Na Dobry Początek...

Długo zastanawiałam się nad tym jak zatrzymać chwile, które są dla mnie ważne i cenne.


Obok tych, które zapisuję i ofiaruję kiedyś mojej Córce, postanowiłam zachować także te, które wiążą się z moją pasją jaką jest gotowanie i pieczenie...
Kuchnia jest i była zawsze ważnym elementem tradycji domu moich Rodziców, Dziadków a teraz także naszego Domu Na Grabinie. Jest pełna smaków, które wiążą się z ludźmi, historiami i uczuciami.
Tych, którzy tu trafią zapraszam więc Na Grabinę.

Do domu. Do mojej kuchni.

Pozdrawiam Was ciepło
Monika


środa, 5 sierpnia 2009

Letni dressing. Czyli o czekoladzie, tańcu i marzeniach...

Dużo ostatnio myślę o dwoistej naturze ludzi i rzeczy, które są wokół mnie...
O swojej także.
Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze świat wydawał mi się biały lub czarny, sądziłam, że dwoistość ludzkiej natury jest przejawem słabości w wyborze tej właściwej drogi...
Dziś już widzę szarości (i to całą ich paletę), a dwoistość natury - mojej i osób, które są blisko mnie - postrzegam jako coś zupełnie naturalnego...
Takie to myśli naszły mnie kiedy ostatnio poznawałam i rozsmakowywałam się – w nowej dla mnie – ciemnej czekoladzie Chilli. Głęboka, aksamitna słodycz, z lekko gorzką nutą przechodząca w delikatnie ostry smak... Cudo!


Jaka jest Wasza dwoista natura?....
Ja – obok spełnienia w roli matki i żony – mam jeszcze inne pasje i małe marzenie.
Pasja to także taniec. Tańczę od dziecka i jest to najtrudniejsza i najbardziej wymagająca pasja, jaką mam. Stawia bardzo wysokie poprzeczki – dyscypliny, wiary w siebie, pokonywania słabości ciała i umysłu...w nagrodę jednak wyzwala ogromne pokłady energii, temperamentu, zabawy oraz kobiecości.



A ciche marzenie...na miarę 32-letniej, kucharzącej pani domu to... motocykl. Szybka, czarna, zgrabna Yamaha FZ6 Fazer S2 ABS...- taka jak tu.
W naszym Domu jest już nawet dla niej odrębne miejsce garażowe ;)
Zanim jednak trafię na szafot – bo motocykliści na szybkich maszynach to „zabójcze niebezpieczeństwo, aroganccy, bezczelni i nie myślą o innych...” – to powiem, że znam kilku – o kulturze o wiele wyższej niż przeciętny kierowca samochodu osobowego.
Aroganckim chamem i zagrożeniem można być tak samo na motorze jak i w samochodzie.
Mniejsza o to. Moja Yamaha jeszcze chwilkę na mnie poczeka ;)... mam nadzieję, że jednak niezbyt długo.
Zamiłomowanie do motorów jest w naszym domu dość naturalne - Moja Mama swój pierwszy motor dostała na 16 urodziny. Nie będę kłamała...zazdroszczę ;)


Wracając do dwoistości w kuchni to na ciepłe, letnie dni, kiedy chętnie sięgamy po sałatki polecam Wam wyjątkowy dressing na bazie ostrej musztardy i miodu, autorstwa oczywiście Nigelli Lawson.



Podam Wam wersję lekko zmienioną przeze mnie.
Przygotowuję całkiem sporą porcję, zamykam w słoiczku i trzymam w lodówce.
Pyszności... polecam.

ZŁOCISTY DRESSING MIODOWO-MUSZTARDOWY
4 łyżki musztardy diżońskiej
2 łyżki płynnego miodu
sok z całej cytryny ( w wersji oryginalnej – 80 ml soku z limonki)
100 ml oliwy ( w wersji NL – 250 ml oleju rzepakowego)
150 ml wody
1 łyżeczka soli

...i niezwykle cenna rada Brytyjki:
„włóż i wlej wszystkie składniki do słoika po dżemie, dobrze dokręć pokrywkę i mieszaj jak opętana”...
Jak jej nie kochać???

Pozdrawiam Was ciepło
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...