Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
czwartek, 8 października 2009
Wanilia. Ziarenek moc...
Ekstrakt z wanilii jest dla mnie jak mała kropla czarów w kuchni. Zamknięty w ciemnej buteleczce, intensywny i wystarczy go tak niewiele by zdziałać tak wiele...
Pierwszy raz postanowiłam zrobić ekstrakt sama.
Nie z chęci oszczędności (a szkoda) ale z ciekawości.
Porządną porcję gorzałki połączyłam z sześcioma laskami wanilii. Każdą najpierw rozcięłam, ale nie do końca, lekko je rozchylając. Zamknęłam w szczelnym słoiku po oliwkach, schowałam w czeluściach szafki z kubkami i przez miesiąc wytrwale mieszałam :)
Było warto. Ekstrakt jest mocny – i nie mam tu na myśli tylko mocy gorzałki – jest intensywnie waniliowy, aromatyczny, ciemny i nadal wystarczy odrobinka.
Do zdjęcia przystroiłam go w buteleczkę po oliwie, ale – według mnie – butelka na ekstrakt musi być wyjątkowo szczelna – gdyż pod aluminiowym korkiem po oliwie... on po prostu paruje.
Idąc krok dalej i korzystając z błyskawicznej pomocy Polki, która - oprócz gotowania i pieczenia ma jeszcze inny wielki talent... pomagania – co widać po blogach moich Szanownych Sąsiadek :) - przygotowałam cukier waniliowy czyli własny cukier z wanilią.
Do książki „Feast” Nigelli Lawson przymierzałam się od tygodnia
– więc skoro Polka powiedziała, że tam cukier jest...to znaczyło,
że czas ją kupić.
I nie zawiodłam się.
Przepasła, „czysta” czyli dla mnie klarowna,
pełna fajnych uwag, porad i z działem pt.
„Chocolate cake hall od fame” – po prostu mnie zauroczyła.
A cukier?
Dwa słoiki wyparzone. 40 dag miałkiego cukru,
dwie laski wanilii – rozcięte, pocięte na
kawałki i dodane do cukru. Pachnie pięknie,
ale myślę że tak jak i ekstrakt musi nabrać swojej mocy.
Fajna zabawa, polecam!
M.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pewnie mi nie uwierzysz, ale się popłakałam :* I to łzy szczęścia Moniko. Łzy, bo jesteś taka dobrą i serdeczną Kobitką. Bo masz dla mnie zawsze dobre słowo i ... napiszę więcej jak wydmucham nos i wytrę oczy :)
OdpowiedzUsuńPoli,proszę, bo ja może coś źle zrobiłam, co????? Buzik.
OdpowiedzUsuńM.
Już ;) Bardzo się cieszę, że przepis się przydał. Jak już się przeprowadzimy to zrobię sobie ten cukier. I ekstrakt też. Szkoda że nie udało mi się zrobić wpisu w tym samym czasie, ale nic to :)
OdpowiedzUsuńSię nadrobi!
Ściskam Monia i jeszcze raz dziękuję :*
Coś Ty poopłakałam się bo się wzruszyłam! Bo tyle serdeczności macie dla mnie.
OdpowiedzUsuń:)))
A pomyśleć że miałam zamykać blog... Nigdy bym nie poznała tylu wspaniałych osób!
To ja dziękuję. Bardzo.
OdpowiedzUsuńJa ciągle jestem w tyle z wieloma rzeczami - jeszcze się nie załapałam na żadną WC ani WP ani na akcje.
Trudno. Kochana - zabawa przede wszystkim!
Staram się zdyniować razem z Wami :)
Całuję mocno!!!
M :*
:) Moniko, a wiesz,ze ja sama niedawno kupilam tę książkę? :) dosłownie ze dwa tygodnie temu! Tez bardzo mi się podoba, juz wczesniej kilka rzeczy z niej robilam i jestem zadowolona.
