Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
poniedziałek, 14 lutego 2011
Kapuśniak. Słońce i zupa do syta :)
Dooobra gorąca zupa. Syta. Kiedyś, dla mnie... typowa dla kuchni "męskiej". Kiedyś, bo kapuśniak z boczkiem, grochówkę, staropolskiego schabowego uwielbia moja delikatna Córeczka ;)
Zatem kapuśniak. Sekret dobrej zupy do wywar z ładnej woszczyzny, pyszna kapusta kiszona oraz dobry boczek wędzony.
KAPUŚNIAK
ćwiartka kurczaka
woszczyzna
ziele angielskie, liść laurowy
cebula
30 dag kapusty kiszonej
10 dag boczku
Oddzielnie gotuję wywar. Oddzielnie gotuję kapustę - w małej ilości wody.
Przed dodaniem kapusty do wywaru sprawdzam czy nie jest zbyt kwaśna. Jeśli jej smak budzi wątpliwość - odlewam wodę i do wywaru dodaję tylko kapustę.
Boczek kroję w małą kosteczkę i przesmażam na patelni. Zrumieniony dodaję do zupy - wszystko razem gotuję kolejne 30 minut.
Smacznego!
Korzystacie ze słonka?
Nawet przy tak mizernej ilości śniegu, światło działa cuda :)
Choć temperatury w mieście stołecznym nadal zimowe, ja po słonku już wiosnę czuję!
Zresztą nie tylko ja ;)
M.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kiedyś nie lubiłam kapuśniaku i grochowej. Pamiętam udręczoną babcię stojącą nade mną i pilnującą żebym zjadła choć troszkę :-) Teraz wykłócam się o jej kiszoną na zupę (najlepszą!!)
OdpowiedzUsuńBo najważniejsze, żeby kapusta była pyszna:)
OdpowiedzUsuńKiedy zobaczyłam to piękne zdjęcie, Moniko, pomyślałam sobie, że pewne potrawy znacznie lepiej wyglądają w ciemnych naczyniach...
Uśmiecham się i pozdrawiam :)
kapuśniaczek to ja lubię ale z młodej kapusty, no taki mało kwaśny :]
OdpowiedzUsuńa piesa to masz cudnego! jakby się uśmiechał :D moje rude kocie futro pozdrawia Twoje białe ;)
Ja też się przekonałam, że z wiekiem smaki się zmieniają:)
OdpowiedzUsuńHi hi, delikatne smaki, w rzeczy samej ;) Ale kurczę, ja też uwielbiam te potrawy! A wczoraj powiedziałam Tomkowi, ze kapuśniaczku bym zjadła. No i co, on się pojawia u Ciebie, Moniś? Mlask!
OdpowiedzUsuńA mały biały szaleniec w pędzie ślicznie wygląda :)
Do niedawna nie przepadłam, ale ostatnio jakoś tak bardzo mi podpasowały te "typowo męskie" potrawy. Od święta, znaczy 2-4 razy w miesiącu jest w sam raz. Pysznie!
OdpowiedzUsuńKapuśniak bardzo lubię. Ale koniecznie musi być porządnie kwaśny i aromatyczny!
Ściskam, Moniś!
A wiosnę czuję, po zapachu i tej świeżości w powietrzu. Już za chwileczkę, już za momencik...
Monika, szalenie podobaja mi sie Twoej przymiotniki : "ładnej..., pyszna... oraz dobry" to sa skladniki doskonalej zupy, takiej o serca czuje :) Pozdrowien moc!
OdpowiedzUsuńMoniko, zdjęcie Baśki świetne! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Właśnie dzisiaj u nas będzie! To jedna z ulubieńszych moich zupek! Oczywiście wszystko zależy od dobrze ukiszonej kapusty... Po niej moc energii na zimowe spacery, których radosnych, słonecznych Wam życzę!!!
OdpowiedzUsuńZamarzyla mi sie kwasnica z Bieszczad... wlasciwie nie wiem czy to to samo co kapusniak, ale dzisiaj zupe ugotwalam na wyrazne zyczenie starszej latorosli :)
OdpowiedzUsuńOj, kapuśniaczek! Mniam! Dawno nie jadłam, a bardzo lubię:))
OdpowiedzUsuńUściski slę dla całej rodzinki!:)
Widać, że Twoja Córcia ma dobry gust i smak. Dobre domowe jedzenie, wspaniała, rozgrzewająca zupa ... tworzysz wspaniały dom, wspaniałą jesteś Matką ... tak dobrze jest o Was czytać.
OdpowiedzUsuńBuziaczki cieplutkie Ci ślę :*
O kapusniaczek :)) Lubie. Kiedys nie przepadalam za ta zupka ale cale szczescie, ze smaki z latami sie zmieniaja :) Sliczne zdjecie pieska i Karolci :)
OdpowiedzUsuńUsciski.
Ten biegnący pies jest cudny! :) A zupa pięknie sfotografowana!
OdpowiedzUsuńWlasnie mi uswiadomilas ze kapusniaku nie jadlem wieki cale! W ogole chyba ta szlachetna zupa na fali niecheci do bigosu stracila na popularnosci - a jest przeciez swietna. A najlepiej smakuje zima. Fajny sposob podania!
OdpowiedzUsuńWitajcie!
OdpowiedzUsuńJak miło Was zobaczyć i przeczytać tyle ciepłych słów :)
Przepraszam, że nie jestem w stanie na bieżąco odpisywać na komenatarze - ale nawet w komórce w pracy je czytam i przesyłam ciepłe uśmiechy!
Dziękuję. Za miłe słowa, za odwiedziny. Także za maile. Początkującym Blogerkom i Blogerom z całego serca gratuluję!
Zaś ja, dużo uwagi i energii poświęcam teraz organizacji czasu Córki podczas ferii a także pracy. I przyznam szczerze obie te rzeczy sprawiają mi wielką frajdę i wypełniają mój dzień od rana do wieczora.
W kuchni i chlebaku - znany repertuar, ale zaraz coś pewnie nowego :)
Dobrego tygodnia Wam życzę!
M.
Ale masz fajnych trzpiotków :) Ja kapuśniak robię bez mięsa - wegetariański, ale też go uwielbiam. Od dzieciństwa lubię kapustę, zwłaszcza kiszoną. I tak mi chyba już zostanie :)
OdpowiedzUsuńBiegnący psiak jest najśliczniejszy:D!
OdpowiedzUsuńdziękuję! bardzo. miło mi ogromnie :)
OdpowiedzUsuńM.
Sycąca zupa i zimowy spacer, doskonały duet:) A ten biegnący wulkan energii, przesłodki:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten przepis! Myślałam niedawno o ugotowaniu Kapuśniaku, ale nie miałam sprawdzonego przepisu - a tu jest u Ciebie! Wypróbuje na pewno!
OdpowiedzUsuń