Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
sobota, 26 lutego 2011
Ciasteczka z maszynki. Kruche i trochę razowe ;)
Kruche ciasteczka. Z maszynki. Tak proste jak kiedyś.
Tylko...trochę razowe i trochę z dodatkami ;) (wiecie...dzieci i mężczyźni...nie muszą o tym wiedzieć ;))
Ostatnio, prawdopodobnie po grypie i antybiotyku, mój organizm sam domaga się niektórych składników.
I tak w środku nocy jem sałatki owocowe, uwielbiam duuuże ilości siemienia lnianego w pieczywie, sok z marchwi mogłabym pić od rana do wieczora...
I oto ciastka,na które przepis ułożył się sam...
Płatki owsiane, siemie lniane, migdały, mąka razowa :)
Podstawą jest przepis na kruche ciasto, który już podawałam tu.
Dziś tuning w kierunku pełnych ziaren ;)
RAZOWE CIASTECZKA Z MASZYNKI
220 g mąki pszennej chlebowej typ 550
80 g mąki pszennej razowej typ 1850
5 żółtek
2 łyżki śmietany
kostka masła
50 g siemienia lnianego
50 g płatków owsianych
po garści: sezamu i pestek słonecznika
łyżka mielonych migdałów
łyżeczka esencji waniliowej
80-100 g cukru trzcinowego (zależy jak słodko lubicie)
szczypta soli
szczypta proszku do pieczenia
Siemie lniane i płatki zalewam wrzątkiem, przykrywam i odstawiam - do wystygnięcia (przynajmniej 30 min przed dodaniem do ciasta).
Ziarna, sól, proszek - mieszam z mąką.
Zimne masło kroję w kawałeczki, siekam z cukrem, dodaję żółtka - a potem stopniowo sypkie składniki. Na końcu dodaję śmietanę. Wyrabiam kruche ciasto, które schładzam przez 30 min.
Piekarnik nagrzewam do 180 st.
Ciasto przepuszczam przez maszynkę z końcówką do ciastek.
Piekę ok. 30 minut.
Posypuję pudrem, polewam czekoladą...świetnie smakują z konfiturami czy...nutellą.
:)
Smacznego!
M.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No i mniejsze wyrzuty sumienia. Choć nie wiem jak dawno u mnie zniknęły...Chyba po 'nuttella cake' Nigelli ;). Myślisz, że można wyciskać z maszynki również inne kształty? Rozetki na przykład?
OdpowiedzUsuńp.s. bardzo ładna świeczka ;).
Jak takie świetne to muszę zrobić :) Moje dziewczyny jeszce nigdy nie widziały jak sie robi ciasteczka z maszynki :) Może być ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTe ciasteczka przypomniały mi pewne z dzieciństwa (tamte były ze skwarkami...kryzysowe)też wyciskane przez maszynkę:)
OdpowiedzUsuńHolga :) można, można! Oj Nigella potrafi leczyć z wyrzutów sumienia ;) Pozdrawiam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuńMagda :) witaj, cieszę się! Daj znać jak Wam poszło :)
Aniu :) tak, były takie. Jak smalec z topienia zostawał to się kruche robiło :) serdeczności! M
Śliczne te ciasteczka! :) Podobaja mi się :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Moniś:*
Mam słabość do takich kruchych i długich "maszynkowców". I sama nie wiem, dlaczego nigdy takich nie upiekłam!
OdpowiedzUsuńŚlicznie się prezentują, Moniko :)
Majanko, Anno :) dobry wieczór :)
OdpowiedzUsuńi dziękuję za miłe słowa!
pozdrawiam ciepło
M.
moja Babcia ma taką świetną maszynkę z mnóstwem końcówek, dawniej piekła co tydzień maszynkowe ciastka teraz już nie bo to jednak sporo dla niej roboty, ale na feriach umówiłyśmy się, że na wakacjach razem urządzimy sobie ciasteczkowe pieczenie ;)
OdpowiedzUsuńwyglądają niezwykle apetycznie!
OdpowiedzUsuńPrzepyszne ciasteczka, Moniko! Ja, niestety!, maszynki nie mam. Nawet nie wiesz, jak żałuję...
OdpowiedzUsuńUściski! :)
Ja bym powiedziała, że to barrdzo, bardzo zdrowe ciastka ;-) I do tego szybkie, bo maszynkowe. Sobie je zapiszę na później!
OdpowiedzUsuńTakiemu tuningowi mówię stanowcze: Tak! A najlepiej, że nie wyglądają na zdrowe i nie odstraszają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania
Ależ one są śliczne. No i zdrowe. Wiesz, że ja nigdy nie robiłam ciastek z maszynki. Dobrze, że zobaczyłam je u Ciebie.
OdpowiedzUsuńJa nie bardzo lubię kruche ciasteczka, ale moja siostrzyczka uwielbia. Podoba m isię dodatek siemienia lnianego, które wszędzie upycham:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńosobiscie jeszcze nie robilam z maszynki ciastek,ale nie powiem,ze nie mam w glowie gdzies zamiaru zrobienia takowych :) podobaja mi sie,ich "poszarpana" strukturka.....
OdpowiedzUsuńBuziaki Monis***
Mam taką maszynkę i w końcu trzeba by ją było wprawić w ruch :)
OdpowiedzUsuńZdrówka Monik :*
O rety Monika, budzisz wspomnienia i to takie naprawde dawne! Czy ta maszynke jeszcze gdzies wygrzebie? Ale widok wujenki wyciskajacej ciastka - niezastapiony :)
OdpowiedzUsuńUsciski!
idelane do chrupania:) smaczniutkie:)
OdpowiedzUsuńCiastka z maszynki to takie wspomnienie z dzieciństwa, do dziś pamietam te wzorki i świtną zabawę przy pieczeniu. Fajny odświeżony przepis.
OdpowiedzUsuńto chyba całkiem fajne, gdy przepisy układają się same. i gdy efekty są zaskakująco pyszne. i niezaskakująco ładne. bo takie właśnie są te ciasteczka.
OdpowiedzUsuńuściski.
Jako dziecko zawsze wyczekiwałam na takie maszynkowe ciastka i po dzień dzisiejszy są one pieczone a że smaczne to znikają błyskawicznie :) Rozumiem twoje zachcianki po chorobie, bo sama mam podobnie ale z siemieniem radzę uważać , bo pomimo swoich zalet okrutnie tuczy;D
OdpowiedzUsuńMonis, te ciasteczka sa rewelacyjne. Bardzo lubie takie maszynkowe ciasteczka. A Twoje to zdrowie i slodycz w jednym (bo to w koncu ciasteczka:)
OdpowiedzUsuńBuziaki.
Smak dzieciństwa... Piękne zdjecia!
OdpowiedzUsuń