OdpowiedzUsuńCo do esencji, to kiedys - z oszczędności - zrobiłam ekstrakt z kupionymi w internecie laskami wanilii i niestety to byla klapa. Zero smaku... Ale się wykosztuję i kupię porządne laseczki! :)I wtedy zrobię esencję i cukier.
POzdrawiam Cię cieplutko, kochana!
Gorzałka waniliowa uhumn, to tym się teraz kurujesz ;)
OdpowiedzUsuńKruszku, ściskam Cię mocno!
To, teraz masz już waniliową rodzinę w komplecie :)Nie wiem jak to robisz , ale jak czytam to co piszesz, to się uśmiecham...wydaje mi się, że masz dar uszczęśliwiania :D Buziaki !
OdpowiedzUsuńAnulka - tak książka super, widziałaś ciasto miodowe z pszczółkami? :))))
OdpowiedzUsuńNooo, tak jak laseczka to musi być porządna :) A na serio to nie wiem czy moje takie porządne były, ale chyba dały radę. Pozdrawiam Cię cieplutko Aniu :* M.
Lisku Mój Drogi, no tak, bo czosnek już nie działa :))) Poszłam w czekoladę i wanilię. Poświęcę się dla dobra ludzkości i sprawdzę. Całuję M.
Szarlotku - jej Kochana, jak to pięknie usłyszeć. Tak mi miło, że nawet słów troszku brakuje ( a ja mam wieczny słowotok, więc to rzadka przypadłość :))) Uśmiechaj się proszę jak najwięcej!!!! Całuję Kochana. M. :*
Masz racje Moniko, takie domowe 'wytwory' to cos wspanialego!
OdpowiedzUsuńA co do pani NL to... to nadal niemma zadnej jej ksiazki; nie wiem dlaczego, ale jakos mnie jeszcze do niej 'nie ciagnie' ;) Choc kto wie, moze i to sie kiedys zmieni ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Alez zazdraszczam! Może też kiedyś się skusze i sobie ten ekstrakt zrobię, jak już znajdę więcej czasu, bo na razie to czyste szaleństwo;)
OdpowiedzUsuńPozdraiwam serdecznie:)
Swietnie Monis, ze zamiescilas przepisy na takie domowe "cuda" :) Musze tez zrobic sobie ekstrakt z wanilii, chociaz troche gorzalki mi szkoda hihi :) Ale cukier waniliowy to na pewno zrobie. Juz sobie wyobrazam ten zapach. Tak pachnie prawdziwy dom...
OdpowiedzUsuńCo do Polki to masz racje. Pomocna z niej kobitka :) I ona chciala zamknac bloga? Niech by tylko sprobowala! :))
Bea - tak, dziękuję Kochana, ale ciągle mam ambicje na naukę przetworów bo to u mnie kuleje. Muszę się zakotwiczyć na Twoim blogu - bo tam cały kurs widziałam :))) na wszytsko przychodzi czas :) ja do P. Gordona nie mogę się przekonać :)))
OdpowiedzUsuńMajanko - wiem, u mnie momentami teź czysty obłęd :) Całuję mocno. M :)
Majeczko - no a jak mnie było gorzałki szkoda :) Pachnie fajnie :)))) A Poleczka - to mam nadzieję, że już pożegnała sie tym pomysłem :) Bo ja nie to my jej pomożemy, nie???? ;)
Buziaki
M.
I Ja muszę wreszcie sobie zafundować laskę wanilii prawdziwej:)
OdpowiedzUsuńja tez robilam sobie taki ekstrakt z wanilii, i cukier tez
OdpowiedzUsuńfajna sprawa :)
Olciku :) Mnie się też wszystkie laski skończyły ;) a na jesień to się przydadzą :)
OdpowiedzUsuńNina - tak duża satysfakcja :) teraz mnie ciągnie do przetworów, ale jak na złość praca mnie znalazła :/ i czasu tak malutko.
Pozdrawiam. M :)