
Mazurek makowy...i królewski...i może sałatka, a jaka babka?...
Znów zaczęło mi się chcieć :) Chcieć świąt, zapachów, zieleni :)
Kilka dni temu, w nocy zaliczyłam całkiem nie-kaskaderski upadek ze schodów.
Senność ustępuje, fiolety na moim ciele powoli przechodzą już w pastelowe odcienie, zatem do świąt będę całkiem "trendy"
Tymczasem otwieram książkę, włączam piekarnik i powolutku myślę co i jak.
Wkrótce kilka wielkanocnych propozycji :)


A teraz już zapowiadany chlebek.
Z tego ciasta można upiec chleb, bułki, bagietki...
Jest to chleb na drożdżach więc najlepiej smakuje w dniu wypieku.

FRENCH BREAD
modyfikowany przeze mnie przepis Hamelmana
(uproszczony)
2 lb* mąki pszennej chlebowej
1 lb 6.4 oz wody
1 łyżka soli
1 1/4 łyżeczki drożdży instant
Z wszystkich składników wyrabiam ciasto - najpierw przez około 3 minuty. Potem daję mu chwilę odpocząć i jeszcze kolejne 3 minuty.
Ciasto jest dość kleiste. Zostawiam je w misce, zakrywam folią i odstawiam w ciepłe miejsce na trzy godziny. Po godzinie, ciasto "przebijam" - mieszam jednym ruchem, drewnianą łyżką, zakrywam i odstawiam do dalszego wyrastania.
Po 3 godzinach - ciasto dzielę na dwie części, na obmączonej stolnicy formuję bochenki i przekładam do koszyków wzrostowych. Tam rosną kolejne 2 godziny.
Piekę na kamieniu lub w żeliwnym garnku - ok. 35 minut, w temperaturze 220 i 200 stopni.
*tym razem upiekłam chleb z rodzynkami, ale śmiało można dodać siemie lniane, orzechy, żurawinę...
Smacznego!
* wagę podaje w uncjach, bo mnie się jakoś "nie piecze" po wagach "kubkowych", zaś uncje odmierza zdecydowana większość wag kuchennych

Pogoda, pogodą, ale i tak pięknego weekendu Wam życzę :)
Monika