieć, że jest dobrze. Dziś już wiem, że To wszystko jest Ponad. I nie szukam odpowiedzi na siłę.
Całuję. M.:)))
Teina; Droga wiesz rozbawił nas Twój komentarz – i mojego Męża i Mamę. Strasznie fajnie to napisałaś. Dziękuję, ogromny komplement dla mnie. :D
Majeczko; prawda uśmiech i spojrzenie i wystarczy... Dziękuję Kochana. :**
Muffin; 20 lat – och to jest się czym nacieszyć! Gratuluję z całego serca! :))
Zay; zapraszam na kromeczkę. Pięknie powiedziane. Pozdrawiam. :)
Aniu Droga! To dokładnie tak. Milczenie jest sprawdzianem...dla mnie naturalnym i bardzo jasnym.
A może tak poszłyśmy w te bananki bo to takie cieplutki, uśmiechnięty zapach. :)))
Ewelajno; znajdziesz na pewno i to zupełnie niespodziewanie. Muszę zajrzeć do Agnieszki w takim razie :)
Asiejko; będzie dobrze Kochana, zobaczysz to bardzo naturalne przejście. Ściskam Cię mocno i słodziutko. M. :*
Kasiu; to znaczy, że tak należy! Czyli jak mi Karol wyfrunie z domu – przenoszę sypialnie :D A widzisz, fajnie. Pozdrawiam mocno. M.:)))
Keks wygląda naprawdę ślicznie, ładnie wyrósł...
OdpowiedzUsuńAch jaki piękny keks! To ciasto idealne dla mojego taty! On wielbia takie owocowce, bez kremów i zbędnego przesłodzenia ;) Piękne
OdpowiedzUsuńBardzo prawdziwe jest to co napisałaś...a taki keks to i my lubimy, i często jemy go milcząc...coś w tym jest .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i jeśli pozwolisz będę tu zaglądała.
Anytsujx; dziękuję :)
OdpowiedzUsuńDziwnograjku :) Cieszę się. Pozdrawiam.
Kass; zapraszam serdecznie, ogromnie mi miło. Pozdrowienia. M :)
I to jest właśnie sztuką.
OdpowiedzUsuńPodziwiam:) i marzę.