Tak się jakoś złożyło, że do tej pory poza dzieckiem własnym i całkiem dorodnym debetem ;) nic mi się w życiu wyhodować nie udało...
aż do tego lata!
Mój mały warzywniak, ku uciesze Niektórych Sceptyków, bez chemii, bez oprysków, bez codziennego plewienia - przetrwał i wydał pierwsze plony :)
Monika
gratulacje...mi sie marzy warzywniak,ale poki co zeilnik na balkonie calkiem dobrze sie sprawdza:)
OdpowiedzUsuńja milosniczka babrania w ziemi,pewnie bym plewila nawet jakby nie bylo co:)
POZDRAWIAM
to zapraszam do mnie - w sezonie mam tyle plewienia, że nie nadążam.
Usuńgratukuje ja też w tym roku coś wychodowałam i też wszyscy nie wierzyli a eraz jedzą moje cuda ;)Pozdrawiam Ani
OdpowiedzUsuńu mnie ni kawałka ziemi pod uprawę i boleje strasznie :( chciałabym mieć własne warzywko :D gratulacje!!!
OdpowiedzUsuńCudownie Moniś! :) Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńSuper!! :)) Takie najbardziej smakują :) gratuluję!! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję! Mi po powrocie znad morza mowę odjęło :) moje cukinie wyrosły, pomidory poczerwieniały i w ogóle wszystko powiększyło swoje rozmiary - zwłaszcza chwasty ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Was!
Własne - najlepsze :) Gratuluję!
OdpowiedzUsuńcudnie Cię czytać :) miłego wieczoru!
OdpowiedzUsuń