Na Dobry Początek...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.
Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.
Do domu. Do mojej kuchni.
Pozdrawiam Was ciepło
Monika
niedziela, 4 grudnia 2011
Bezy mini. Takie małe, a czekać trzeba...
Jeśli macie dziś w domu 4 jajka i trochę cukru pudru - możecie mieć za chwilkę bezy. Czas: 20 minut przygotowania, godzina w piekarniku a potem kilka godzin ;) podjadania...
To było moje kolejne podejście do małych bezików. O ile duże Pavlovy wychodzą bez problemu, to maluchy rozlewały się na papierze. A to, co przypominały nie miało nic wspólnego z deserem :)
Przy kolejnym podejściu - przetrenowałam przepis Michela Roux. I zrozumiałam.
"Długo miksuj białka do lśniącej, gładkiej masy" to 10 minut!
Zważywszy na to, że ja (od zawsze) mam cierpliwość na poziomie 2-latka, cz-e-k-a-n-i-e na cokolwiek 10 minut jest dla mnie abstrakcyjne.
To była najtrudniejsza część przepisu.
Włączyłam mikser, odeszłam, przecież to tyle czasu....obleciałam pół domu, wracam dumna i blada, że wytrwałam, a tu: 2 minuty?!!!
No ale warto było się męczyć :) Zupełnie serio to przepis jest prostszy niż kogel-mogel a beziki doskonałe. Na zewnątrz kruche, a w środku ciągutkowe :)
MAŁE BEZY
przepis: Michel Roux, książka "Jajka"
zmniejszyłam ciut ilość cukru
4 białka
120 g cukru pudru (przesianego)
100 g drobnego cukru
Białka jaj ubijam tak, by zaczęły powstawać małe, nieregularne wierzchołki. Zwiększam obroty na max. i wsypuję stopniowo drobny cukier.
Miksuję ok. 10 minut (wytrwałam 8.), potem zatrzymuję mikser, posypuję pianę pudrem i mieszam chwilę dalej.
Piana musi być sztywna, biała, gładka i lśniąca.
Nakładałam przy pomocy rękawa. Z podanej ilości wychodzą dwie blachy.
Piekarnik nagrzewam do 110 st. Beziki piekę pełną godzinę i studzę także w piekarniku.
...a dalej cóż. Jedni jedzą same, inni smarują masą krówkową, jeszcze inni nutellą...
Smacznego Waż życzę :)
M.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cudowności te małe beziki Moniś. Naprawdę urocze i na pewno pyszniutkie:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia, a właściwie dobrej nocy:*
A własnie zdjęcie w poprzednim, chorowitym ;) wpisie zwróciło moją uwagę na bezy :)
OdpowiedzUsuńMoniś,a co z żółtkami? Bo w przepisie są całe jajka a ubijałaś tylko białka...
Cześć :)
OdpowiedzUsuńMajanko pięknie dziękuję :)
Zemi, żółtka się kiepsko ubijają to je odłożyłam :D
No jajo jest na początku całe - bo to znaczy się jako "produkt". Używamy białek, a żółtka do lodówki :)
Myślisz, że lepiej żeby same białka były?....to zmieniam :) ściskam mocno. M.
cudowne beziki.ja tez nie potrafie czekac-wszystko musi byc na juz...czasem jednak warto sie pomeczyc:)
OdpowiedzUsuńcieplutkiej niedzieli zycze!
Nooo teraz już nie mam wątpliwości, że bezy robi się z samych białek ;)))
OdpowiedzUsuńSą beziki!:)Może te 10 min. to odpowiedź na to, czemu mi też się zawsze rozpływały, a na koniec przypalały... Wypróbuję!:)
OdpowiedzUsuńTeż brakuje mi często cierpliwości... Dlatego do przepisów typu "Zagniataj ciasto przez 10 min...." angażuję Małżonka:D
Dobrej niedzieli!:)
Moniko, Ty jesteś dla mnie bezową Panią.
OdpowiedzUsuńPiękne te beziki. :)
OdpowiedzUsuńCierpliwość na poziomie dwulatka - mam i ja! A beziki - chwilowo niedozwolone ;)
OdpowiedzUsuńMoni a zostanie chociaż jedna na czwartek? :)
OdpowiedzUsuń:*
Ach, to te wczorajsze śliczne beziki? Ja mam odwrotnie, Pavlova jakoś zawsze mi się przypala i nie mogę dojść do ładu z temperaturą, natomiast małe beziki do duszków czy makaroników wychodziły bez problemu. Każdy ma swój Everest :D
OdpowiedzUsuńSchoko; Jej to trudna nauka, prawda? :)mam nadzieję, że i Twoja niedziela była miła :)
OdpowiedzUsuńZemi; ale wiesz, możemy spróbować i z zółtkami :D
Biedroneczko! I tak trzymaj! Ja swojego zastawiam do maczetownia (krojenia) dyni i kapuchy :)
Gospodarna...bezą raz w życiu prawie zostałam... :D jak se zamówiłam w ciemno suknię ślubną ze Francji:D Tak się zakochałam (chyba cała półkula mózgu mi nie pracowała) że suknię kupiłam z katalogu za 3 tysie - 12 lat temu!
Po dwóch miesiącach, kiedy suknia przybyła - okazało się, że ja w niej gdzieś...ginę. Bo modelka na pięknym zdjęciu pewnie miała ze 250 cm... Ach opowiem Ci kiedyś wszystko :***
Agnieszko :) dziekuję :)
An-no! Jak to dobrze. Miłego tygodnia dla Ciebie. M.
Poli...nie, ale mam cosik fajniejszego ;)
Toczka :) Tak jest! Pozdrawiam :)
Smakusnie te Twoje beziki...takie...takie...am! na raz do buzi!;-)
OdpowiedzUsuńRozbawila mnie Twoja historia o "gospodarnej bezie", chociaz "bezowa panienka" tez brzmialaby niezle:-)))
Kurcze, ale ze mnie gapa! Powinnam byla zapytac najpierw o zdroweczko! I jak? Dzisiaj troche lepiej? Oplacilo sie to poswiecenie?;-)
bezy wyglądają cudnie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://wszystkoogotowaniuks.blogspot.com
Kaś ;) kurcze opłaciło się, ale wielkie jest ono :) To poświęcenie.
OdpowiedzUsuńKachna :) Dziekuję. M.
Piękne! Przypomniało mi moją sukienke na studniówke, którą skróciłam u krawcowej tak, że no cóż odsłaniała więcej niz nogi i mama na gwałt doszywała pasek żorżety.
OdpowiedzUsuń( W tym wypadku można nawet zaryzykować stwierdzenie na antygwałt)
Cuuuudo :)
OdpowiedzUsuńUściski najcieplejsze! M.
Byłyby śmieszne.... z żółtek hihi ;)))))
OdpowiedzUsuńPrawda? Takie wyyyyyyy-nie-rośnięte? Kisss!!!!
OdpowiedzUsuńGdy zatrzymujesz mikser i posypujesz cukrem pudrem to mieszasz jak? Ręcznie już czy włączasz mikser? Też na max? Dziękuję :)
OdpowiedzUsuń