W tym roku morze smakuje mi bardzo wytrawnie.
Tatar z wódeczką, łosoś z tymiankiem, małosolne...
Od słodkości chwilowy odwrót, choć jak wspominam sobie lekkie serniczki z owocami to nachodzą mnie małe owocowe tęsknoty ;)
...zrobienie tych serniczków nie wymaga właściwie żadnego przepisu, deser w sam raz na letnie wakacyjne lenistwo...
SERNICZKI Z OWOCAMI
przepis na ok. 5 porcji
500 g sera na sernik z cukrem z wanilią (użyłam gotowego, nie dosładzałam)
3 łyżeczki żelatyny
skórka otarta z cytryny
2 szklanki owoców sezonowych
Żelatynę namaczam w połowie filiżanki zimnej wody i odstawiam na kwadrans.
Namoczoną, miksuję z 3/4 szklanki gorącej wody i odstawiam do przestudzenia, co chwilę mieszając.
Ser mieszam z rozpuszczoną żelatyną i zalewam nim owoce.
Chłodzę kilka godzin.
Smacznego!
Monika :)
Tatar z wódeczką! ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Moreny, Moniś! A ja przeglądam od wczoraj (po raz któryś) Twoje archiwum, lubię to bardzo :)
Bardzo subtelnie i apetycznie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńowocowe tęsknoty;)lubię je bardzo!
OdpowiedzUsuńsubtelny deserek:)
pozdrawiam!
m.
Pysznie to wygląda.
OdpowiedzUsuńTaki lekki ten deser :) Idealny na wakacje :) A tych morskich smaków to troszkę zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńTo było taaaakie pyszne!!
OdpowiedzUsuńCzekałam na przepis Moniq :*
sernik na skróty, to jest pomysł :) dodaje do ulubionych!
OdpowiedzUsuńAle fajny, szybki deser :)
OdpowiedzUsuńHej,nie mogę w to uwierzyć, jakoś zawsze twój przepis wychodzi na przeciw moim potrzebą ;) ( ostatnio wciąż kupuje serniczki w kubeczkach, a teraz mogę robić je sama : ))
OdpowiedzUsuńSuper, ja też wykorzystam! Pięknej pogody życzę:)
OdpowiedzUsuńŚwietny deser na upalne dni!
OdpowiedzUsuńjak ładnie podane! bardzo elegancki deser!
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
gotowanie
Cudowne te serniczkowe skróty :) Podobają mi się bardzo!:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z drugiego końca Polski
OdpowiedzUsuńswietny pomysl na takie pojedyncze serniczki:)
OdpowiedzUsuńKolejny przepis, który muszę sobie wydrukować i wkleić do zeszytu. :)
OdpowiedzUsuńEch, od wchodzenia na Twój blog rośnie mi tyłek, no. :P